niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 3.

Sam nie spodziewała się, że Ross aż tak się postara, co to tego wieczoru. Przewidywała, że zabierze ją po prostu na pizzę i będzie po herbacie. Ale nie, wybrał ciche i spokojne miejsce: dokoła drzewa, a na środku - spory koc, na nim duży koszyk z wikliny, a obok niego oparta była butelka czerwonego wina Chapoutier i dwa kieliszki.
- Tu... Tu jest pięknie... I to wszystko z mojego powodu? - do oczu nastolatki zaczęły napływać łzy.
- Chodź, nie będziemy tutaj przecież stać. - zasiedli wygodnie na kocu. Ross wyciągnął z koszyka dwie srebrne tace przykryte półokrągłą pokrywą. Odkrył tacę, a tam - Ravioli. Nalał wina do dwóch kieliszków i jeden wręczył nastolatce.
- Ross, ja nie... ale mniejsza o to, ty prowadzisz. - upomniała Ross'a.
- Tak wiem, więc nie będę pić dużo. Wtedy nic się nie stanie. - zapewnił blondyn. Kilka minut później, gdy dwójka kończyła ów posiłek, rozmowę zaczął Ross. - I co, podoba ci się?
- Wiesz, nikt jeszcze nie zrobił dla mnie czegoś takiego.
- Fajnie. To znaczy... fajnie, że ci się podoba. Przynajmniej wymyśliłem coś oryginalnego.
- Nie wysilaj się tak już, rozumiem. Jesteś uroczy. - zaśmiała się.
- A ty śliczna. - uśmiechnął się ukazując rząd białych ząbków, a nastolatka zarumieniła się. Gdy upiła łyk wina, coś spadło jej na ramię. Po chwili pojawiło się tego więcej.
- Zaczyna padać. - mówił, zbierając rzeczy do koszyka. - Chodź, jeśli chcesz zostać sucha.
- Masz rację, chodź. - razem wszystko zebrali.
- Idź do samochodu, ja zaraz do ciebie przyjdę. - powiedział chłopak, na co Sam posłusznie udała do pojazdu.
** rozmowa telefoniczna **
- Nie robicie nic? - zaczął ze zniecierpliwieniem Ross.
- Nie, a co, potrzebna ci chata? - rzucił Riker, którego ton głosu nieco zdenerwował młodszego.
- Wyobraź sobie, że tak. Więc ruszcie swoje leniwe tyłki z kanapy i idźcie do kina czy gdzieś. I macie mi nie przeszkadzać, JASNE?!
- Dobra, dobra. Już idziemy. Będziemy koło południa.
- No ja mam nadzieję.
- Chłopaki, nasz mały Rossy znalazł sobie pannę! - mówił do towarzystwa Riker, na co wszyscy wyli, śmiali się i pogwizdywali.
- Pożałujecie tego. Kończę, nara.
- Nara.
Skończył tą nieprzyjemną rozmowę i wrócił do samochodu. Gdy zatrzasnął za sobą drzwi, od razu rozpętała się burza. Jechali w ciszy, a Sam wsłuchiwała się w jedyny dźwięk, który słyszała - jeżdżące wycieraczki po szybie. Samochód wjechał na podjazd dużej willi. Ross uspokoił się, gdy zobaczył, że wszędzie światła są pogaszone, więc wszyscy poszli. Chłopak wyprowadził szatynkę z samochodu i weszli do domu.
- To twój dom?
- Tak, ale nie tylko mój. Niestety mieszka tu jeszcze moje rodzeństwo.
- Jej... Ogromny.
- No, jest gdzie się schować przed nimi. Oni ciągle coś ode mnie chcą.
Dwójka weszła do dużego salonu, a chłopak przeszukał wszystkie pomieszczenia na dolnym piętrze domu w poszukiwaniu kogoś z rodzeństwa, chociaż wiedział, że nikogo nie ma, aczkolwiek wolał się upewnić. W tym czasie Sam oglądała zdjęcia na kominku, na których widniały zawsze uśmiechnięte te same osoby. Piątka chłopaków, w tym Ross i jego siostra.
- Gdzie jest twoje rodzeństwo?
- Nie chciałem, żeby nam przeszkadzali. Jak ich znam, pewnie byłyby jakieś głupie docinki z ich strony, więc chciałem tego uniknąć. - mówił ciepłym głosem, na co dziewczyna poczuła, że naprawdę robi wszystko, żeby było idealnie. Chciała mu się za to jakoś odwdzięczyć, więc podeszła do niego, pocałowała w policzek i przytuliła. Spodobał jej się zapach Ross'a. Wciągnęła trochę mocniej powietrze, by rozkoszować się zapachem.
- To Paco Rabanne 1 Million. Jest na specjalne okazje. A ta była szczególne specjalna, więc nie żałowałem. - na to, co usłyszała, oczy zaszkliły się i wypłynęła łza. Chłopak to poczuł, więc otarł łzy dziewczyny, uniósł jej podbródek i zbliżył się lekko do jej twarzy. Teraz dzieliły ich tylko milimetry, czuli własny oddech i przyspieszone tempo serc, gdy ich usta zetknęły się w pocałunku. Skończyli, a chłopak ponownie przytulił Sam, ale tym razem mocniej, niż wcześniej. Ross przerwał krótką ciszę.
- Wiesz co, ja skoczę na chwilę załatwić jakiś popcorn, a ty tu posiedź. Wybierz jakiś film z tamtej gabloty. Tam są horrory, akcji, katastroficzne i inne takie. - wskazał na dużą szafkę z ogromem płyt DVD. W zasadzie byłoby zbrodnią nazwać to szafką, to raczej jest szafa. Zdecydowanie szafa.
- Wow, trochę tego jest. - rzuciła zdziwiona.
- A jak chcesz komedie, jakieś takie romansidła, typu melodramaty, to tam. - wskazał na tej samej wielkości drugą szafę. - To są akurat płyty mojej siostry. Wybierz jakiś, który ci się spodoba. - oznajmił i poszedł do kuchni. Nastolatka zaczęła przeszukiwać obie szafy.
Sam trzymała się swojego zajęcia, a blondyn kombinował, gdzie Rocky chowa popcorn. Znalazł go w nietypowym miejscu - paczki były upchane na samym końcu półki z... garnkami. Nie dziwił się pomysłowości starszego brata, znając jego spryt w chowaniu jedzenia. Wyciągnął jedną paczkę, rozpakował i włożył do mikrofalówki. Skończywszy przygotowywać przekąskę, której ziarenka 'spokojnie wybuchały' w mini piekarniku, podszedł do lodówki i ujrzał kartkę z pismem Riker'a.
„Powodzenia, Ross. Mam nadzieję, że ta panna będzie zadowolona i że nie jesteś taki głupi i wiesz o co mi chodzi haha :D. Trzymamy kciuki, więc nie spieprz tego braciszku. Zjemy obiad na mieście, więc sam musisz sobie coś wykombinować.”
- Czy oni zawsze muszą mnie tak irytować... - pomyślał. Zerwał kartkę, zgniótł w kulkę i włożył do kieszeni, po czym wyciągnął paczkę z mikrofalówki, przełożył zawartość do srebrnej miski i wrócił do Sam, która siedziała na kanapie z płytą w ręku.
- Wybrałaś?
- Tak, może być? - pokazała chłopakowi. Przeanalizował szybko streszczenie filmu, po czym zgodził się i poprosił, czy mogłaby włożyć płytę do odtwarzacza, a on w tym czasie skorzystał z okazji, kiedy Sam zajmuje się jedną rzeczą i wrzucił świstek od Riker'a do ognia w kominku. Dwójka rozsiadła się wygodnie na kanapie, gdy rozpoczął się seans. W połowie filmu Sam zasnęła, ponieważ była dość późna pora. Chłopak zaniósł ją do swojego pokoju, po czym położył ją na łóżku, a sam ułożył się wygodnie w dużym, miękkim fotelu. Oboje zasnęli.
Następny dzień, 3 lipca 2013
Noc minęła szybko i bezproblemowo. Gdy Sam obudziła się, nie wiedziała, gdzie jest, ponieważ nigdy nie była w takim pokoju. Szybko uspokoiła się jednak, kiedy zobaczyła zdjęcie na biurku. Było takie samo, jak na dole. Szóstka śmiejących się postaci. Zeszła z łóżka w celu znalezienia telefonu, lecz po chwili przypomniała sobie, że został na dole.  Po cichu zeszła na dół do salonu, podniosła komórkę z kanapy i poszła do kuchni za zapachem jajecznicy, którą przygotowywał jej wczorajszy towarzysz. Odwrócił się.
- O, hej, głodna? - zapytał, po czym podszedł do dziewczyny i pocałował. Nastolatka nie za bardzo wiedziała, o co chodzi, ale nie postanowiła nic mówić, tylko usiadła przy stole. Nałożywszy gorący posiłek chłopak odwrócił się i postawił dwa talerze na stole. Widok klatki chłopaka zrobił na niej niemałe wrażenie. Idealnie opalone i umięśnione ciało. - To... jak tam noc? W sensie, jak się spało?
- Dobrze. A tobie?
- Świetnie. Skoro dobrze, to chyba musimy częściej tu być i wyrzucać moje rodzeństwo.
- Dzięki, było pyszne.
- Ma się ten talent. - uśmiechnął się.
- ... i skromność. - dodała Sam, na co oboje zaśmiali się pod nosem. - Wybacz, ale muszę dowiedzieć się, czy mój dom jeszcze stoi.
** rozmowa telefoniczna **
- Hej, jak tam? - zaczęła rozmowę z Miley.
- Dobrze, a u ciebie?
- Bosko. A co z Lil? Wszystko w porządku?
- Tak, jeszcze śpi. Wracasz?
- Tak, niedługo będę.
- A gdzie nocowałaś?
- U Ross'a.
- Aha, no to nie przeszkadzam.
- Przestań! Aż takich rzeczy to my tu nie robiliśmy...
- Aż? No, robi się ciekawie... Opowiadaj!
- Tu? Teraz? No chyba nie. Opowiem ci kiedy indziej. To my niedługo przyjedziemy. Paaaa...
- Paaaa...
Po skończonej rozmowie Sam wróciła się do kończącego śniadanie Ross'a.
- Mógłbyś odwieźć mnie do domu?
- Jasne. A mogę przyjechać po ciebie jutro o 17.00?
- Eee... Okej. Gdzie tym razem?
- Poznasz z Miley moje rodzeństwo. Jeśli chcecie oczywiście...
- Będzie fajnie. To idziemy?
- Jasne. – odpowiedział.
- A nie zapomniałeś o czymś? - wskazała na nagi tors chłopaka.
- Wstydzisz się mnie? Jestem aż taki brzydki? Myślałem, że ci się podobam... - uśmiechnął się diabelsko, zrobił tzw. 'brewki' i wskazał na swoją klatkę.
- Ale ja tego nie powiedziałam... - nie dokończyła.
- Czyli jednak ci się podobam! - dodał zwycięsko Ross.
- O tym też nie wspomniałam. Chodzi o to, że raczej nie codziennie widzi się na ulicy pół-nagiego chłopaka...
- Bo ja jestem nie codzienny.
- Ehh... Chodź już lepiej. - Dwójka wyszła z domu, wsiadła do samochodu i odjechała. Jechali spokojnie jakieś 15 minut. Chłopak wjechał na podjazd.
- To do zobaczenia jutro. - uśmiechnął się i pocałował Sam w policzek.
- Pa. - mruknęła i wysiadła z samochodu, a blondyn szczęśliwy odjechał. W drzwiach od razu Sam przywitała Lily.
- Gdzie byłaś? - zapytała zaciekawiona.
- Eee... załatwiałam różne sprawy. - skłamała. - Jak się spało?
- Doooobze. - rzuciła biegnąc do salonu. - Idziemy na plac zabaw?
- Jasne, tylko się przebiorę. Zaczekacie?
- Zacekaaaamy. - zapewniła Lil wgapiając się w ekran telewizora. Nastolatka poszła na górę się przebrać. Trwało to niecałe 10 minut. Doszły do placu zabaw, Lil od razu pobiegła do piaskownicy, a dziewczyny usiadły na ławce.
- No, opowiadaj. - zaczęła Miley. Sam zaczęła opowiadać. Skończyła, a Miley szyderczo się uśmiechała.
- A tobie co się stało?
- Dziewczyno... pocałował cię: związek gwarantowany.
Dom R5
Gdy blondyn wrócił do domu, rodzeństwo już dawno tam było.
 I jak tam braciszku? Była zadowolona?– zapytał Riker uśmiechając się.
- Mógłbyś się trochę opanować? Do niczego nie doszło.
- Wiesz, zaprosiłeś fajną laskę do domu i kazałeś nam sobie iść... twoje zamiary były oczywiste... – wytłumaczył Rocky.
- Wcale nie miałem takiego zamiaru. Może wy na moim miejscu byście skorzystali z okazji, ale ja umiem się opanować. Sam nie jest laską na jedną noc. Wy chyba byście chcieli zapraszać do domu tylko te, co pod lampą stoją.
- No chyba mówisz o sobie! – wołał Ell.
- Jeśli chodzi o mnie to ja nie lubię takich lasek, co tonę kosmetyków na siebie nakładają i się ich brzydzę.
- To jak ty wytrzymałeś z tą panną? – zdziwił się Rocky.
- To jest normalna dziewczyna! Nie jest z pod żadnej lampy! Z resztą to ona jutro o 17.00 przyjdzie z przyjaciółką. Więc macie się zachowywać jak normalni ludzie, JASNE?!
- Okej, okej. No a jak ma na imię przyjaciółka tej twojej dziewczyny?
- Miley, i to nie jest moja dziewczyna! – zaprzeczył.
- Dobra, dobra, tylko się tak nie gorączkuj braciszku... - chłopak bez słowa ruszył do kuchni, wziął paczkę chipsów i udał się w stronę schodów.
- A dokąd idziesz z tymi chipsami? - krzyknął Rocky, po czym wstał i wyciągnął garść zawartości. - Już możesz iść.
- Nie czekajcie na mnie z kolacją. – oznajmił. – Będę u siebie.
- To idź już, nie słyszę telewizora! – krzyczał Ratliff.
- Ell, trochę kultury. – mówiła Rydel – Cofniesz sobie przecież. Pa Ross. Jak by coś, jesteśmy tutaj.
- Jasne. Chociaż ty jesteś miła z tej bandy prosiaków. Tylko chipsy, popcorn i telewizor. To pa. – powiedział blondyn, na co Rydel się ciepło uśmiechnęła, a reszta krzyknęła:
- EEEEEEEEJJJJJJJJJJJJ!!!!!!!! – nie zwrócił na to uwagi i poszedł do swojego pokoju. Przez resztę dnia nastolatek siedział na górze i nie mógł znaleźć sobie miejsca. Pomyślał, że może spotkałby się z Calum'em. Złapał za komórkę i wykręcił numer kumpla.
** rozmowa telefoniczna **
- Co tam, Ross?
- Hej, robisz coś?
- No, rozmawiam z tobą.
- Ha ha, bardzo śmieszne. A coś poza tym?
- Poza tym? Raczej nic.
- To może się spotkamy?
- Okej, jak chcesz, to wbijaj.
- Dobra, to nara.
Pożegnał się, złapał za deskorolkę i zbiegł na dół.
- Wychodzę. - rzucił bez entuzjazmu do rodzeństwa i ruszył do domu Calum'a. Około 10 minut później jeździli po parku bez celu. Nie mieli za bardzo tematów do poruszenia, bo dobrze się znali, ale zawsze razem się wygłupiali. Rozeszli się do swoich domów około godziny 21.00. Blondyn zastał domowników tak samo, jak wtedy, kiedy wychodził. Bez słowa poszedł na górę, włożył słuchawki na uszy i słuchał swojej ulubionej playlisty, aż zasnął.
Heeej :* I jak trzeci rozdział? Mam nadzieję, że fajny. Jak zawsze proszę o szczere komentarze :D. A teraz coś innego: Wiecie już, że 20 lipca 2013 na Disney Channel wypuszczą nowy odcinek Austin'a&Ally? Cieszę się na maksa i nie mogę się już doczekać :D.
A tutaj piosenka, która zainspirowała mnie do tytułu bloga <3

5 komentarzy:

  1. GENIALNY ROZDIAŁ!!!
    Był strasznie dłuuuuugi
    fantastycznie to wszystko opisałaś i wogle miałaś fajny pomysł, ;)
    taaaa... rodzeństwo znam ten ból :P
    Ciekawe co będzie dalej z Rossem i Sam
    i mam pytanie skąd Ross i Miley się znają, bo w pierwszym rozdziale napisałaś, że się znają, ale nie wyjaśniłaś jak do tego doszło, gdybyś mogła to zrobić np; w następnym rozdziale byłabym ci bardzo wdzięczna :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh, dzięki :* a co do Miley i Ross'a, to w następnym się dowiesz, wszystko mam zaplanowane >_<. tak więc nie martw się o to, w środę już będziesz wiedziała :)
      P.S. wiem, rozpisałam się troszeczkę, ale chyba ci to nie przeszkadza, że był taki długi, co? <3

      Usuń
    2. Uhuuuu, to poczekam do jutra, szczególnie, że jest godzina 23:10 :P
      Nie, lubię długie rozdziały, ja piszę raczej krótsze, bo tak sobie zaplanowałam ;)
      <3

      Usuń
  2. Ty masz talent do pisania dziewczyno

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Taka zasada: Czytasz- komentujesz! Dziękuję ;*