niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 5.

Pocałunek Sam trwał około 5 sekund, kiedy Ross zaczął odwzajemniać pocałunki. Dalej trwało to około minuty, może mniej, gdy przerwały im 'gołąbeczki' z pokoju Riker'a.
- My się nie możemy całować, ale jak wy się liżecie to NIE PRZESZKADZAĆ! - mówił Riker. - Może chodźcie na dół, bo zaraz się zaczną domyślać... - chłopak, a w zasadzie mężczyzna miał rację. Czwórka wyszła z pokoju siedemnastolatka i ruszyła w stronę schodów. W połowie krótkiej drogi Riker przeplótł palce w okół palców Miley. 'Skoro oni chcą im powiedzieć, że są razem, to my też powinniśmy' - pomyślał Ross i zrobił to samo, co Riker przed chwilą. Towarzyszka nastolatka odwzajemniła gest. Weszli do salonu.
- No w końcu jesteście! - krzyknął Rocky. Jego wzrok nagle zatrzymał się na wysokości rąk Ross'a i Sam. - To ty chodzisz z Ross'em? - zapytał kierując wzrok na szatynkę.
- A nie widać? - rzuciła śmiejąc się. - Okej, to inny dowód. - po tym złapała chłopaka za krawat, lekko przyciągnęła do siebie i złożyła na ustach Ross'a namiętny pocałunek. - Wystarczy? - skończyła.
- Wystarczy, wystarczy... - wzrok szatyna przeniósł się na ręce Riker'a i Miley. - Wy... a nie, o was to już od dawna wiem. Noooo, to może zostaniecie dziewczyny na noc? - zapytał, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Nie, we czwórkę idziemy do mnie. Mam rację? - zapytała Sam patrząc na pozostałą trójkę, która się zgodziła.
- A moje zdanie to już nikogo nie obchodzi? - zapytała Miley.
- Ojjj, no przecież dobrze wiem, że się zgodzisz. - rzucił pewnie Riker, po czym delikatnie musnął wargę Miley.
- Może masz rację... - dziewczyna odwzajemniła pocałunek.
- FFFUUUUJJJJJ!!! Przestańcie, to obrzydliwe! - krzyczeli chórem Rocky i Ratliff.
- Ajjj, nie znacie się, to urocze - uśmiechnęła się Rydel.
- Komuś tu brakuje dziewczyyyyynyyyyy... - mówił Ross do Rocky'ego i Ell'a.
- Ooodczep się! - wykrzyczeli razem szatyni.
- Oni tak zawsze razem mówią? - szepnęła Ross'owi Sam do ucha. - To przerażające!
- Tylko w stresie... - uśmiechnął się do partnerki. Czwórka wyszła z posiadłości Lynch'ów i razem wsiedli do samochodu nastolatka. Właściciel samochodu siadł za kierownicą, Sam na przednim miejscu pasażera, a Miley i Riker usadowili się z tyłu. Zjechali z podjazdu i ruszyli w kierunku domu Sam. W połowie drogi zadzwonił jej telefon.
** rozmowa telefoniczna **
- Cześć ciociu! coś się stało z Lily?
- Nie nie, chciałam się upewnić, czy tobie nic się nie stało. Dalczego nie przyjechałaś razem z Lily i Miley? Stało się coś?
- Nie, nic się nie stało. Chciałam spotkać się z przyjaciółmi.
- No dobrze, dobrze. Czyli o której mam przyjechać po resztę rzeczy Lily?
- Hmm, może za jakąś godzinę? Może być?
- Pewnie, to pa skarbie.
- Pa ciociu.
Cała czwórka wysiadła z samochodu i udała się do domu Sam.
- To jaką chcecie pizzę? - zawołała Sam wybierając numer do pizzerii.
- Margerita maxi! - krzyknęli bracia chórem.
- Miley?
- Może być.
- Okej, to przez minutkę bądźcie cicho. - zażądała, a pozostała trójka posłusznie zamilkła.
** rozmowa telefoniczna **
- Pizzeria 'EVERYTHING 4 U'. Słucham!
- Dobry wieczór, poproszę  dwa razy margerita maxi.
- Oczywiście, coś do picia, jakieś sosy?
- 4 razy pepsi i  dwa razy... trzy razy ketchup.
- Na jaki adres?
- Na River Street 493.
Dziewczyna rozłączyła się i poszła do salonu, gdzie Miley grzebała w komórce, a chłopcy przeglądali programy telewizyjne.
- Zaraz będzie. Ross, chodź ze mną na górę, poszukamy jakiś fajnych filmów. Zrobimy sobie dzisiaj maraton filmowy. - pociągnęła chłopaka z rękę ciągnąc w stronę schodów prowadzących na górę zostawiając Miley i Riker'a samych. Para weszła na strych. - Całe pudło do twojej dyspozycji. - wskazała na duże pudło z płytami.
- I mam wybrać co chcę? - nastolatka przytaknęła głową twierdząco. Chłopak zabrał się za przeglądanie zawartości pudła. Wybrał kilka tych, które mu się podobały, po czym pokazał je partnerce.
- Może być?
- Jasne. - zgodziła się, a następnie wyszli z pomieszczenia. Gdy zeszli ze schodów, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę! - zawołał Riker i otworzył drzwi, w których ukazał się dostawca pizzy.
- Dobry wieczór, państwo zamawiali dwa razy margerita maxi plus 4 razy pepsi? -  zapytał mężczyzna w czapce z logo pizzerii.
- Tak, to my. - potwierdził Riker. - Ile płacę?
- 19.50 poproszę. - zażądał dostawca.
- Proszę bardzo. - dał mężczyźnie odliczoną kwotę pieniędzy, po czym zamknął drzwi i pognał do salonu, gdzie reszta wygodnie się usadowiła na kanapie. - Pizza przyszła! - na jego słowa Ross wstał szybko i podbiegł do Riker'a, a ten odruchowo schował posiłek za plecami. - Stop! Ross, siadaj na kanapę. Wszyscy jemy po równo, łącznie z tobą braciszku. Ile ich jest? 8 w każdej, to każdy z nas ma do dyspozycji 4 kawałki, czyli połowę jednej pizzy. Proponuję, żebym ja z Miley wziął jedną, a ty z Sam drugą i nie będzie sporów.
- Okej, to może byś mi to dał, a nie ciągle to trzymasz? - wyrwał starszemu pudełko z pizzą.
- Jasne, ty zawsze jakiś brutalny. Masz Sam. - podał przyjaciółce butelkę z colą, lecz zamiast podać napój Ross'owi, rzucił w niego butelką i wymierzył w niego wrogie spojrzenie, po czym usiadł obok swojej wybranki.
- Skoro tak lubisz pizzę, mogę ci swój kawałek oddać, ja i tak tylu nie zjem. - wyszeptała Sam Ross'owi.
- Jak nie zjesz, to ja z chęcią. - uśmiechnął się do swojej dziewczyny, gdy rozpoczął się seans. Oglądali horror, więc dziewczyny siedziały wtulone w swoich partnerów. W czasie filmu Ross'owi zachciało się pić po zjedzonym już posiłku, więc złapał za nieodkręconą jeszcze butelkę swojej pepsi. Chwycił za korek i mocno przekręcił. Ze względu na to, że przed filmem Riker rzucił butelką w Ross'a, zawartość zagazowała się i nie mogła odgazować, w momencie odkręcenia butelki zawartość wybuchła i większość napoju wylądowała na koszulce blondyna. Ten jak oparzony wstał i zakrył korek ręką.
- Cholera jasna! Moje ulubione ciuchy! - wykrzyczał, a reszta towarzystwa wybuchła śmiechem. - A ty co się śmiejesz? To przez ciebie! - oskarżył starszego brata.
- No jasne, zwal wszystko na mnie! - mówił rozbawiony Riker.
- A kto we mnie rzucił butelką?!
- Trzeba było tak mi nie wyrywać pudełka, to bym nie rzucił. - nadal się wszyscy śmiali.
- Chodź Ross, pożyczę ci jakieś ubranie taty. - zaczęła prowadzić nastolatka na górę. Weszli razem do sypialni rodziców. Chłopak kątem oka zauważył pięknie posłane i przyozdobione poduszkami duże dwuosobowe łóżko. Stanął i przyglądał się mu, a nastolatka szukała wygodnych spodni i koszulki taty dla Ross'a. Znalazła i obróciła się.
- Znala... A co ty się tak patrzysz na to łóżko? - chłopak zwrócił wzrok w stronę dziewczyny i zrobił 'brewki'. Ręce włożył do kieszeni i powoli, noga za nogą toczył się w stronę towarzyszki. Doszedł do Sam, złapał ją w talii, i zbliżył się do jej twarzy. Dziewczynie trudno było oprzeć się urokowi blondyna, jednak nadal pamiętała o zdrowym rozsądku. - Znalazłam ubranie, masz. - wywinęła się z uścisku chłopaka i zaprowadziła go do łazienki. Po chwili chłopak wyszedł w samych różowych bokserkach.
- A co mam zrobić z ubraniami? - wskazał na o dziwo idealnie złożone ubrania mokre od klejącego napoju.
- Daj. - przejęła od blondyna ubrania i szybko wyszła z pokoju i wrzuciła ubrania do pralki w w łazience na korytarzu na piętrze. Kilka chwil później Ross wyszedł ubrany i oboje zeszli na dół. Dalej oglądali inny film - komedię aż do 2.00 nad ranem.
- Może chodźcie już spać, jest trochę późno... - mruknęła Miley na wpół przytomna ziewając.
- To wy u mnie? Moje łóżko jest dość duże, żeby was oboje pomieścić. - powiedziała uśmiechając się.
- A my gdzie? - zapytał zdziwiony Ross.
- No łóżko Lil jest małe, pokój gościnny nie jest wywietrzony, więc zostaje nam albo kanapa tutaj w salonie... albo sypialnia rodziców. - ostatnie słowa dodała po cichu.
- Wybieram to drugie! - szybko krzyknął bez zastanowienia. Czwórka była dość zmęczona, więc bez sprzątania po jedzeniu od razu poszli spać.
Następny dzień, 4 lipca 2013
Rano Sam obudziła się pierwsza. Zdziwiła się trochę, bo gdy zasypiała, Ross leżał na swojej połowie, a rano było inaczej. Ross spał przytulony do niej obejmując nastolatkę ręką. Powoli wyślizgnęła się z objęć chłopaka i po cichu poszła do łazienki. Po umyciu nałożyła na twarz jak zawsze lekki makijaż. Ubrana w żółtą bokserkę, jeansy i niebieskie conversy zeszła na dół. Wzięła się za robienie dużego śniadania. Sięgnęła po chleb, ale było go dość mało, więc poszła do spiżarki po świeży chleb i bułki. Wróciła do kuchni, wyjęła masło, posmarowała sporą ilość pieczywa cieńką warstwą masła i wyjęła z lodówki ser, szynkę, ogórek, pomidor, dżem, mleko, śmietankę do kawy, płatki i zrobiła do jednego dzbanka kawę, a do drugiego herbatę. Wzięła też trochę ciastek. 'A jak ktoś nie lubi kanapek? Wiem, zrobię jajecznicę' - pomyślała. Gdy jajka były gotowe, Ross zdążył zejść.
- Heeeej, jak się spało? - zapytał podchodząc do szatynki, łapiąc nastolatkę w talii i mocno przytulając.
- R... Ross... ROSS! Puść, dusisz mnie! - powiedziała z trudem łapiąc oddech.
- Ojj, sorrki... O, zrobiłaś śniadanie?
- Tak, ale nie wiedziałam, co lubicie, więc zrobiłam wszystko, co mi wpadło ma myśl.
- Spokojnie, nie jesteśmy wybredni, jeśli chodzi o jedzenie. - uśmiechnął się, siadając do stołu i sięgając po kubek i dzban z kawą. Chwilę później na dół zeszła Miley i Riker. Chłopcy byli dość głodni, ponieważ zjedli większość dużego stosu kanapek. Wszyscy razem po śniadaniu ruszyli do salonu. Tam zastali wielki bałagan. Po puchowym dywanie, który w większości zajmował salon, było mnóstwo okruszków po chipsach, końcówki po pizzy, puste butelki po pepsi. Chłopakom to oczywiście nie przeszkadzało, usiedli przed telewizorem i oglądali telewizję.
- Matko święta... - zdziwiła się Miley.
- Gdzie? - zaśmiał się Riker.
- Wiecie co, ja pójdę na górę trochę ogarnąć, a wy sprzątnijcie tu. Chłopaki... ROSS! RIKER! Ruszcie się i sprzątnijcie! - nadal się nie ruszali. - Riker, w kuchni jest Miley! - chłopak zerwał się jak poparzony i pobiegł do kuchni.
- Ross! Rusz ten leniwy tyłek i odkurz!
- Ale mi zachęta... Ehh, no dobra, gdzie jest jakiś odkurzacz, czy coś?
- Na górze! - nastolatka wiedziała, że to zmobilizuje chłopaka, bo ona sama była na górze. Nie myliła się. Ross również szybko pobiegł do góry. Sam w tym czasie zbierała różne śmieci na piętrze domu. Blondyn skorzystał z okazji i zaczął łaskotać dziewczynę.
- Mam cię! Teraz mi nie uciekniesz! – krzyczał cały czas łaskocząc Sam. - Masz łaskotki?
- AAA! Ross! Przestań! Hahaha!!! – ledwo łapała oddech cały czas się śmiejąc. – Ross! Przestań! Błagam cię! Zrobię co tylko zechcesz! – rzuciła, nie myśląc co przed chwilą powiedziała.
- Co tylko zechcę? – zapytał zadowolony. – Okej. To gdzie jest ten odkurzacz?
- Na strychu obok starego białego fotela. – powiedziała, na co Ross czule i namiętnie pocałował nastolatkę i wyszedł z sypialni. Gdy wreszcie ogarnęła swój pokój, zeszła na dół do kuchni, Riker kończył zmywać. Wzięła worek ze śmieciami i wyszła z domu. Gdy wychodziła, wpadła na wysokiego szatyna.

Heeeeej :* Wiem, przepraszam, że dodaję tak późno, ale jakoś w ciągu dnia ogarnęło mnie ogrooomne lenistwo. Tak, wiem, jest meeega długi, ale jakoś się rozpisałam i nie mogłam przestać ;) Ale to może taka premia, przeprosiny za kilkugodzinne opóźnienie :D Więc jak zawsze proszę o DUŻO SZCZERYCH KOMENTARZY, KTÓRYCH ZA DUŻO NIE JEST, ale są i bardzo za nie dziękuję oczywiście ^.^ . Mam nadzieję, że się podoba ;) Następny rozdział jak zawsze w środę. Buźka :***

6 komentarzy:

  1. świetny :3
    jak dla mnie możesz pisać ciągle takie "meega długie" rozdziały ;p
    czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super (jak wszystkie) pisz szybko następny =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moge sie doczekac 6 rozdzialu

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. heh, cieszę się, że wam się podobają ;) a co do ciebie Paula: jak zawsze rozdziały dodaję w każdą środę i niedzielę :)

      Usuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Taka zasada: Czytasz- komentujesz! Dziękuję ;*