środa, 10 lipca 2013

Rozdział 4.

Nastolatki siedziały na ławce i rozmawiały o wszystkim i o niczym, a młodsza siostra Sam bawiła się w piaskownicy.
- Saaaam? Daj socek! - podbiegła Lil do siostry przerywając zabawę. Dostała to, o co prosiła i wróciła do piaskownicy, a nastolatki kontynuowały rozmowę. Do domu wróciły około 13.00.
- Słuchajcie, może zjemy obiad u mnie? - zaproponowała Miley.
- Wiesz, jest taka sprawa...
- Mam się bać?
- Nie, co ty. Załatwiłam nam obiad... u Ross'a. Zaprosił nas.
- Dzisiaj?! - w głosie blondynki wyraźnie było czuć nutkę strachu.
- Tak, a co, masz jakieś plany?
- Nie, możemy pójść... a na którą?
- Na 17.00. - na tym rozmowa się skończyła. Dziewczyny doszły do domu i rozsiadły się wygodnie na kanapie i włączyły telewizję. Leciały reklamy, więc Sam zaczęła mówić.
- Lil, dzisiaj pojedziesz do cioci Penny, cieszysz się?
- Jej, ciocia Penny! - krzyknęła radośnie trzylatka.
- Idź do góry i zapakuj piżamę i ubrania na jutro. - zarządziła, na co dziewczynka pobiegła na górę, a Sam zadzwoniła do ciotki.
** rozmowa telefoniczna **
- Cześć, Sam, stało się coś?
- Hej ciociu. Wiesz, mam małą sprawę do ciebie...
- Słucham uważnie.
- Mogłabyś wziąć Lil na noc, ja z Miley wychodzimy i nie wiem, z kim ją zostawić.
- Jasne, a nie chciałaby zostać u nas na wsi na resztę wakacji? Akurat jest festyn, nie będzie się nudzić w domu.
- Na prawdę mogłabyś? Jej, dziękuję...
- Nie ma za co. To o której po nią przyjechać?
- Jakoś tak przed 16.00, pasuje ci?
- Tak, będę.
- Ja ci jutro przywiozę jej resztę rzeczy, bo muszę znaleźć jej walizkę, a nie mam za bardzo czasu na to, okej?
- Dobrze skarbie, to niedługo będę.
- Dzięki, to pa.
- Pa.
Rozłączyła się i opadła na kanapę.
- Emm, na którą mamy tam być?
- Na 17.00.
- Okej, chcę ci tylko przypomnieć, że jest 15.30, a twoja ciocia ma podobno być o 16.00, prawda?
- Co?! LIL, SPAKOWAŁAŚ SIĘ?
- TAK! POMOZES MI? - krzyczała z góry. Nastolatka pobiegła na górę i o mało co nie spadła ze schodów, gdy zobaczyła, co zrobiła jej siostra.
- Lil, przecież mówiłam ci, żebyś spakowała piżamę i ciuchy na jutro, a nie cały pokój! W co ty to wpakowałaś? Nie było już nic innego? Lily, jak nie wiesz, w co to wpakować, to mnie zawołaj, a nie pakuj tego do pokrowca na poduszki! - na to, co Sam powiedziała, Miley wybuchła śmiechem. - Chodź.
Nastolatka pozbierała wszystkie rzeczy o których mówiła i wpakowała je do plecaka. Gdy kończyła, zadzwonił dzwonek do drzwi. Miley otworzyła.
- Miley! Jak ja cię dawno słoneczko nie widziałam!
- Dzień dobry, może się pani czegoś napije?
- Nie, dziękuję, ja tylko na chwilę. Lily spakowana? - w tym samym momencie z góry zeszła Sam i Lily.
- O, cześć ciociu. Długo już czekasz?
- Nie, skarbie. Przed chwilą przyszłam.
- Ciocia Penny!!! - krzyknęła radośnie Lil biegnąc do cioci.
- Cześć księżniczko! - starsza kobieta podniosła Lily na ręce. Jak na swój wiek była w dobrej kondycji. - Gotowa?
- Gotowa!
- To super. To my już pójdziemy, wujek został sam w domu.
- Boisz się o niego? - zapytała Sam.
- Nie, o chałupę! On ma różne pomysły. No, to pa dziewczynki.
- Pa! - krzyknęły obie nastolatki na raz. Kobieta wyszła, a dziewczyny poszły się przebrać. Sam czekała uszykowana na Miley, która pobiegła do swojego domu. O 16.30 były już uszykowane, więc mogły spokojnie usiąść na kanapie i odprężyć się. Dokładnie o 17.00 Ross zadzwonił dzwonkiem, a Sam pobiegła na górę po telefon. Otworzyła Miley.
- O, hej Ross. SAM! CHODŹ JUŻ! Chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki. Gotowe? Sądząc po twoim ubraniu, raczej tak. Ślicznie wyglądasz.
- Heh, dzięki, ty też. Krawat? - chłopak uśmiechnął się, a blondynka odwzajemniła gest. W tym samym momencie Sam zeszła ze schodów. Skierowała się w stronę drzwi gdzie stała Miley i Ross. Gdy podeszła, chłopak szybko złapał ją w talii i pocałował. Nie trwało to długo, mniej niż 5 sekund. Do posiadłości Lynch'ów jechali około 10 minut.
Trójka weszła do domu, a w hallu od razu przywitała ich wysoka blondynka ubrana na różowo.
- Cześć! Ty zapewne jesteś Sam. - podała rękę nosicielce ów imienia.
- A ty jesteś... Miley? Wybacz, nie mam pamięci do imion.
- Tak, spoko. Nie gniewam się.
- Ja jestem Rydel. Miło mi was poznać. - przedstawiła się. - Wejdźcie. - weszli do salonu - miejsca pocałunku Sam z Ross'em. Zupełnie inaczej tam wygląda za dnia, niż w nocy. W tym samym momencie do dziewczyn podbiegła trójka chłopaków.
- Cześć, jestem Riker. Najstarszy, najmądrzejszy, najzdolniejszy i najprzystojniejszy. - przedstawił się ukazując rząd białych zębów.
- ... i najskromniejszy. - dodała Rydel, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Sam. - nastolatka odwzajemniła uśmiech powstrzymując się od śmiechu.
- Ja jestem Ellington, ale mów mi po prostu Ell, lub Ratliff. Nie jestem spokrewniony z tą bandą małpoludów.
- Sam.
- Ja jestem Rocky, niestety należę do tej rodziny goryli.
- Sam. - uśmiechnęła się. - A to jest moja przyjaciółka Miley. - oznajmiła wskazując na przyjaciółkę rozmawiającą z Rydel.
- Cześć Miley! - krzyknęli wszyscy chórem podając jej ręce. Wszyscy witali się z nią równo, tylko Riker trochę dłużej uśmiechając się od ucha do ucha. Wszyscy zasiedli do stołu. Po prawej stronie Sam siedział Ross trzymając ją za rękę, koło niego siedział Rocky, potem Rydel, obok niej siedziała Miley, a przy niej Riker. Dziewczyna miała wrażenie, że się bardzo polubili. 'Specjalnie koło niej usiadł? Wiedziałam, że któremuś się spodoba.' - pomyślała. Dwójka nie uczestniczyła w rozmowie, tylko rozmawiali między sobą. Riker coś powiedział, a ona się z tego śmiała. Cały czas patrzyli sobie w oczy.
- Jakie to urocze. - niechcący powiedziała to na głos.
- Co jest urocze? - zapytał ciekawy Ross.
- Popatrz na Miley i Riker'a. Tak świetnie się dogadują. – powiedziała. – Cieszę się, że się aż tak polubili.
- To ty nic nie wiesz? Oni... - w ostatnim momencie przypomniał sobie, czego miał nie mówić. - ... bardzo się lubią... - próbował wybrnąć z sytuacji. - Poza tym to my się tak nie lubimy? Zazdrościsz im?
- Czemu mam im zazdrościć? Przecież my się też dobrze dogadujemy, czy się mylę? – zapytała. – Nie trzymałbyś mnie za rękę, gdybyśmy byli skłóceni. Nie sądzisz? – powiedziała spokojnie.
- Nie chodzi o to, tylko tak na nich patrzyłaś... Z zazdrością... – mruknął smutny, na co Sam opowiedziała mu całusem w policzek.
- Nie jestem zazdrosna. - znów popatrzała w stronę rozbawionej przyjaciółki. Nie było jej. Riker'a też nie.
- Gdzie jest Riker i Miley? – zapytała szatynka. Nikt więcej nie zauważył ich nieobecności prócz Sam i Ross'a.
- Chyba wiem, gdzie oni są.
- A gdzie wy się wybieracie? - zapytał Ratliff.
- Pilnuj własnego tyłka Ell. – zawołał Ross. Weszli na górę. Stanęli przed niebieskimi drzwiami.
- To pokój Riker'a. Pewnie są tu. – pomyślał głośno.
- Pewnie tak. – opowiedziała. Weszliśmy do pokoju. Widok ich nie mylił.
- Mmmggghhhgggmmm – odchrząknął Ross – Moglibyście się nie lizać przy nas?! – na to co powiedział, od razu się od siebie odsunęli.
- To nie tak, jak myślicie – skłamał Riker.
- Tak, wszyscy doskonale znają tą bajeczkę. Miley wpadło coś do oka, a ty próbowałeś to wyciągnąć. Nam nie przeszkadza, bądźcie sobie razem, ale żebyście się na każdym kroku nie lizali... To obrzydliwe jak się na to patrzy. Jak się z kimś całujesz, to co innego jak patrzy się na całującego się mojego brata z przyjaciółką mojej dziew... przyjaciółki.
- Przyjaciółki? Myślałam, że wy jesteście razem... – zapytała zmieszana Miley.
- Oficjalnie to nie – powiedział Ross.
- A kiedy będziecie razem oficjalnie?
- Na wszystko czas.
- Miley, pierwsze spotkanie i już od razu jesteście razem?
- Wieeeesz, bo nie wszystko ci powiedziałam. Z Riker'em znamy się 3 miesiące.
- Co?! - zdziwiła się Sam. - Aaa, to z nim ciągle gdzieś znikałaś. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
- Nie chciałam ci mówić, bo dopiero co zerwałaś z Lucas'em.
- Miley, daj spokój. Dobra, chodź Ross, chcę z tobą pogadać na osobności. - chłopak uśmiechnął się i poszedł za Sam do pokoju z żółtymi drzwiami - pokoju Ross'a.
- O czym chciałaś porozmawiać? - spytał ciekawy. - Coś się stało?
- Po pierwsze. Przeszkadza ci to, że twój brat i moja przyjaciółka są razem szczęśliwi? – zapytała spokojnie.
- Nie to, że mi przeszkadza, tylko, że to dziwne, bo Riker od dłuższego czasu nie mógł sobie znaleźć dziewczyny. Jedna chodziła z nim tylko dla kasy, druga chciała tylko, żeby ją przeleciał. Mówił, że przyciąga panny z innego świata. Ale Miley taka nie jest, prawda? – zapytał chłopak.
- Nie, jeśli Miley z kimś chodzi, to chłopaka nie lekceważy i nie wykorzystuje. Ona związek traktuje poważnie. Nie jest typem pustej lalki.
- To dobrze. Jeśli by się spotkał znowu z taką dziewczyną to by popadł w depresję, a nawet by mógł popełnić samobójstwo.
- Nie zawiedzie się. Okej. Koniec tematu. Po drugie. Od kiedy jesteśmy razem?
- Nie jesteśmy razem?! Jesteśmy razem nieoficjalnie. – zaprzeczył.
- Faktycznie. To jest różnica. No więc od kiedy jesteśmy razem nieoficjalnie? – ponownie zapytała.
- Oto powody. No bo wczoraj się całowaliśmy, potem podczas filmu wtuliłaś się we mnie jak do poduszki, rano dałaś się pocałować, jak po was przyjechałem to też się nie krępowałaś przed Miley. Myślałem, że nie muszę nawet pytać...
- I miałeś rację. A po trzecie... – na tą wypowiedź podeszła do blondyna, objęła go za szyję, i pocałowała.

Heeeej !!! Tak wiem, baaaaaardzo długi. Przysięgam, starałam się nie rozpisywać, skracałam wszystko co się da, ale chciałam wyjaśnić tą sprawę z Ross'em i Miley (skąd się znają), ponieważ obiecałam to Basi Kopytowskiej, a obietnicy zawsze dotrzymuję. Tak więc mam nadzieję, że się podoba i proszę o dużo szczerych komentarzy pod rozdziały. One są dla mnie bardzo ważne, ponieważ one motywują mnie do dalszego pisania. Dzięki :D
~Pattie

4 komentarze:

  1. Suuper rozdział,
    Dzięki, za napisanie jak poznała się Miley z rodzinką R5 ;)
    Czekam na następny rozdział
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajowy, czekam na nexta =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienienawidze czytac ale to jest zarombiste !!!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Taka zasada: Czytasz- komentujesz! Dziękuję ;*