środa, 17 lipca 2013

Rozdział 6.

Gdy Sam podniosła głowę, ujrzała dobrze znaną jej twarz, której już nigdy nie chciała widzieć.
- Lucas? Co ty tu robisz?! - zdziwiła się. Para zerwała ze sobą ponad 2 dwa miesiące temu. Powód był dość niecodzienny. Chłopak był dwa lata starszy od Sam, a mniej rozumu od młodszej siostry szatynki. Nastolatka była w nim tak zauroczona, że nie widziała, iż chłopak wykorzystuje ją i pieniądze jej rodziców. Dziewczyna całe swoje(wysokie) kieszonkowe przepuszczała na zachcianki Lucas'a. Nastolatkowi spodobała się jakaś czapka, tablet, czy komórka, od razu to miał. Dziewczyna nie wybaczyła mu do teraz. Gdyby nie Miley, nadal wydawałaby na niego kasę. Sam nie wierzyła swojej przyjaciółce, dopóki chłopak nie poprosił ją o dużą sumę pieniędzy. Wiadomo, skoro miała mu dać dużo pieniędzy, wypadałoby wiedzieć, na co one mu były potrzebne. Gdy dowiedziała się, na co, zamurowało ją. Nie na codzień się słyszy, że twój chłopak bierze narkotyki. Resztę tamtego dnia dziewczyna biła się z myślami. Następnego dnia rano zebrała się na odwagę i zerwała z nim, lecz on nie chciał. Dzwonił, pisał, nie dawał spokoju. W końcu odpuścił, a teraz znowu przyszedł. "Ale po co on tu znowu przylazł?" - pomyślała.
- Sam, przejżyj w końcu na oczy i wróć do mnie! - nastolatka westchnęła.
- Ale po co, żebyś nadal mógł mnie wykorzystyw... - nie dokończyła, ponieważ przerwał jej chłopak.
- Ale zrozum, ja się zmieniłem! Zaufaj mi!
- Ty się już nigdy nie zmienisz i ty to zrozum!
- Sam, ja cię błagam, przemyśl to...
- Okej. I wiesz co? Już to przemyślałam. I wiesz, co ci powiem? Nie!
- Boże, nie możesz mi już odpuścić?
- Słuchaj, nie mam siły już się z tobą męczyć. Idź stąd, bo pożałujesz.
- Bo co?! Czy ty na prawdę sądzisz, że się ciebie boję?! Jeśli tak, to się grubo mylisz. – powiedział śmiejąc się egoistycznie, łapiąc dziewczynę i mocno ściskając jej nadgarstki. Czuła, jak nogi się pod nią uginają.
** w tym samym czasie w domu **
Skończywszy odkurzać Ross poszedł do sypialni Sam, w poszukiwaniu jej. Zdziwiony zszedł na dół do kuchni, gdzie siedział Riker.
- Wiesz może, gdzie jest Sam? - zaczął.
- Chwilę temu poszła wyrzucić śmieci. Powinna już wrócić, nie ma jej dobre 20 minut... - na wypowiedź starszego brata Ross pobiegł do hallu. Już miał wyjść, gdy przez okno zobaczył, jak dziewczyna stoi przy drzwiach, ma sine nadgarstki, a za nie trzyma ją jakiś chłopak. Blondyn szybko wyszedł z domu i rzucił się na chłopaka. Pomimo tego, że Lucas był starszy od Ross'a, byli tego samego wzrostu. Siedemnastolatek ciągnął szatyna w stronę dużego drzewa. Przycisnął go do owego drzewa.
- Kim jesteś i co robisz Sam?! - mówił przez zaciśnięte zęby. Chłopak nie dawał za wygraną. Zaczął się śmiać na cały głos. - Co, śmieszy cię to?!
- Żebyś wiedział! Myślisz, że się ciebie boję? Ahaha, musiało cię coś mocno walnąć w ten pusty łeb, kiedy się rodziłeś. - nadal nie mógł powstrzymać śmiechu. Ross'owi nerwy puściły, więc ponownie złapał Lucas'a za ubrania i jeszcze mocniej przycisnął do drzewa. Szatyn wyciągnął rękę i wymierzył cios pięścią w nos Ross'a. Zdziwiony chłopak odsunął się od roześmianego Lucas'a i złapał za krwawiący nos, a przejęta Sam podbiegła do chłopaka.
- Mój Boże, Ross, nic ci nie jest? - zapytała przerażona.
- Nie, ale za dobrze też nie jest. - pocieszył. - Co ty do jasnej cholery chcesz od mojej dziewczyny?!
- Twojej dziewczyny? Człowieku, ona jest moja!
- Przecież z tobą zerwałam! Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?!
- Czy ty nie widzisz, że do siebie idealnie pasujemy?!
- Tak, masz rację. Ja mam kasę, a ty ją na siebie wydajesz! - mówiła coraz głośniej, aż zaczęła mówić głośno na cały głos. Usłyszeli to również Miley i Riker, którzy właśnie wyszli z domu.
- Co tu się dzieje? - zaczęła Miley. - Lucas? Czego ty tu szukasz?!
- Co to za facet? - mówił Riker. - Ross, co ci się stało?! - zdziwił się, na co młodszy westchnął zdenerwowany i pokazał cały zakrwawiony nos.
- To jest Lucas. Mój były. Zerwałam z nim dwa miesiące temu, a ten tego nadal nie pojmuje. Ale to długa historia.
- Słuchaj, Lucas, albo stąd się wyniesiesz, albo będziesz miał do czynienia ze mną. – zagroził Riker.
- Ojej, ale się boję! Ale mam stracha przed jakimś flakowatym blondynkiem! – powiedział z ironią, na co Riker podszedł do niego i walnął go prosto w nos, na co Lucas upadł na ziemię, po czym uciekł.
- Jeszcze tego pożałujesz, Sam! Zobaczysz! Będziesz mnie błagać, żebym do ciebie wrócił! – wołał. Przez cały ten czas Sam stała wtulona w Ross'a, który objął ją całym sobą. Czuł, jak płakała, współczuł jej.
- Chodźcie, nie będziemy tu tak stać. - mruknął Riker, machając ręką całą we krwi Lucas'a. Czwórka weszła do domu, a Ross i Sam do pomieszczenia, w którym spali. Sam nadal objęta ramionami Ross'a nadal płakała.
- Ross, ja tak bardzo cię przepraszam... niepotrzebnie wychodziłeś, nie oberwałbyś w ten nos... - mówiła pociągając nosem.
- Sam, przestań, nie masz za co przepraszać...
- On... On... Zachowuje się, jakby był chory psychicznie!
- Ejj, no przestań... On cię skrzywdził, więc zasłużył żeby go stłuc. A to, to jest nic. – powiedział wskazując na czerwony od krwi nos. - No, a teraz powiedz, co się stało? – zaczęła opowiadać.
- ...On myśli, że powie tylko jakieś puste przepraszam, to od razu do niego wrócę i mu od nowa zaufam. Ja po prostu nie jestem w stanie... - po tych słowach rozpłakała się na nowo.
- No, już. Przestań płakać. Jeśli znowu ci coś zrobi, nie daruję mu tego. Możesz na mnie zawsze liczyć. Jeśli znowu pojawi się taka sytuacja, że przyjdzie do ciebie, to mi to powiedz. Dobrze? – powiedział z troską w głosie.
- Jasne. – przestała płakać. – A teraz chodź, umyję ci ten nos, i chodźmy do Miley i Rikera. – poszli do łazienki, Sam pomoczyła szmatkę, i delikatnie jeździła nią po całym czerwonym nosie blondyna. Teraz było widać miejsce, skąd wypływała krew. Potem pomoczyła wacik wodą utlenioną i czyściła dokładnie nos. Gdy przyłożyła mokry wacik, chłopak trochę zasyczał z bólu, więc nastolatka zaczęła gładzić głowę partnera. Gdy wyczyściła, zakleiła mu nos plastrem.
- Dzięki. – powiedział chłopak przytulając ją.
- Proszę bardzo. - uśmiechnęła się.
** w tym samym czasie na dole w kuchni **
- Słuchaj Miley, co to był za facet? – zaczął Riker.
- To były chłopak Sam. Ma na imię Lucas. Wykorzystał ją i pieniądze jej rodziców. Kiedyś chciał kasę na dragi, więc chciała zerwać, tyle, że on nie odpuszczał i próbował ją odzyskać. Odpuścił na dwa miesiące, i znowu przyszedł. On nie rozumie, że Sam znalazła sobie kogoś wspaniałego i kochającego, jak Ross. Cieszę się, że obie znalazłyśmy kogoś, kto nas dobrze rozumie. - przytuliła chłopaka.
- Ja też się cieszę, że w końcu znalazłem sobie kogoś, kto mnie po prostu kocha, a nie chodzi ze mną dla pieniędzy, czy żebym był kolejnym chłopakiem do zaliczenia.
- O matko... Jak można by cię tak wykorzystać... – była załamana. – Mi możesz w pełni zaufać. Ja nie jestem taką materialistką.
- Heh, wiem. Właśnie dlatego ci ufam. – zaśmiał się, po czym zaczął całować blondynkę czule i namiętnie. Pocałunek trwał około 30 sekund, gdy chłopak przerwał i przytulił Miley najmocniej, jak potrafił, lecz jednocześnie delikatnie, żeby nic się jej nie stało. Oczywiste. W tej chwili popatrzała na zakrwawioną rękę, którą walnął Lucasa.
- Mam taką małą prośbę do ciebie. – powiedziała.
- Dla ciebie wszystko. – zapewnił.
- Wiem, że Ross to twój młodszy brat, i że go bronisz, ale nigdy więcej mnie tak nie strasz więcej, dobrze? Ja ci w żaden sposób nie mogę i nie chcę zabronić, abyś go bronił, rozumiesz? Po prostu się wystraszyłam, że coś ci się stanie...
- Rozumiem. Obiecuję, że więcej z takim czymś nie wyskoczę.
- Okej, chodź z tą ręką, umyję ci ją i zawołamy Ross'a i Sam na obiad, bo jest już gotowy. Mam nadzieję, że będzie wam smakować. Nie robię go pierwszy raz, ale każdy inaczej gustuje w potrawach.
- Na pewno. – zapewnił, na co się lekko zarumieniła.
- Alle pachnie – pochwalił młodszy brat Riker'a, który właśnie zszedł.
- No a jak ma pachnieć?! – zapytał starszy śmiejąc się. – No, a jakie pyszne! Muszę się z tobą ożenić.
- Mi się na razie nigdzie nie śpieszy – zaśmiała się zarumieniona Miley.
- No, ale masz gwarantowane to, że kiedyś ci się oświadczę. Wytrzymam te dwa lata. – zaśmiał się.
- Słuchajcie, za 30 minut będzie tu moja ciocia zabrać resztę rzeczy Lily, bo całe wakacje spędzi u niej. Więc musi być wszystko idealnie, bo moja ciocia jest dość dyscyplinarna, jeśli coś jest nie tak. – oznajmiła Sam.
- Okej, będziemy grzeczni. – zapewnił Ross. - No a tak diametralnie zmieniając temat, może pójdziemy wieczorem do kina?
- Jestem za! – zawołał starszy, popijając łyk wody.
- Ja też mogę pójść. – zgodziła się Miley. – A ty, Sam?
- No jeśli bym się nie zgodziła, to i tak byśmy poszli. Trzy na tak, jedno na nie, to oczywiste... Ale i tak z chęcią pójdę. – zapewniła. – Wszyscy skończyli jeść? - To skoro Miley przygotowała obiad, to ja posprzątam. – rzekła, na co zebrała puste talerze i szklanki. Gdy wracała, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Może będzie lepiej, kiedy ja otworzę. – powiedział najstarszy, po czym wyprzedził Sam. W drzwiach ukazała średniego wzrostu kobieta.
- W czym mogę pani pomóc? – zapytał uśmiechnięty.
- Witam. Czy zastałam Sam? Jestem jej ciocią, nazywam się Penny Jones. – zapytała zdziwiona widokiem, jaki zobaczyła. No fakt, przecież go kompletnie nie zna.
- Ja nazywam się Riker Lynch, jestem jej znajomym. Tak, Sam pakuje rzeczy Lily. Proszę wejść! – wpuścił kobietę do środka.
- Dzień dobry Pani Jones! – zawołała Miley.
- Witaj, słoneczko! Jakże miło mi cię widzieć! – ucieszyła się ciocia Sam. – Jak tam w szkole?
- Dobrze. Może napije się pani czegoś? – zaproponowała.
- Nie, dziękuję. Ja tu tylko na chwilę. – na to co powiedziała, do pokoju wpadł Ross.
- Dzień dobry. Nazywam się Ross Lynch. Miło mi panią poznać. – przedstawił się.
- Witam. Wy jesteście braćmi, jeśli się nie mylę? Macie takie same nazwiska.
- Tak, jesteśmy braćmi. – na słowa młodszego kobieta spojrzała na jego nos.
- Matko święta! A co ci się chłopcze stało w nos? – zapytała zaciekawiona.
- Mały wypadek.
** w tym samym czasie **
Sam weszła do pokoju Lily i wyjęła z pod łóżka małą, różową walizkę i wpakowała do niej wszystkie ubrania, kilka lalek i ubranka dla nich. Wybrała te, którymi się najczęściej bawiła. Spakowała też szampon, szczoteczkę, i szczotkę do włosów. Zapięła walizkę i zeszła na dół. Czekała tam już ciocia. - Cześć ciociu! – zawołała. – Proszę, to walizka Lily. Może zostaniesz na chwilę?
- Nie, muszę już wracać. Przywiozę ją 28 sierpnia, dobrze? – zaproponowała.
- Dobrze. Aaa, ciociu, powiedz mi, jak zareagowała na wieść, że zostaje u ciebie na resztę wakacji? – zapytała zaciekawiona.
- Była w siódmym niebie. Nie musisz się denerwować. No, dobrze, muszę wracać. Do widzenia! – pożegnała się.
- To, o której wychodzimy do tego kina? – zapytała Sam.
- Może o 19.00? – zapytał Ross.
- Okej, może być. To co teraz będziemy robić?
- Może pooglądamy telewizję? - zaproponował Riker.
- To może wy pooglądajcie telewizję, a ja niedługo wrócę. – powiedział Ross.
- A gdzie ty się wybierasz? – zapytała zdziwiona Sam.
- Muszę załatwić parę spraw. To na razie! – krzyczał Ross łapiąc za klamkę drzwi wejściowych. Nikt nie wiedział, co to za 'sprawa'.

Wooohooo! Jest 6 rozdział! Męczyłam się i męczyłam, aż go wymęczyłam. Bardzo przepraszam, że nie dodałam na czas, ale rozładował mi się laptop w czasie pisania, potem go podłączyłam, a potem musiałam iść do sklepu(który jest daleeeeko), w którym nie było tego, co chciałam kupić... zaraz, to jakaś tajemnica? Byłam po Twist'a, musiałam przeczytać wywiad z Ross'em, heh ;) Byłam w aż trzech sklepach, które są od siebie daleeeeko :) Wróciłam, przeczytałam wywiad i okazało się, że jest 20.30 a rozdział jeszcze nie był gotowy. Ale w końcu go skończyłam i jest. Mam nadzieję, że się podoba i proszę o DUŻO SZCZERYCH KOMENTARZY, NIE GARDZĘ RÓWNIEŻ KRYTYKĄ :) Myślę, że wzięliście sobie do serca to, co pisałam ostatnio o komentarzach :) Jak chcecie, mogę go napisać jutro w nowym poście, skoro ktoś nie może go kupić :) Buźka :*
P.S. Wiecie, dlaczego piszę na to na czarno? Bo nadal mam żałobę :'( #R.I.P Cory
a tu piosenka ♥:
~Pattie

2 komentarze:

  1. Rozdział super!! (wiem, że się powtarzam, ale nie znam za dużo synonimów =P) Zaczynam się uzależniać od tego bloga ^.^

    Niecierpliwie czekam na następny =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio czekam na 7 rozdzial

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Taka zasada: Czytasz- komentujesz! Dziękuję ;*