poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Epilog

**Oczami Sam**
Wszystko zaczęło się powoli układać. Z Ross'em zaczęliśmy poznawać się na nowo. Wiem, że nigdy nie będzie już tak, jak było kiedyś. Oboje dążymy do tego, by być dobrymi przyjaciółmi. Jednak zauważyłam, że chłopak się zmienił. Spoważniał, lecz jednak trochę szaleństwa w nim jest. Widzę, że stara się nic nie zepsuć. Trochę jednak mi to przeszkadza. Chcę żeby był sobą. Co do Miley i Riker'a, eh tu gorzej. Pierwsza poważna kłótnia w trakcie. Nie odzywają się do siebie już dwa tygodnie. Żadne z nich nie chce nic mówić, udają że się nie znają. Rocky wygrał skrzynię żelków i nikt nie wie, gdzie ją schował. Bo po co się dzielić. Trzeba będzie go jakoś podpuścić. No i, niedługo moje urodziny. Jak to się mówi? Starość nie radość, młodość nie wieczność. Rodzice niedługo wracają.. trzeba posprzątać dom. Trzeba wynająć firmę sprzątającą, bo sama się z tym nie uwinę.
______________________________________
jest krótkie sprawozdanie Sam. Wiem, że nie powala na kolana, ale:) Pisałam go na szybko.
Dziękuję Wam za ten rok spędzony razem. Jednak jestem zmuszona do zamknięcia bloga. Po pierwsze- Nie mam kompletnej weny, chęci. Po drugie- czekam miesiąc na zapluty komentarz, pomimo przybywających wyświetleń:) Mimo to zakładam nowego bloga. Tym razem nie o R5, lecz o Black Veil Brides. Nie trzeba słuchać ich muzyki, żeby komuś się spodobało, więc zachęcam do odwiedzenia oraz przeczytania Prologu, który dodam jeszcze dzisiaj:) Mam nadzieję, że komuś się to spodoba. Tak więc kończę przygodę z tymże blogiem, ale rozpoczynam kolejną, tak więc serdecznie zapraszam do czytania, odwiedzania i komentowania! kliknij tutaj!

Milusiego misie <3

wtorek, 22 lipca 2014

Sad note :(

Hej, to znowu ja (he, kogo byście mieli się spodziewać). Odwiedzam Was w pewnej sprawie. Ja rozumiem, że długo (baaaardzo, wiem) mnie nie było tutaj i wszystko zaniedbałam, jak to na Chacie napisała osoba, która podpisała się jako "To smutne." Mam teraz więcej czasu i staram się to nadrobić, bo wcześniej nie miałam w ogóle czasu dla siebie, a co dopiero dla prowadzenia bloga. Rzadko kiedy udało mi się znaleźć czas na komputer, więc no. Do tego dochodziły problemy i rodzinne, jak i te zupełnie osobiste. Tak wiem, każdy je ma, ale miałam taki czas ostatnio, że nie miałam ochoty na nic, kompletnie. Taka, można powiedzieć, załamka. Kiedy już zaczęło się wszystko polepszać, starałam się coś napisać, ale kompletnie mi nie szło. Kiedy czytałam całość, którą na próżno nastukałam, zaczęłam się śmiać sama z siebie. To było serio żałosne. Więc postanowiłam dać sobie trochę czasu. Dopiero teraz udało mi się skleić to wszystko jakoś może sensownie, może nie, ale na pewno wygląda to zdecydowanie lepiej niż poprzednia wersja. Mam trochę pomysłów w głowie, jak to wszystko może potoczyć się dalej, ale nie mam bladego pojęcia, jak to wszystko razem złożyć, co dać pomiędzy tym, żeby to miało jakikolwiek sens.
Ale nie, ja tu nie po to. Tym problemem jest fakt, iż z każdym dniem jest coraz więcej wyświetleń bloga, lecz nikt, podkreślam N I K T nie skomentował ostatniego rozdziału, co mnie oczywiście nie cieszy. Ja wiem, że to jest to samo, co zrobiłam ja. Nie dodawałam nic przez 4 miechy. Sprawdzałam pełne statystyki. Kiedy mnie nie było, Was też. Ale kiedy ja jestem, zastałam wciąż wzrastającą liczbę wyświetleń, lecz zero komentarzy tradycyjnych pod postem ani tych na chacie, jak to niektórzy robią. Chciałam napisać dla Was dłuższy rozdział, w ramach mojej nieobecności, ale był środek nocy, a ja już padałam na pysk, zrozumcie. Po powrocie z wymiany coś wyskrobię, tak napiszę go. Może nawet uda mi się połączyć wydarzenia, żeby coś dokleić z BVB, mogłoby być trochę ciekawiej ;) Ale naprawdę, dłuuuuższy i to bardzo rozdział dodam tylko wtedy, kiedy będą minimum 4 komentarze. Bo tak to nie będzie miało najmniejszego sensu. W komentarzach piszecie swoją opinię na temat tego, co robię. Bez tego nie jestem w stanie określić, czy się Wam takie coś podoba, czy nie. Czy mam kontynuować, czy przestać, bo po co się pocić nad czymś, co się kompletnie Wam nie podoba. 

Tak więc błagam Was, komentujcie. Dla Was to kilka sekund, a dla mnie to bardzo ważne. 

Jakby ktoś nie wiedział, czym jest Black Veil Brides, to typowy rockowy zespół. W telefonie, w komputerze, WSZĘDZIE mam ich piosenki. Tak baaardzo mocno to lubię mm.. Rebel Yell, Fallen Angels, God Bless You, The Legacy, Die For You, We Stitch These Wounds, Perfect Weapon, New Years Day, Shadows Die, i wiele, W I E L E innych. Jest mi na prawdę trudno wybrać chociażby dwie naj naj ukochańsze, ponieważ każdą z ich hitów kocham nad życie. Tutaj macie te piosenki, które wymieniłam wyżej:





















Tak więc.. Nie jest to takie typowe mordodarcie, tylko hmm. Nie powiem, że to muzyka z wyczuciem, bo każda taka jest. Da się tego normalnie posłuchać, bez rozrywania bębenków (mam nadzieję że dobrze to napisałam, bo mi nie podkreśla, XD) dosyć szybko wpada w ucho, więc nie dziwcie się że to lubię XD
<3 !

A teraz na serio. CZY ANDY NIE JEST ZAJEBISTY? RRRRRR.. XDDDDDD



OMFG *.* <3333 !

Aha, jeszcze jedno. zanim zaczniecie wyzywać ich od bandy gejów, pomyślcie że równie dobrze możecie tak nazwać R5, do czego oczywiście nie zachęcam i tak nie myślę :) 
To.. chcecie może jakiś wątek z nimi? Jakoś to mogę złożyć, żeby było znacznie ciekawiej ;) 

TAK WIĘC JEST ZASADA, O KTÓRĄ WAS PROSZĘ, ABYŚCIE SPEŁNIALI. 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Na razie ;)

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 18.

- Boże, Ross sorry ale to już szczyt debilizmu. - zirytował się najstarszy.
- No ale to wszystko przez nią! Zaczęła się do mnie kleić i nie dawała mi dojść do słowa! Sam po prostu zobaczyła moment, kiedy się do mnie przyssała.
Nastolatek opowiedział wszystko ze szczegółami. Riker'owi chciało się śmiać. Nie, że było to śmieszne, lecz dlatego, iż jest to żenujące.
- Słuchaj, Ross. Teraz to raczej nie Ty zawiniłeś, lecz Sam, przynajmniej tak myślę. Powinna Cię wysłuchać, zamiast wypierać z podświadomości wszystko, co powiesz. Z drugiej strony rozumiem, co czuje. Zobaczyła, że się "całujecie" że tak powiem, bo w jej oczach przecież to wyglądało zupełnie inaczej. Ma prawo nie wierzyć w Twoje wyjaśnienia, ale powinna ich chociaż wysłuchać. - młodszy widział nadzieję tylko w obliczu brata.
- Chciałbym żeby wiedziała co się wydarzyło.. Nie wiem, mógłbyś chociaż do niej pójść, pojechać, cokolwiek, wytłumaczyć jej to? Prędzej wolałaby gadać z Tobą, niż ze mną.. - tłumaczył Ross.
- Może lepiej gdyby zrobiłaby to Rydel. Ona ma wpływ na każdego.
- Bez znaczenia, niech ktokolwiek jej to powie, bo jeśli ja to powiem, to nic nie dotrze, nawet nie da mi nic powiedzieć więc tym bardziej. - dorosły wyszedł z pokoju i zawołał Rocky'ego.
- Posiedź tu z nim. Zajmij go czymś, niech przestanie o niej myśleć. - szatyn wszedł do brata, a Riker pobiegł prosto do pokoju siostry. Nie czekał długo na jej reakcję. Dziewczyna od razu ruszyła w stronę posiadłości Sam. Nie minęło 10 minut, a już stała pod drzwiami przyjaciółki.
- Odwal się, nie chcę Cię widzieć! - krzyczała zza drzwi zapłakana dziewczyna, sądząc, że to właśnie nie kto inny jak Ross.
- Na pewno tego chcesz? - odpowiedziała poważnie Rydel. Sam otworzyła drzwi i wpuściła przyjaciółkę do środka.
- O co chodzi? - zapytała z podejrzanym spokojem w głosie.
- Chciałam z Tobą porozmawiać.
- Spoko, może chcesz się czegoś napić? - dziewczyna nie dawała po sobie poznać, że cokolwiek się stało. Rydel jednak wiedziała o wszystkim i było jej przykro, iż Sam ją oszukuje.
- Nie, dzięki. - przyjaciółki usiadły na kanapie. - Ja wiem, że masz już dosyć tej paplaniny, że Ross to, Ross tamto. Ale musimy sobie wszyscy coś wyjaśnić, bo czegoś takiego nie może być. Wiem, że nie koniecznie uwierzysz w to co powiem, ale powinnaś znać prawdę. Pannę, z którą widziałaś Rossa, to była dziewczyna która wygrała konkurs. Była dziwna dla nas wszystkich, ale to nie ważne. To ona przylepiła się do Rossa, akurat wtedy, kiedy Ty tam byłaś. Teraz to co powiem nie będzie raczej należało do ciepłych słów. Po pierwsze nie dawałaś dojść mu do słowa, a chciał Ci wszystko wyjaśnić. Nie chciałaś kompletnie słuchać, co już było dla niego poniżej pasa bo nie wiedział jak z tego wybrnąć. Po drugie, pomyśl. Niedługo miał się z Tobą spotkać, to po co miałby się spotykać w kawiarni z jakąś panną? No to jest przecież niedorzeczne, zabawne wręcz. Powinnaś mu dać coś powiedzieć, zamiast dawać mu kolejnego kosza. On też ma uczucia i jest tylko człowiekiem, a dzisiejsza sytuacja nie była spowodowana przez niego. Każdy, kto do tej pory się z nią spotkał, powie Ci to samo. "Świruska, która próbuje mnie rozkochać pokazując cycki." Ross nie był jedyny. On ma cierpieć za coś, czego nie zrobił? Dobra, to co zrobił wcześniej było straszne, i tak, z jego winy. Ale to jest zupełnie co innego. Tym razem uważam, że to Ty powinnaś przeprosić jego. W tym przypadku on jest pokrzywdzony. A za to, że porównałaś mojego brata do Lucas'a, powinnam Ci dać w twarz. Zrobiłabym to, gdybyś nie była moją przyjaciółką. Masz może coś do dodania? Może podać więcej argumentów? - mówiła wściekła Rydel, jednak w miarę ciepłym głosem.
- Chcę odpocząć od tego wszystkiego. Od kiedy byłam z Ross'em zawsze się coś działo. To fotoreporterzy, to jakieś sytuacje, po prostu mam tego dość.
- Ross jest gwiazdą, nie odetniesz go od reszty świata. Skoro się z nim wiążesz, dla niego to zrozumiałe że godzisz się z tym, że w telewizji, czasopismach czy radiu będą o was trąbić. Takie już jest ustawione życie związków celebrytów.
W domu zapadła cisza. trwało to około minutę, zanim wszystko dotarło to Sam.
- Muszę o tym pomyśleć.
- Jak będziesz gotowa, daj znać. Trzymaj się.
Sam przesiedziała w domu 2 bite tygodnie. W końcu zdobyła się na odwagę i ułożyła wszystko w głowie. Po raz pierwszy od około miesiąca kąciki jej ust lekko się uniosły ku górze.
*Dom Lynch'ów, południe*
- Gdzie Ty znowu idziesz? - zapytał Ell.
- Do siebie. - odrzekł krótko. Przyjaciel miał prawo do pretensji, gdyż Ross od pewnego czasu przesiaduje tam całe dnie.
- Zaraz zapuścisz tam korzenie.. - dodał Rocky.
- Będziemy mieli więcej roślinek. - zażartował, aczkolwiek bez żadnych oznak dobrego humoru. Siedział w nim około pół godziny, gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Otworzę! - krzyknęła blondynka. Miała nadzieję, że któryś z chłopców zebranych w salonie wykaże się kulturą i wyręczy ją chociaż w tym. Dziewczyna całe dnie zajmuje się domem. Mieszkańcy ani drgnęli, jakby dzwonka nawet nie słyszeli. Westchnęła i ruszyła do hallu. Ucieszyła się na widok, jaki zastała w drzwiach. Nie był to kto inny jak ta sama dziewczyna, z którą ostatnio odbyła niecodzienną rozmowę. Przyjaciółki nie chciały, by reszta domu wiedziała, kto ich odwiedził, więc poszły od razu na piętro. Do pokoju przyszłego jaskiniowca weszła Rydel, zostawiając przyjaciółkę tymczasowo za drzwiami.
- Ogarnij trochę te kudły, masz gościa. - chłopak przeczesał ręką blond czuprynę, po czym zmienił koszulkę na czystą i skinął głową na znak, iż jest już gotowy. Siostra wyszła, co oznaczało, że Ross oczekuje odwiedzającego.
Do pokoju powoli i niespokojnie weszła dziewczyna i usiadła obok zszokowanego widokiem chłopaka. Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało.
- Wiesz Ross.. ja przepraszam. Rzeczywiście mogłam posłuchać, co masz do powiedzenia. Byłam w szoku, że znowu mnie ranisz. Jak Ty byś się poczuł w mojej sytuacji? To, co powiedziała mi Rydel, wstrząsnęło mną. Zachowałam się jak ostatnia idiotka, myślałam tylko o tym żeby znaleźć się jak najdalej od Ciebie. Przecież Ty też nie chciałbyś być tak traktowanym przez kogoś, kto jest dla Ciebie ważny. Czuję się podle, jednak.. nie jestem jeszcze gotowa na kolejną próbę. Za dużo się dzieje. Powinniśmy od siebie odpocząć. To nam dobrze zrobi. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. - chłopak milczał. Nastolatka zbierała się do wyjścia, kiedy Ross złapał ją za rękę.
- Proszę, zostań jeszcze chwilę. - odpowiedział z zaszklonymi oczami. - Wiem, że to będzie egoistyczne, zwłaszcza w takim momencie bo wiem też, że nie masz ochoty siedzieć tutaj w moim towarzystwie. Jednak.. mogłabyś posiedzieć tu ze mną, chociażby w ciszy? Więcej o nic nie proszę. - spodziewał się, że dziewczyna spojrzy na niego i wyjdzie, lecz jednak została. Siedzieli w kompletnej ciszy przez 15 minut.
- Muszę jechać do cioci odebrać siostrę, powinnam już iść. - chłopak wstał i poszedł do drzwi. Sam spodziewała się najgorszego. Ku jej zdziwieniu nic takiego się nie stało. Chłopak otworzył jej drzwi. Nie chciał, by widziała teraz jego twarz, lecz jednak przez ułamek sekundy ujrzała jego blade oblicze, na którego policzkach widoczne były ślady wyschniętych łez. Podczas przemierzania pokoju zastanawiała się, co ma zrobić i powiedzieć. Była już stosunkowo blisko chłopaka. Na pożegnanie pocałowała go w policzek.
- Bardzo Cię kocham. - usłyszała. Nie miała pojęcia, co ma na to odpowiedzieć. W głowie miała tysiące myśli i nie wiedziała, którą z opcji wybrać. Ledwo słyszalnie, lecz jednak, chłopak usłyszał odpowiedź "Ja Ciebie też" zaraz nieco głośniej dodała zwyczajne "Cześć, Ross.". Odprowadził nastolatkę wzrokiem, aż nie opuściła ich domu. Blondyn wrócił do pokoju i oparł się plecami o drzwi. *Ona to powiedziała na prawdę, czy to tylko mój mózg chciał mnie pocieszyć? Cholera.* Pomimo możliwości, iż Sam mogła nie wypowiedzieć słów poprzedzających pożegnanie, Ross zauważył małe światełko w tunelu. Ucieszył się, że Sam go odwiedziła. Poszedł na dół i stanął w progu salonu, gdzie na kanapie siedzieli wszyscy domownicy. Zdziwił ich widok Ross'a.
- Mogę.. się dosiąść? - zapytał nieśmiało, jakby kompletnie ich nie znał. Ross dosiadł się obok Rydel. Ta spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Chłopak odpowiedział lekkim uśmiechem.


Nie chcę nawet się tłumaczyć. Zasłużyłam na poćwiartowanie. Nie było mnie tutaj baaaaaardzo długo. Nie będę gadać, że chciałam czas poświęcić szkole poprawianiu ocen, choć to też prawda. Drugim powodem mojej nieobecności był kompletny brak weny i prywatne problemy, o których nie chcę tutaj pisać, bo nie chcę żeby ktoś tu zasnął (tą osobą chyba będę ja). Wiem, że to niczego nie tłumaczy, ale wkurzyłam się na siebie. Przecież są już wakacje, a ja nie ruszyłam bloga. Myślałam nad rozwinięciem akcji przez kilka godzin. Po jedenastej wieczorem złapałam laptop i zaczęłam pisać coś, co kompletnie nie miało sensu. Wszystko zmieniałam, poprawiałam, w połowie przestałam cokolwiek poprawiać. No.. może literówki i takie tam :) Wszystko wymyślałam na poczekaniu. Jest 2:45, ledwo widzę na oczy, ale szczerze muszę powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Chyba ta przerwa dobrze mi zrobiła. Pisało mi się go łatwiej, niż poprzednie dwa razem wzięte. Nie jest specjalnie długi. Mam nadzieję, że ktoś go w ogóle przeczyta. Jeśli tak, napiszcie może w komentarzu jak się podobał (nie zwracajcie uwagi jeśli coś źle napiszę, w sensie ortograficznie, w końcu która godzina) i nie obrażę się, jeśli mi wygarniecie, jaka jestem zła i niedobra. Wszystko doskonale wiem. Mam nadzieję że ktoś mi wybaczy..

Nie wiem czy napiszę kolejny rozdział jeszcze w lipcu, ponieważ 28 wyjeżdżam na wymianę do Niemiec więc nie będzie mnie do.. 3-4 sierpnia? Muszę odespać po tym wszystkim. Ale wiem, że na 100% napiszę rozdział do 10 sierpnia. Dacie radę jeszcze trochę? ;) Wiecie, że Was kocham <3

Miłych wakacji kochani!

Oprócz Chatu i aska, możecie również pisać na mojego maila: patysiapatysiowa@gmail.com

Poza tym, nie wiem czy zauważyliście, ale jesteśmy już razem rok! Dziękuję Wam! <3

A na koniec pioseneczka, uwielbiam ją! #faza




~FallenAngel

środa, 26 marca 2014

Rozdział 17.

Pod rozdziałem jest bardzo ważna notka, przeczytaj ją, gdy skończysz czytać rozdział.

- Ale.. Przecież mówiłeś, że nie musimy się z tym spieszyć.. że nic na siłę! - powiedziała, a z jej oczu wypływały kolejne łzy.
- Ciii. Nie płacz, nie ma o co. Zobaczysz, będzie fajnie.
- Ross błagam, przemyśl to - szatynka zaczęła cicho łkać. Chłopak błyskawicznie ściągnął szorty dziewczyny - przemyślałem wszystko i wystarczy na to jedno słowo- c h c ę. Zrozum, nic Ci nie będzie.
- Proszę Cię.. - nastolatka próbowała się podnieść.
- Nie wysilaj się, nie wstaniesz. Jestem od Ciebie cztery razy silniejszy.
- Przekonamy się? - dziewczyna próbowała podnieść się, użyła więcej siły.
- No i? Aaaaale się podniosłaś. W nagrodę zrobisz to co ja chcę. - Ross złapał ją za nadgarstki, dosyć mocno.
- To boli, przestań.
- To się tak nie rzucaj. - próbowała wstać, jednak blondyn przycisnął Sam do materaca. - Powiedziałem, żebyś się nie rzucała.
- Jeśli mi nie dasz spokoju, zacznę krzyczeć. A wtedy obudzę wszystkich.
- No to co? Wiem, że nic nie zrobisz. Wszyscy wypili sporo, więc nic ich nie obudzi. - dziewczyna otworzyła usta, by zacząć krzyczeć. Chłopak błyskawicznie zamknął je dłonią.
- Jeśli to zrobisz, zrobię się nie przyjemny. - zrezygnowała, po prostu bezkarnie leżała. Zamknęła oczy, a łzy nadal wypływały. - Widzisz, im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. A wtedy będziesz zadowolona i będziesz żałować, że tak się opierałaś. - usłyszała, jak brzęczy jego pasek od spodni. Wtedy się na prawdę przeraziła.
- Ross, błagam. Nie rób tego. - szeptała. - Wiesz jak to się nazywa, kiedy ktoś tego nie chce, a druga osoba robi to wbrew jego woli? G w a ł t. To się nazywa gwałt. Właśnie do tego zmierzasz.
- Ależ kochanie. Ja cię nie gwałcę. Ty tego chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Jeszcze mi za to kiedyś podziękujesz, zobaczysz.
- Nie! Właśnie, że nie podziękuję, rozumiesz? JA. TEGO. NIE. CHCĘ. Nie mam zamiaru tego teraz robić.
- Ale ja mam zamiar. - powiedział, po czym ściągnął swoje spodnie.
- Ross! Popatrz na mnie! Ja tego nie chcę! I nie mam zamiaru tego robić! Jeśli tego nie rozumiesz, to trudno! Masz mnie puścić!
- Nie puszczę. – powiedział stanowczo.
- W takim razie z nami koniec! Rozumiesz? Jeśli nie rozumiesz, że ja tego nie chcę, to twój problem! Zrywam z Tobą! – powiedziała, po czym złapała za gorset, szybko go zapięła i wybiegła z jego pokoju. "Jak on mógł? Jak on mógł to zrobić?" dziewczyna biła się z myślami.
Otworzyła drzwi, po czym wbiegła na górę do swojego pokoju i zaczęła płakać, aż zasnęła.
** Dom Lynch'ów, oczami Ross'a **
Gdy powiedziała ostatnie słowa i wyszła, ja opadłem na plecy. Co ja zrobiłem? Miała rację. To się nazywa gwałt. Przecież mówiłem, że nie musimy się spieszyć, a teraz do cholery takie coś.
Rano obudziłem się, i od razu złapałem się za głowę. No tak, kac. Tak bardzo dudniła i pulsowała, że nie słyszałem swoich myśli. Na podłodze zauważyłem coś świecącego. Podszedłem i podniosłem, ale ledwo coś widziałem. Zobaczyłem wisiorek. Lewa strona przepołowionego serduszka, na którym pisało: TOGETHER. Wisiorek Sam. Powoli zaczęło mi się wszystko przypominać. Basen, film, impreza, alkohol, dom, mój pokój. Przypomniały mi się załzawione oczy Sam. O matko.. Co ja zrobiłem! Jeszcze chwila i bym ją zgwałcił! Wstałem, szybko się przebrałem i zbiegłem na dół.
- Cześć braci.. Ale gdzie ty się wybierasz? Gdzie Sam?
- Też bym chciał to wiedzieć. Nie czekajcie z obiadem. Ell, biorę twój samochód. - powiedziałem, po czym wyszedłem z domu do garażu, gdzie znajdowały się samochody. Wsiadłem do samochodu kumpla i pojechałem do domu Sam. Wjechałem na podjazd jej domu, zgasiłem silnik i wbiegłem do jej domu. Na szczęście, albo na nieszczęście drzwi były otwarte.
- SAM! Gdzie jesteś? Sam! Proszę Cię! – znalazłem ją w jej pokoju całą zapłakaną. Cała poduszka była czarna od tuszu. – Sam, hej, Sam. Otwórz oczy. – szturchnąłem ją lekko, otworzyła. Gdy mnie zobaczyła, automatycznie odsunęła się ode mnie, zeszła z łóżka i odsunęła się do ściany, jak najdalej ode mnie. Nie dziwię się, w sumie.
- Co ty tu robisz?! - zapytała z przerażeniem.
- Uspokój się. - podszedłem kilka kroków bliżej. – Posłuchaj...
- Nawet się do mnie nie zbliżaj. Słyszysz? Nie podchodź! – krzyknęła.
- Do jasnej cholery, nie krzycz! Wystarczy że siebie nie słyszę! - ogarnąłem się, można tak powiedzieć. - Sam, posłuchaj... ja... wczoraj...
- Co wczoraj?! Co, chcesz powiedzieć, że jest ci przykro, że wczoraj nie byłeś sobą... nie obchodzi mnie to! Nie rozumiesz? Chciałeś mnie zgwałcić!
- Ja wiem... zrozum. Byłem pijany. Nie wiedziałem co robię.
- Ja rozumiem, że byłeś pijany. Ale prosiłam, błagałam tyle razy. A ty nic! Jak grochem o ścianę! Teraz masz nauczkę. Wynoś się z mojego domu!
- Sam... daj mi wyjaśnić...
- Nie. Nie cofniesz tego, co zrobiłeś. Nie wiem, czy ci kiedykolwiek wybaczę. A teraz stąd wyjdź.
- Sam...
- Nie! Wynoś się stąd! Nie rozumiesz?! Zerwałam z tobą! Jesteś dla mnie niczym! Nie chcę cię widzieć! – nie mogłem uwierzyć, że to powiedziała. Wyszedłem z domu zrezygnowany, wsiadłem i pojechałem do domu.
- Znalazłeś ją? - zapytała Rydel.
- Tak. Nie wołajcie mnie na obiad. Nie jestem głodny. Nie przychodźcie. - poszedłem na górę do swojego pokoju i złapałem za telefon. Chciałem zadzwonić do Sam. Nie odbierała. Próbowałem jeszcze raz, jeszcze raz, i jeszcze raz. Po 23 próbie zrezygnowałem. Byłem na siebie wściekły. Przez moją nieuwagę spieprzyłem wszystko. Musiałem się wyżyć. Rzuciłem z całej siły telefonem o ścianę. Rozwaliłem go na amen. Oparłem się o ścianę plecami, usiadłem i schowałem twarz w kolanach. W bezruchu zasnąłem na siedząco. Obudziłem się rano, zszedłem na dół i wziąłem hamburgera z wczoraj i poszedłem na górę. To był mój jedyny posiłek. Usiadłem w swoim pokoju na krześle z gitarą i zacząłem brzdąkać. Potem podszedłem do pianina i zacząłem grać. Zagrałem piosenkę Justin’a Bieber’a – Nothing Like Us i zacząłem śpiewać. Chyba to była moja ulubiona jego piosenka.
...I wish that I could give you what you deserve...
...There’s nothing like us, nothing like you and me.
Together through the storm...
...We were so perfect. Baby I just want you to see
There’s nothong like us, nothing like you and me.
Together with that storm.
There’s nothing like us, nothing like you and me.
Together with that storm...
Z moich oczu wypłynęła łza, jezu co za koszmar. Nie chce mi się żyć, idę spać. Jutrzejszy dzień minął tak samo. Usłyszałem, jak Riker wraca do domu. Słyszałem również, jak Rydel z nim rozmawia. Wbiegł po schodach i wszedł do mojego pokoju.
- Chyba prosiłem, żebyście do mnie nie przychodzili?! - uniosłem się.
- Nie denerwuj się tak. Słucham, co się stało? - dosiadł się do mnie.
- Nie ważne.
- Wiem, że coś się stało. O co chodzi?
- Spieprzyłem wszystko.
- Wszystko, to znaczy co?
- Wszystko, co mnie łączyło z Sam. W jednej chwili straciłem wszystko.
- Ale co się stało? - nastolatek zaczął opowiadać. Riker coraz bardziej nie wierzył w jego słowa. Z oka młodszego wypłynęła łza.
- Ale rozumiem, że nie zrobiłeś tego?
- Nie. Na szczęście nie. Prawie bym rozwalił sobie i jej całe życie.
- Słuchaj, Ross. Z mojeggo punktu widzenia postąpiłeś podle. Zachowałeś się jak kompletny debil. Ale rozumiem. Byłeś pijany. A próbowałeś wyjaśnić?
- Tak, ale nie dała mi dojść do słowa.
- Nie dziwię jej się. Wiesz co, zadzwoń do niej.
- Próbowałem. Nie odbiera.
- Spróbuj teraz, może odbierze.
- To weź pożycz mi swój telefon.
- A nie możesz ze swojego? - pokazałem rozwalony sprzęt.
- Znowu rozwaliłeś telefon? Który to już raz. Drugi, trzeci...
- Piąty. Pierwszy utopiłem w basenie, drugi w prysznicu, trzeci w szklance, czwarty przejechałem deskorolką. Wiem jestem nieodpowiedzialny nie przypominaj. To dasz?
- Tylko spokojnie, i jej nie przerywaj. Powiedz jej prawdę. Liczę na ciebie.
- Dzięki. - wyszedł z mojego pokoju.
** rozmowa telefoniczna **
- Riker?
- Nie, Ross. Słuchaj, nie! Błagam, nie rozłączaj się!
- Dlaczego? Ja cię też błagałam, a ty się tym w ogóle nie przejmowałeś! To czemu mam ciebie słuchać?
- Sam, wiem. Zepsułem wszystko.
- No co Ty.
- Posłuchaj mnie. Chcę wyjaśnić.
- Lepiej nie teraz.
- Dlaczego?
- Jestem u cioci. Po za tym to nie jest rozmowa na telefon.
- Dobrze. No to umówimy się?
- Kiedy?
- Dzisiaj wrócił Rik. Od jutra mamy próby. W zasadzie próby będą przez dwa tygodnie. Może umówimy się 1 sierpnia o 15.00 w kawiarni koło centrum handlowego?
- Okej. Muszę kończyć. Na razie.
- To do zobaczenia.
Tak! Zgodziła się! Pobiegłem do brata oddać telefon.
- Zgodziła się ze mną spotkać. Dzięki.
- Spoko. Tylko tym razem tego nie rozwal.
- Postaram się.
Poszedłem do swojego pokoju i włączyłem telewizję. Leciał ten sam program plotkarski, co wtedy, kiedy wróciliśmy z Paryża.
„Ostatnio gorącym tematem była wizyta Rossa Lynch’a w Paryżu z jakąś tajemniczą dziewczyną. Teraz jesteśmy pewni, że to jego dziewczyna. Trzy dni temu widzieliśmy go na imprezie w najlepszym klubie w Miami z tą samą dziewczyną oraz z całym zespołem R5 oprócz Rikera Lynch’a. Czyżby on również miał dziewczynę? Pamiętajcie, że 28 lipca tego roku R5 zagra wakacyjny koncert. Kto jeszcze nie ma biletu, niech wyśle Sms o treści ‘Bilet’ na numer 6308. Wybrani szczęśliwcy odpowiedzą na kilka pytań, podadzą tytuły hitów zespołu. Jeśli zdobędziecie odpowiednią ilość punktów, otrzymacie bilet z wejściówką za kulisy sceny tuż po koncercie. Powodzenia!”
Już się nie mogę doczekać spotkania z Sam. Ciekaw jestem, czy będzie na koncercie. A może nie ma biletu? Wyślę jej smsa. Wygrzebałem z szuflady zapasowy telefon. Włożyłem kartę z tamtego telefonu. Błagam, zadziałaj! Cisza, cisza, cisza, cisza, cisza........ Tak, działa. Na szczęście!
„Cześć, to znowu ja. Zastanawiam się, czy idziesz na koncert? :)”
Cisza, cisza, cisza, cisza, cisza, cisza, cisza, cisza. Napisałem znowu.
„Jesteś tam? ;c”
„Jestem i nie, nie idę.”
„Dlaczego?”
„Czy ty mnie nie słuchasz? Po pierwsze. Mówiłam, że pojechałam do cioci. Po drugie bilety są już dawno wyprzedane.”
„Dla nas nigdy :)”
„A mógłbyś jaśniej?”
„Dla wykonawców danego koncertu bilety są zawsze. Mogę załatwić bilet dla ciebie i Miley. Jeśli chcesz ;)”
„Nie mogę. Ale zakładam, że Miley pójdzie z chęcią. Wybacz.”
„Nie ma sprawy. Nie musisz chodzić na nasze wszystkie koncerty. To załatwić Miley? :)”
„Jeśli możesz...”
„Jasne. Dla was wszystko! :)”
„Szkoda, że mówisz to dopiero teraz.”
„Ciągle będziesz to pamiętać i mieć mi za złe? Mogłabyś odpuścić.”
„Kiedyś odpuszczę. Ale jeszcze nie teraz. Na razie.”
„Do zobaczenia :)”
Szkoda, że nie idzie na koncert. No, ale trudno. Chociaż Rik’owi się układa z Miley. No tak, nie jest takim palantem, co ja. Ale cieszę się, że mi wybaczy. Mam nadzieję. Wyłączyłem telewizję i poszedłem na dół. Byłem strasznie głodny.
- Ty głupi jesteś, czy tylko udajesz? - naskoczył na mnie Rocky.
- O czym ty mówisz?! - zapytałem. - Przecież nic złego nie zrobiłem!
- Nie udawaj idioty. Coś ty zrobił Sam po imprezie?!
- Ross! Ty nadal nie wiesz, co ty jej zrobiłeś? – wtrąciła Rydel.
- Przecież jej nic nie zrobiłem! - nadal się upierałem.
- Wiesz jak to się nazywa? Gwałt! Rozumiesz, co do ciebie mówię? Zgwałciłeś ją! – te same słowa usłyszałem kilka dni temu z ust Sam.
- Nie zgwałciłem jej! Nie jestem jakimś gwałcicielem! Do niczego nie doszło!
- Tak? Jak miło jest być okłamywanym przez własnego brata. Riker nam coś innego powiedział.
- RIKER! CHODŹ TU! – krzyknął Rocky, a chwilę później na dole ukazał się najstarszy.
- Coś ty im powiedział?! - zdenerwowałem się.
- Ale o co chodzi? – zapytał zdezorientowany.
- Ross się nie chce przyznać do gwałtu - powiedział Ell.
- Jeszcze raz wam mówię. NIE ZGWAŁCIŁEM JEJ!!
- A mógłbyś nie kłamać? – powiedziała Ryd.
- Ale on nie kłamie. Mówi prawdę.
- Ale jak to?! – powiedzieli wszyscy razem.
- Ross jej nie zgwałcił. Do niczego nie doszło, bo w samą porę z nim zerwała. Wszystko przekręciliście, tumany!
- Ale czemu im to powiedziałeś?! – zapytałem zdziwiony, bo nikomu jeszcze naszych tajemnic nie mówił. Wszystko zostawało między nami, aż do teraz.
- Nic im nie powiedziałem. Pewnie Rocky podsłuchał pod drzwiami, kiedy z tobą gadałem. No wiecie, Rocky-gumowe ucho. Zawsze pakuje się w nie swoje sprawy, potem wszystko opowiada przekręcone.
- ROCKY?! – krzyknęliśmy wszyscy razem, znowu.
- No co? Nie można się pomylić? Co ja jakiś robot jestem, że nie mogę się nigdy pomylić?
- Po pierwsze. Czy to jest twoja sprawa? Po drugie. Od kiedy nas uczą, że nie wolno podsłuchiwać, a potem rozgadywać? - powiedziała Ryd, po czym trąciła go mocno łokciem.
- To bolało!
- Należało ci się! Chodź Ross. Odgrzeję ci obiad.
Poszedłem do kuchni za siostrą i usiadłem na wysokim krześle barowym przy wyspie.
- Ty też jesteś na mnie zła? – zapytałem po krótkiej ciszy.
- Jestem na ciebie jednocześnie wściekła i dumna.
- Dlaczego?
- Wściekła jestem dlatego, bo chciałeś skrzywdzić moją przyjaciółkę, a dumna jestem z ciebie dlatego, że chcesz wszystko naprawić. W ten sposób pokazujesz, że ci na niej zależy. A teraz jedz, bo jeszcze jeden dzień, i byś się zagłodził na śmierć.
- To przez to poczucie winy. Po co miałem jeść, skoro skrzywdziłem dziewczynę, na której mi na serio zależy? Według mnie nie zasługuję nawet, żeby oddychać.
- Nie przesadzaj.
- Nie, właśnie nie przesadzam. Nie zasługuję też na takie wspaniale denerwujące rodzeństwo i na taką kochaną siostrzyczkę, jak ty. – rzekłem, czochrając idealnie wyprostowane blond włosy siostry.
- Ross. Dlaczego chciałeś to zrobić? – powiedziała ciepłym i spokojnym głosem.
- Byłem pijany. Nie wiedziałem, co robię. Wiesz jak mama zawsze mówiła. ‘Kiedy facet jest pijany, nie myśli głową, tylko czymś innym.’
- Taaak. Pamiętam, kiedy Riker się pierwszy raz upił.  – oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Z czego się tak śmiejecie? – wtrącił Riker.
- Z twojej 18-stki braciszku. Nam wszystkim dałeś wtedy popalić.
- To może opowiecie mi, bo ja nadal nic z niej nie pamiętam.
- Nie dziwię ci się. Wypiłeś sporo. – zapewniłem.
- W swoją 18-stkę stanąłeś na wyspie, ściągnąłeś spodnie i zacząłeś machać nimi nad głową, potem podszedłeś do lodówki, przytuliłeś ją i zacząłeś ją ślinić. – nagle Ryd i ja wybuchnęliśmy śmiechem, a Riker wytrzeszczył oczy.
- Uważaj, bo ci zaraz oczy wypadną. – powiedziałem do brata.
- Nie, niemożliwe. Wkręcacie mnie.
- Nie. Rocky, Ell! Chodźcie tutaj! – zawołała Ryd.
- Co jest? – zawołali chórem.
- Opowiedzcie Rik’owi jego 18-stkę, bo biedaczyna nic nie pamięta, a nam nie wierzy. – powiedziała siostra.
- No więc stanąłeś na wyspie, ściągnąłeś spodnie i zacząłeś machać nimi nad głową, potem podszedłeś do lodówki, przytuliłeś ją i zacząłeś ją ślinić.
- CO?! – zdziwił się niedowierzanie.
- Niestety czasem prawda boli. – zapewniłem, po czym zacząłem cmokać powietrze denerwując tym brata.
- Ale nie nagraliście mnie?
- Mylisz się, braciszku. Nadal to mamy. I nie mamy zamiaru tego usuwać. Będą dobre wspomnienia. – Rocky poklepał brata po ramieniu.
- O, matko... – odszedł do salonu kompletnie skołowany i rozkojarzony. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Poszedłem do swojego pokoju, położyłem się na łóżku i rozmyślałem patrząc w sufit, aż zasnąłem.
** w tym samym czasie, oczami Sam **
Przestałam z nim pisać, bo nie potrafiłam dalej. Nie mogę. Musiałam skłamać. Po tym, co chciał mi zrobić, ja mam iść i patrzeć jak się świetnie bawi na koncercie?
- Co się stało? – zapytała Miley, która właśnie weszła do salonu.
- Nic. – powiedziałam, pociągając nosem i ocierając łzy.
- No przecież widzę, że coś cię gryzie. No, dawaj. Wyżal mi się.
- Nie chcę ci psuć humoru.
- Nie zepsujesz. No mów. - dziewczyna zaczęła mówić.
- Nie płacz. Ale zrobił to? – zapytała.
- Na szczęście nie..
- Ojej. Nie przejmuj się nim. Musisz odpocząć.
- Miley, ale zrozum. Ja nie chciałam z nim zrywać. Musiałam jakoś zareagować.
- Nadal go kochasz...
- Nawet nie wiesz jak. Nie wiedziałam, co robić. Musiałam. Inaczej potoczyło by się inaczej.
- Rozumiem.
- Umówiłam się z nim.
- Czyli mu wybaczysz?
- Powiedzmy. A jak tam w Egipcie?
- Cudownie. Pięknie, gorąco. Najlepsze wakacje w życiu. 
- A jak tam na rozprawie?
- Dobrze, ale matka nadal nie chce tacie dać rozwodu. Chodź, obejrzymy jakiś film.
Usiadłyśmy na kanapie i szukałyśmy jakiegoś fajnego filmu. Znalazłyśmy komedię „Poznaj naszą rodzinkę”(„Little Fockers”). Był na prawdę śmieszny. Skończył się o 23.30. Poszłyśmy spać. Miley spała u mnie, a ja u rodziców. Śniła mi się noc po imprezie. Tyle, że sytuacja była zupełnie inna. Wszystko działo się tak samo, aż do tego, kiedy tłumaczyłam Ross'owi, że to nazywa się gwałt.

**- Ależ kochanie. Ja cię nie gwałcę. Ty tego chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Jeszcze mi za to kiedyś podziękujesz. Zobaczysz.
- Nie! Właśnie, że nie podziękuję, rozumiesz? JA. TEGO. NIE. CHCĘ. Nie mam zamiaru tego teraz robić.
- Ale ja mam zamiar. – powiedział, po czym ściągnął swoje spodnie. Zaczęłam się rzucać. Na nic. Chłopak ściągnął moje szorty.
- Ross... Błagam cię. – łkałam.
- Spokojnie. Nic ci nie będzie. – powiedział, po czym zaczął całować mój dekolt. Czułam się sparaliżowana. Teraz już nic nie mogłam zrobić. Byłam całkowicie bezradna. – Widzisz? Jest znacznie łatwiej, kiedy się tak nie rzucasz. Nie płacz. – otarł moje łzy. – Wszystko będzie dobrze.
- Ross. To nie jest rozsądne. Błagam, przestań.
- Niestety, ale muszę odmówić. Zbyt bardzo się nakręciłem, żeby odpuścić. Moim zdaniem to ty powinnaś odpuścić. Wyluzuj.
- Ross... – rozpłakałam się cicho. – Jesteś pijany. Nie rób tego.
- Jestem zupełnie trzeźwy. – widzę i czuję, że jest pijany. On nie odpuści. Skoro twierdzi, że jest trzeźwy, to niech udowodni.
- Skoro jesteś trzeźwy, to powiedz mi, jak nazywa się serial, w którym grasz?
- Yyyyy... a co to jest jakieś przesłuchanie?!
- Nie. Skoro nie wiesz, znaczy, że jesteś pijany. Puść mnie.
- Nie jestem pijany i cię nie puszczę! Już powiedziałem! Nie puszczę!
- Błagam.. – zrezygnowałam kompletnie. Niech to zrobi. Potem będzie żałował. Wtedy mu na pewno nie wybaczę, jeśli to zrobi. Nie myliłam się, co do jego zamiarów. Zrobił to. Pomimo moich błagań. Gdy to zrobił, łzy zaczęły wypływać jeszcze bardziej. Jedna spłynęła na mój dekolt. Chłopak ją zauważył.
- Ojej. Dlaczego płaczesz? – przestał na chwilę i spojrzał na mnie.
- Przecież prosiłam...
- Nie płacz. Nic ci się przecież nie dzieje.
- Wiesz, co przed chwilą zrobiłeś?
- Uszczęśliwiłem cię.
- Nie. Uszczęśliwiłeś siebie, gwałcąc mnie.
- Skarbie. Nie zgwałciłem cię. Jeszcze raz. Ty tego chcesz, tylko o tym nie wiesz. – gdy jeszcze to robił, ja przestałam się tym interesować. Po prostu leżałam. W pewnym momencie położył się koło mnie. – Było aż tak strasznie? – leżałam. Nic nie mówiłam. – No powiedz coś!
- Ross... ja... nie mogę uwierzyć, że mi to zrobiłeś.
Szybko zawiązałam gorset i założyłam szorty i wybiegłam z jego domu. Szłam, szłam i szłam, aż doszłam do domu. Zasnęłam w swoim pokoju, a gdy się obudziłam, byłam w ciąży. Była przy mnie Miley.
- Miley, który to miesiąc?
- Dziewiąty. Niedługo masz termin. Zaraz przyjdę. – poszła, a chwilę później do mojego pokoju wszedł Ross. Jego wzrok był... zawiedziony. Patrzał na mnie z obrzydzeniem.
- H...Hej. Jak tam?
- Jak tam?! Człowieku! Ja jestem w ciąży! – złapałam się za brzuch. – Miley! Chodź tu szybko!
- Co się stało?
- Chyba się zaczyna... – jeszcze bardziej bolało.
- Ross, dzwoń po ambulans! Sam rodzi! – chłopak złapał za telefon i zadzwonił. Chwilę później byłam w szpitalu.
- Jeszcze trochę! – mówiła położna. Kilka minut później dziecko było na świecie. Przyniosła mi czyste i ułożone w kocyku.
- To dziewczynka. – na te słowa Ross wszedł do sali, i wylał na mnie szklankę zimnej wody. Natychmiast się obudziłam.
- Matko, Sam. Co ci się stało? – zapytała przerażona Miley, trzymająca w ręce szklankę.
- Miałam koszmar. Oblałaś mnie wodą?
- Nie miałam wyjścia. Nie mogłam cię obudzić. Mogłam cię jeszcze walnąć z liścia. Wybrałam to. No powiedz, co ci się śniło?
- Zamiast zerwać z Rossem, odpuściłam, a potem obudziłam się z... brzuchem. Potem rodziłam, a potem się obudziłam. Na szczęście.
- Spokojnie. To tylko zły sen. Przebierz się i chodź na śniadanie. 
Ubrałam się i przebrałam, a potem zeszłam na śniadanie. Jadłyśmy w ciszy.
- Załatwiłam ci bilet na koncert R5.
- To super! Jak ci się udało?
- Ross ci załatwił. Chciał, żebyśmy poszły razem, ale ja nie mogę.
- Jak ty nie idziesz, to ja też nie.
- O, nie. Ty masz iść. Mną się nie przejmuj.
- Jesteś tego pewna?
- Na 100%.
** dzień koncertu, oczami Ross'a **
Nadszedł dzień koncertu. Umówiłem się z Miley, że zostawię bilet w naszej skrzynce na listy. Gdy wchodziliśmy na scenę, widziałem ją w pierwszym rzędzie. Riker puścił jej oczko. Gdy zeszliśmy ze sceny, Riker wziął Miley i poszliśmy za kulisy. Wszyscy razem gadaliśmy, gdy jakaś dziewczyna rzuciła mi się na szyję. Myślałem, że to Sam. Odwróciłem się i zobaczyłem jakąś pannę.
- Cześć, jestem Rosaline. – powiedziała nieznajoma. Nagle podbiegł do nas Ryland.
- Chłopaki, ona wygrała w konkursie radiowym. Każdy z osobna spędzi z nią jedno popołudnie.
- A a aaa. Nie pamiętasz? Ja mam dziewczynę. – odezwał się Riker.
- Spokojnie. Nie będę zazdrosna. – rzuciła się Miley.
- Grafik jest taki. Jutro zaczyna Ellington, pojutrze Rocky, za trzy dni kolej Rikera, czwarty dzień dla Rossa, Rydel załatwiłem piąty, a ja w szósty. Teraz musimy jechać. Spotykacie się w kawiarni koło centrum handlowego.
- Ej! Moment! Pierwszego umówiłem się z Sam, i nie mam zamiaru tego odwoływać!
- Okej, to ty masz za trzy dni, a Riker za cztery. 
** Następny dzień **
- To jest jakaś psychofanka! Ale ładna psychofanka. – rzekł Ell.
- Ale czemu?
- No bo ma ładne włosy...
- Nie o to chodzi. Dlaczego jest psychofanką? – zapytała rozbawiona Rydel.
- Zadawała jakieś dziwaczne i zboczone pytania. Rocky, lepiej uważaj.
- Komu lody orzechowe? – zmieniła temat Rydel.
- Ja chcę! – krzyknęli razem Ell i Rocky.
- Mi też daj. – powiedział Riker.
- Ja też chcę. – powiedziałem.
- A co ze mną? – wtrącił Ryland.
- Okej, okej. Proszę. – wszyscy wzięli wybrane salaterki i zasiedliśmy na kanapie. Chwilę później zaczął się nudny film, który skończył się około północy. Wszyscy poszli do swoich pokoi. Następny dzień minął tak samo, jak poprzedni. Rocky wrócił do domu dziwnie zmęczony.
- Matko... ona ma jakieś fisiu fisiu... – powiedział Rocky kręcąc ręką obok głowy, i poszedł do swojego pokoju. Wszyscy zastanawiali się, dlaczego Rocky się tak zachowywał. Następnego dnia Riker wrócił do domu przybity. Podszedł do mnie, złapał mnie za ramię i powiedział:
- Bracie, powodzenia. Ona jest jakaś chora... – poszedł do swojego pokoju.
"No to mam przechlapane.. " pomyślałem.
Następnego dnia bałem się tej dziewczyny, bo to ja miałem się z nią spotkać. Pojechałem do kawiarni, i od razu dziewczyna rzuciła mi się na szyję. W kawiarni była tylko ona, a za ladą nikogo nie było.
- No cześć. – dziewczyna chyba próbowała mnie uwieźć.
- Yyyy... Czeeeść. – odsunąłem się od niej o krok.
- Chodź. Nie będziemy tu tak stać. – złapała mnie za rękę i poprowadziła do stolika.
- No... to co to za ‘Sam’? – zapytała, pochylając się i opierając łokcie o stół, a na skutek tego było jej mocno widać biust, bo miała bluzkę z duuużym dekoltem. - Yyyy Sam to moja dziewczyna... była dziewczyna... eh. Staram się ją odzyskać.
- Ahaa... Mam małe pytanie...
- Hm?
- Podobam ci się? – zaczęła jeździć swoją nogą po mojej łydce.
- Haha, że co? Ej stop, przestań.
- Ale co ja robię?
- No wiesz. To. – ściągnąłem ręką jej nogę ze swojej.
- Aaa, to. Okej. – przestała, ale zaczęła się dziwnie na mnie patrzyć i przygryzać dolną wargę. Poczułem się nieswojo.
- No i może jakbyś przestała jeszcze tak robić? – dziewczyna westchnęła i oparła się o oparcie krzesła.
- Mógłbyś w końcu odpowiedzieć na pytanie?
- No wiesz. Ładna jesteś, ale... – nie pozwoliła mi dokończyć.
- To super. Będę twoją dziewczyną. Oszczędzę ci trudu.
- Ale sł... – znowu nie dała mi dokończyć, tylko mnie pocałowała. Fe. Za dużo błyszczyka. W końcu udało mi się od niej odkleić i zobaczyłem Sam. Widziałam, jak do jej oczu napływają łzy. J a s n a  c h o l e r a ,  n o .
 Ejejejej. Nie podobasz mi się, okej? Właśnie to była moja dziewczyna. Dzięki ci bardzo. Wiesz co, powiem reszcie zespołu, żeby się z tobą nie spotykali. Jesteś jakaś chora!
- Ale czekaj, Ross! Gdzie idziesz! – nie słuchałem tej wariatki, tylko wyszedłem. Pobiegłem z płaczącą Sam. W końcu ją dogoniłem
- Sam, to nie tak, jak myślisz! – chciałem się tłumaczyć.
- Wiesz co, odpuść sobie. Widzę, że znalazłeś sobie już inną. Ja chciałam ci dać jeszcze jedną szansę... Ale byłam głupia! Jesteś taki sam jak Lucas!
- Sam...
- Zostaw mnie. Na razie. – wróciłem się do kawiarni.
- No, widzę, że zmądrzałeś i do mnie wróciłeś! – powiedziała dziewczyna, żując gumę.
- Wiesz co, dajże nam święty spokój! Właśnie przez ciebie rozpadł się mój związek na dobre! Jesteś jakaś psychicznie chora, koniec nagrody nie musisz już przychodzić. - rzuciłem poirytowany i szybko wyszedłem nie czekając na odpowiedź.
Wszedłem do domu i pobiegłem na górę do pokoju i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Chwilę później do pokoju wszedł Riker.
- Co tak huknęło? – zapytał dosiadając się do mnie.
- Znowu wszystko zepsułem.

Heeeej.. No wiem, dałam plamę. Ale jest jeszcze marzec! 
Nie wiem czy ja jeszcze tak pociągnę. Nie potrafię pogodzić bloga ze szkołą. Pomyślałam o Was i stwierdziłam że napiszę ten rozdział.. Jest bardzo długi, ponieważ.. zastanawiam się czy zamknąć bloga, lub ewentualnie go oddać. Jeśli w ogóle napiszę kolejny rozdział to trzeba będzie na niego poczekać, dlatego też ten jest długi. Więc mam nadzieję, że Wam się podoba i zapraszam do komentowania :)

Właśnie, słuchał ktoś może audycji Radioaktywni? Brałam w niej jakiś tam udział, również się udzielałam w dyskusjach itp. :)) Byłam jedyną dziewczyną tej audycji, więc nie trudno się domyśleć że to ja :)) (tak, miałam katar. normalnie nie było tego słychać, kiedy ćwiczyłam, ale mikrofon wyłapie wszystko XDD m a s a k r a) Następna nasza audycja będzie 6 kwietnia o 14.15, zapraszam do lajkowania naszego fanpage'a na fb: kliknij tutaj! 
Jeśli do Was nie dociera sygnał Radia Zachód, spokojnie możecie słuchać audycji w internecie na stronie Radia w zakładce Radioaktywni: kliknij tutaj! po prostu klikacie na wybrany artykuł i macie pliki mp3, tam są nagrane audycje :)) W audycji: kliknij tutaj! zabierałam głos, o tę mi właśnie chodziło :)) Serdecznie zapraszam do słuchania audycji!

To chyba byłoby na tyle.
Dobranoc misie! <3

~FallenAngel

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 16.

Przyjaciele dotarli na miejsce, na szczęście wszyscy zmieścili się w skali wiekowej. Razem weszli do ogromnej sali, w której dudniła już głośna muzyka, znajomi od razu znaleźli wolny stolik i przy nim zasiedli. Ell od razu pobiegł do baru i wrócił z butelką Jack Daniels'a i sześcioma szklankami.
- Spokojnie, to dopiero rozgrzewka. - uśmiechnął się, po czym rozlał wszystkim.
- Za nas. - wzniósł toast Rocky.
- Za nas! - powtórzyli wszyscy razem.
- Wiecie co, w sumie jestem ciekawy, gdzie pojechali Riker z Miley. - zaczął temat Ell.
- Do Egiptu. - odpowiedziała szybko Sam.
- Łoo, ale czemu tam?
- Miley kocha piramidy.
- A to okej. Chodźcie, nie będziemy tu tak przecież siedzieć - zaproponował Ell, po czym wszyscy skierowali się w stronę parkietu. Sam tańczyła z Rossem, Ell z Rydel, Rocky wraz z jakąś panną, a Ryland z jej.. Bliźniaczką? Nastolatki były identyczne, jak dwie krople wody. 'Aww, Ell i Ryd wyglądają razem tak słodko, jak starzy przyjaciele..' pomyślała Sam. Spojrzała na ekran komórki- 23.55. W tym samym momencie na ekranie pojawiła się wiadomość, że dzwonią rodzice, szatynka spanikowała.
- Ross, muszę na chwilę wyjść. Rodzice dzwonią.
- Chodź, pójdę z Tobą.
Para wyszła na zewnątrz i dziewczyna odebrała telefon.
** rozmowa telefoniczna **
** -No cześć córeczko. Co tam robisz, wszystko w porządku?
- Tak, jestem z Rossem i jego rodzeństwem. A co tam u was?
- Słuchaj skarbie, wyjazd nam się przedłużył, musimy zostać do 15 września.
- O rany.. No dobrze. Coś jeszcze?
- Powiedz mi, jak tam Ross?
- Ale o co wam chodzi?
- No wiesz. Chłopak to chłopak. Chce próbować różnych rzeczy.
- Mamo, ja Cię błagam. Ross.. On nie jest taki jak myślicie.
- Ale powiedz mi tylko..
- Mamo, do niczego doszło i nie dojdzie, lepiej?
- Już mi się bardziej podoba ten Ross. - dodał tata.
- Coś jeszcze? Robicie mi wstyd.. - powiedziała nastolatka przez zaciśnięte zęby.
- Nie, na razie córeczko, baw się dobrze.
- Pa. **
- Twoi rodzice zadają dużo pytań. Dużo.. Dziwnych pytań. - rzucił Ross.
- Przepraszam, oni już tacy są.. Chodź, bo zimno jest. - razem weszli do środka.
- No gdzie wyście się podziewali? - zapytał Rocky.
- Rodzice Sam dzwonili.
- Chodźcie, mam ochotę na drinka. - oznajmił Ell. Po krótkiej chwili wszyscy siedzieli przy barze.
- Co podać? - odezwała się barmanka. Wszyscy złożyli zamówienie i od razu dostali wybrane substancje. Rocky wypił pierwszy, na raz Guiness'a. Wszyscy zaczęli wiwatować chłopakowi.
- Jeszcze raz. - rzekł Rocky, po czym dostał kolejną porcję, a potem kolejną, kolejną i kolejną.
- A gdzie śliczna Kate? - spytał Rocky.
- Liże się z jakimś hipisem - powiedział Ryland. - Dawaj jeszcze raz.
- Emm.. Ryland, to jest Tess. Kate jest tam. - poprawił Ell, wskazując na dziewczynę wciągającą prochy.
- O, to jest dobre, chodźcie! - krzyknął Rocky. Wstał z krzesła barowego i o mało się nie wywrócił.
- O nie braciszku. To nie jest dobry pomysł. - zakazała Ryd.
- Dlaczego?
- I tak wypiłeś za dużo, po za tym ćpunem nie jesteś i nie będziesz. Odpuść. Jestem starsza, więc mam przewagę.
- Jeny, no dobra. Daj jeszcze jedną szklankę. - ostatnie słowa skierował do barmanki.
- Nie tym razem, wystarczy. Wypiłeś już pięć kolejek. Daj mu wodę z lodem. - zarzekła Ryd. Znajomi w klubie przesiedzieli do 5 nad ranem. Odwiozła ich taksówka, ponieważ Ross dużo wypił i nie był w stanie prowadzić. Najtrzeźwiejsza była Sam. Rydel również była wstawiona. Ross zechciał, by nastolatka została na noc, zgodziła się. Wszyscy byli zmęczeni po dzisiejszym wieczorze, od razu poszli spać. Ross pożyczył nastolatce swoją koszulkę i miał zostać na dole, a dziewczyna właśnie zaczynała się przebierać. W pokoju chłopaka panował półmrok. Nastolatka rozpinała gorset, gdy do pokoju wszedł Ross.
- Miałeś zostać na dole, aż Cię zawołam. - powiedziała krótko, zapinając odzienie z powrotem.
- Ale na dole jest tak strasznie ciemno i nudno!
- Nie mogłeś chwilę poczekać? Chciałabym się przebrać, bo gorset trochę uciska.
- Przeszkadzam Ci? Przecież mogę pomóc - powiedział, po czym podszedł i zaczął całować szyję nastolatki. Złapał za zapinki, które trzymały gorset.
- Ross, przestań. - rzuciła nastolatka odrywając się z trudem od chłopaka i zapinając to, co zdążył rozpiąć.
- Dlaczego? - zapytał ponownie i znów podszedł.
- W hotelu mówiłam Ci, że nie jestem jeszcze gotowa.
- Sam, słuchaj. To tylko seks. Normalna rzecz w życiu człowieka.
- Tylko seks? Może dla Ciebie to 'tylko seks'. Dla mnie 'tylko seks' oznacza 'wpadłam jestem w ciąży'. Rozumiesz te słowa? - mówiła spokojnie.
- Ale przecież nie musisz od razu zachodzić w ciążę. Możemy się zabezpieczyć.
- Ross, przestań! Ja tego nie chcę!
- Ale może ja chcę?! Pamiętasz, kiedy w Twoim domu sprzątaliśmy po nocy, zacząłem Cię łaskotać, a Ty powiedziałaś: ‘Zrobię co tylko chcesz’. - dziewczyna nie mogła uwierzyć, że nadal to pamięta. Racja, powiedziała to. Nie wiedziała, że chłopak tak to zinterpretuje.
- Ross! Zgadza się, powiedziałam to. Ale to nie jest tylko takie coś! Rozumiesz, że to poważna decyzja?
- A co, to nagle zmieni twoje życie? Przecież to nie jest nic wielkiego. Po za tym sama tego chciałaś! Pamiętasz w hotelu? Sama zaczęłaś, więc pozwól, że ja dokończę.
- Ross, ale ja tego nie chcę. – powiedziała drżącym głosem próbując wyjść z pokoju, lecz Ross stał tyłem do drzwi, więc to było prawie niewykonalne, więc próbowała odsunąć się od chłopaka. Jednak na nic. Chłopak obezwładnił szatynkę, żeby nie mogła uciec.
- Ross, błagam cię. Nie rób tego. - powiedziała, a jej głos drżał jeszcze bardziej. Chłopak położył ją na swoim łóżku. Z oczu nastolatki wypłynęły słone łzy.
- Nie płacz. Przecież wiesz, że jesteś przy mnie bezpieczna. Nie długo będzie po wszystkim. - szeptał do ucha, całując szyję partnerki.

No heeej :)) Nie spóźniłam się, mam jeszcze trzy minuty czasu, yaaaaay ^.^ Co myślicie o nowym rozdziale? Postanowiłam dodać trochę dramaturgii *.* Jak myślicie, jak się wszystko potoczy? Chciałam, żeby się coś w moim opowiadaniu działo :))
Tak więc po mojej dłuuuugiej nieobecności nadchodzi rozdział 16 ^.^ Przepraszam że taki krótki, ale muszę zrobić dwie mapy myśli z całego semestru na język polski, na formacie a1 i dużo mi to zajęło i nie miałam czasu go napisać, bo zaczęłam wczoraj i dzisiaj kończyłam :( :))

A tu piosenka, kocham <3

Jak Wam się podoba nowy wystrój bloga? :))

~FallenAngel

wtorek, 11 lutego 2014

Liebster Blog Awards! ;3

Zaskoczyło mnie to, że nominowaliście mnie do Liebster Blog Awards, z czego się bardzo cieszę, dziękuję Wam, jesteście kochani <3333

Nominacje dostałam od:
     Zuza =] - właścicielki bloga Falling for you
     Juliet Plutowska - właścicielki bloga Laura and Family band
     Basia Kopytowska - właścicielki bloga That summer we met...

BARDZO DZIĘKUJĘ! <3

Odpowiedzi na pytania od: Zuza =]

1.Ulubiony kolor?
Odp. Niebieski, żółty, zielony, czarny :))
2.Ulubione zwierzę?
Odp. Kotek <3
3.Sukienka czy spodnie?
Odp. Spodnie.
4.Najśmieszniejsze słowo to...
Odp. (Niekryty Krytyk) "Matuchno" 
5.Ulubione słowo?
Odp. Haha XD
6.Gitara elektryczna czy akustyczna?
Odp. To i to <3
7.Ulubiony gatunek muzyczny?
Odp. Pop, Rock, Metal.
8.Ulubiona gwiazda?
Odp. Całe R5, Całe BVB.
9. Ulubiona (nieżywa) gwiazda?
Odp. Ymm.. Michael Jackson?
10.Ulubione skarpetki?
Odp. Że.. rodzaj? To stópki :)

Odpowiedzi na pytania od: Juliet Plutowska

1.Ulubiony kolor?
Odp. Niebieski, żółty, zielony, czarny :))
2.Dlaczego lubisz R5?
Odp. Bo mają piękną muzykę, świetne teksty i są zabawni haha <3
3.Czyich piosenek słuchasz najczęściej?
Odp. R5, chociaż teraz częściej BVB.
4.Kogo najbardziej lubisz z R5?
Odp. Ross'a, ale ogólnie to wszystkich <3
5.Co chciałbyś/chciałabyś zmienić w swoim życiu i dlaczego? (troche prywatne)
Odp. Zmienić to nie wiem, ale naprawić pewną przyjaźń, która jest dla mnie ważna, bo byłam zbyt odważna i powiedziałam trochę za dużo..
6.Twoje hobby, ulubione zajęcie?
Odp. Muzyka, znajomi, blog :)
7.Masz sansę spełnienia 3 życzeń, jakie byłyby to życzenia i dlaczego?
Odp. 1. Nauczyć się gry na gitarze *.*
       2. Odpowiedź nr 5
       3. Zostawić na później :)
8.Od kiedy piszesz blogi/bloga?
Odp. Od końca czerwca 2013r.
9.Jesteś za Raurą czy z Raią i dlaczego?
Odp. Za Raurą, bo myślę że lepiej się dogadują i znają znacznie dłużej czy coś..
10.Ulubiony przedmiot w szkole?
Odp. Wiem dziwne, ale matematyka XD
11.Jaki jest twój ulubiony dzień tygodnia i czemu?
Odp. Piątek, sobota :) Wiadomo, dni wolne :))

Odpowiedzi na pytania od: Basia Kopytowska

1. Dostajesz plakat...z jednej strony jest Ross i Calum, a z drugiej Laura i Raini...jak go powiesisz(po której stronie)?
Odp. Da, skseruję drugą stronę i powieszę oba XD A jeśli muszę wybrać to Ross i Calum.
2. Masz do wyboru z kim sławnym spędzisz jeden cały dzień....kim byłaby ta osoba?(tylko jedna)
Odp. Eh.. Jedna? No to Ross. XD
3. Co wolisz: Rydellington czy Kellyngton?
Odp. Kellyngton, bo jeśli Ryd i Ell będą razem to tak czy siak się pokłócą i zespół może mieć problemy :(
4. Jeśli miałabyś do wyboru, gdzie spotkałabyś R5: we Francji czy na Hawajach?
Odp. Hawaje!
5. Jeśli mogłabyś zastąpić jednego z członków R5 to na jakim instrumencie byś grała?
Odp. Gitarka *.*
6. Czyj styl ci się najbardziej podoba? 
Odp. Ellington? I Ross. Haha ;D
7. Z kim masz najwięcej wspólnego(członkowie R5) i co?
Odp. Oh god :o Nie wiem. Myślę że wszystko po trochu :)
8.  Jaki jest twój wymarzony prezent na urodziny?
Odp. Nowa komórka, ale nie mogę się zdecydować :o iPhone 5, 5s czy 4? :o ZAŁAMKA. XD
9.  Jeśli byłabyś w R5, to o czym napisałabyś piosenkę?
Odp. O Przyjaźni na zawsze *.*
10. Jakie byłoby twoje imię na "R"?
Odp. Hmm.. Roksana? :)

Bardzo Wam dziękuję dziewczyny <3

A oto moje nominacje:
That summer we met...
Opowiadanie o Ross'ie Lynch'u i R5
You got my heartbeat pumping - Ross Lynch & Justine story
Falling for you
I'm your crazy boy , baby...
Opowiadanie o Rossie Lynchu w roli Bad Boy'a

Moje pytania: 
1. Jak usłyszałaś/łeś o R5?
2. Ulubiony kolor?
3. Co chcesz robić w przyszłości? (zawód)
4. Co się przyczyniło do tego, że zaczęłaś/zacząłeś blogować?
5. Właściwie dlaczego jesteś fanką/fanem R5?
6. Ulubiony film?
7. Jakie są Twoje zainteresowania?
8. Ulubiony przedmiot w szkole?
9. Ulubiony owoc?
10. Grasz na jakimś instrumencie?
11. Jakie jest Twoje największe marzenie?

Jeszcze raz dziękuję za nominację, mam nadzieję że nie zapomniałam o nikim jeśli tak, to przepraszam ;**


~FallenAngel

Wróciłam..

Hej.. Bardzo przepraszam za moją nieobecność, jest mi strasznie przykro.. W zasadzie mam argumenty, ale nie wiem czy one coś dadzą..

Po 1. Straciłam dostęp do swojego konta na bloggerze.


Po 2. Nie miałam kompletnie weny, nie potrafiłam nic wymyślić.


Po 3. Miałam mnóstwo spraw na głowie. Szkoła, przeprowadzka, problemy osobiste.. :c


Jest mi strasznie, S T R A S Z N I E  głupio, że nie prowadziłam bloga przez tyle czasu i Was zaniedbywałam.


Jeśli ktoś odwiedzał mojego aska, a pewno widział, że jestem BVB Army, "przerzuciłam" się na rock'a. To nie znaczy że już kompletnie nie lubię, R5, nie nie. Po prostu mniej mnie ciągnie do Popu, ale nadal go lubię i z chęcią słucham R5. To nie jest tak, że już kompletnie skończyłam moją przygodę z R5. Nadal będę prowadzić bloga, ale może trochę bardziej spontanicznie (podziękujcie moim nauczycielom). Bedę Was informować w krótkich notkach, czy będę pewna że wstawię rozdział niedługo czy na tydzień/dwa.


Mam nadzieję, że chociaż część z Was mi wybaczy i nadal będzie czytać bloga..


Wiem, że dużo mnie ominęło i nie publikowałam info o np. Przyjeździe R5 do Polski itp. Ale teraz postaram się informować, jeśli będzie to możliwe. 


Btw. Szkoła, do której chodzę, współpracuje z Radiem Zachód (103 FM i 106 FM) . Razem prowadzimy audycję, "Radioaktywni". To nasz fanpage na facebooku: Radioaktywni
ZAPRASZAM DO ZAGLĄDANIA, LAJKOWANIA I SŁUCHANIA NASZYCH AUDYCJI :)) (Taak, też się w to angażuję) :) BĘDĘ BARDZO WDZIĘCZNA!
Jeszcze raz Was strasznie przepraszam!

Następny rozdział pojawi się przeciągu dwóch-trzech dni. See you soon! ;*

~FallenAngel (zmieniłam nazwę, ale to nadal ta sama ja ;*)