piątek, 30 sierpnia 2013

Teledysk do "Pass Me By" !!!

AAAAAAA!!!!! Nie, no nie mogę, jest już ten wymarzony teledysk, na który wszyscy R5erzy czekali, w końcu jest! Co tam, że dopiero wstałam, musiałam to zrobić i go zobaczyć *U* Więc proszę, obejrzyjcie go:



I jak Wam się podoba? Piszcie w komentarzu, co o nim sądzicie ;* I think it's awesowme <33333 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 14.

Sam nie lubiła wchodzić do piwnicy, no raczej to nie była piwnica. Ostrożnie otworzyła drzwi i zapaliła światło. Wszystkie lampy po kolei oświetlały następne centymetry pomieszczenia, w którym jej rodzice trzymali 5 wielkich regałów przeróżnych win i szampanów.
- No i jak ja coś tu znajdę?! - powiedziała sama do siebie. Nagle na jednym z dębowych półek zauważyła butelkę z winem, którego jej rodzice rzadko pili. W piwnicy nie było nic innego, same regały, więc było duże echo, więc podeszła powoli, by nie przewrócić żadnego z regałów i chwyciła za butelkę i powoli zdjęła, po czym udała się do wyjścia. Gdy wbiegła do jadalni, o mało nie umarła ze śmiechu. W jadalni siedział Ross i bacznie przyglądał się naleśnikom, nie spuszczał jedzenia z oczu.
- Błagam cię, możemy już to zjeść? Jestem taki głodny... - przez ułamek sekundy patrzał na dziewczynę, lecz szybko spuścił wzrok na posiłek. Nastolatka się tylko zaśmiała, wyjęła z szklanej szafki dwa kieliszki i postawiła je na stole. Chłopak dostał znak w postaci skinięcia głową, że ma już sobie nałożyć. Natychmiastowo zajął się spożywaniem jedzenia. Naleśniki się skończyły, a wino zostało niewypite, więc para postanowiła oglądnąć film. Leciała jakaś stara komedia romantyczna, której oboje nie znali. Sam raz się śmiała, raz jej się kręciła łza w oku. Była godzina północna, a deszcz nadal nie ustępował, a film nadal leciał. Oboje byli tak przymuleni filmem, że aż zasnęli.
** Egipt **
Gdy Miley obudziła się, Riker wypakowywał swoje rzeczy do szafki.
- Ejj no, czemu mnie nie obudziłeś? - zapytała patrząc na chłopaka.
- A po co miałem cię budzić?
- Hmm.. pomyślmy. Bo może w nocy nie zasnę?
- Przepraszam, nie wiedziałem, tylko weź nie krzycz!
- Przecież nawet głosu nie podniosłam! - oboje wybuchli śmiechem, a chwilę później oboje kończyli opróżnianie walizek. Miley o dziwo skończyła wcześniej, więc zdecydowała się przebrać. Złapała za różową sukienkę z czarnym paskiem i czarne baletki. Udała się do łazienki. Kilka minut później odświeżona poszła do salonu, gdzie Riker grzebał w komórce.
- Co robisz? - zaczęła.
- Nic. W telewizji mówią tylko po arabsku, a jak widać nie orientuję się w tych znaczkach... to postanowiłem pogrzebać w ustawieniach. To co robimy? - odłożył telefon i spojrzał na blondynkę.
- Emm.. nic mi na razie nie przychodzi do głowy.
- Ehh.. okej, to mam taką małą sprawę.
- To będzie coś złego?
- Raczej nie. Gdy wrócimy, nie będziemy mogli spotykać się przez co najmniej dwa tygodnie.
- Nie rozumiem...
- Za dwa tygodnie mamy zaplanowany wakacyjny koncert i kiedy wrócimy to będę musiał zabrać się do pracy, a próby będą dość często..
- Aha, nie no, okej.
- A zła nie jesteś?
- Nie, jestem, rozumiem.
- Ale na pewno?
- Riker! Mówię że nie jestem zła! - lekko podniosła głos.
- Dobrze, spokojnie, bo już się zaczynam się ciebie bać... - blondynka tylko puściła oczko chłopakowi.
- Skoro zostały nam 3 dni razem, musimy ten czas dobrze wykorzystać. Może się gdzieś przejdziemy? - zaproponowała.
- Okej, to chodź. - chwilę później para chodziła po mieście bez najmniejszego celu. Miley znalazła małą budkę z pamiątkami. Kupiła Sam i Rydel małą zawieszkę w kształcie małej piramidy.
- O rany, ale tu gorąco.
- Chyba zaraz się rozpłynę. - powiedziała Miley machając sobie ręką przed twarzą.
- Chodź, tam jest lodziarnia. - ruszyli w stronę małej lodziarni. Sprzedawczyni mówiła coś po arabsku, czego oboje nie zrozumieli. Na szczęście w opisach lodów był obrazek, jakiego był smaku. Para wskazała które kobieta ma nałożyć na wafelki, po czym dostali zimną przekąskę.
- Wracajmy, bo robi się ciemno, a ja nie za bardzo orientuję się po zmroku w terenie, którego kompletnie nie znam. - odrzekł, na co razem udali się w drogę powrotną do hotelu. Gdy dotarli na miejsce, było już całkowicie ciemno, była 20.00. Riker od razu zasiadł przed telewizorem.
- Ejj no, raczej nie będzie żadnego programu w naszym języku, a ja wziąłem ze sobą laptopa, to może coś oglądniemy? Mam parę filmów.
Nastolatka przestudiowała następujące filmy.
„Oszukać Przeznaczenie 2”(„The Final Destination 2”)
„Oszukać Przeznaczenie 4”(„The Final Destination 4”)
„Oszukać Przeznaczenie 5”(„The Final Destination 5”)
„Oszukać Przeznaczenie 6”(„The Final Destination 6”)
„Zapowiedź”(„Knowing”)
„Avatar”(„Avatar”)
„Blair With Project”(„The Blair With Project”)
„Śmiertelna Gorączka”(„Cabin Fever”)
„Miasteczko”(„The Village”)
„Plaga”(„The Plague”)
„Obecność”(„The Conjuring”)
- Emm... Może „Oszukać Przeznaczenie 5”(„The Final Destination 5”)? - zaproponowała blondynka.
- Okej, tego akurat jeszcze nie zdążyłem oglądnąć.
Chwilę później zaczął się film. Miley była trochę przerażona ów sytuacjami przedstawionymi w filmie. Na jej szczęście Riker nie odmówił, by się w niego swobodnie wtuliła.
- Nie, raczej nie pójdziemy na wyścigi, wolę nie ryzykować. - oboje zaśmiali się i oglądali dalej. Film się skończył o 22.15. Pokręcili się trochę po apartamencie do 00.10, a potem poszli spać.
** Miami **
Następny dzień (10 lipca 2013)
Tym razem Ross wstał pierwszy. Po cichu wyślizgnął się i zostawił Sam śpiącą na kanapie w salonie, gdzie spali zeszłej nocy. Nastolatek poszedł do kuchni i przyrządził jajecznicę. Chwilę później do pomieszczenia weszła w połowie nieprzytomna szatynka.
- Heej... - przywitała się.
- He.. co ty masz na sobie? - zapytał zdziwiony ubiorem nastolatki.
- Ooo.. sorrki. - Sam miała na sobie swoje czarne szorty, stanik i koszulę chłopaka.
- Nie, no, spoko, tylko zastanawiam się jak ona trafiła na ciebie..
- A wiesz, że ja też nie wiem? Dobra, bez znaczenia. Jestem strasznie głodna. - blondyn podał dziewczynie talerz z jajecznicą i nalał sobie kawy do kubka.
- Emm.. wiesz, bo dzisiaj jest impreza... Może byś ze mną poszła?
- Impreza mówisz? W klubie czy domówka?
- W klubie.
- Emm... jasne, a na którą jest?
- Od 20.00.
- No, to wieczór zaplanowany, a teraz co będziemy robić?
- Możemy pojechać do mnie, tam na pewno nie będziesz się nudzić, to mogę zapewnić. - zaśmiał się.
- To... o której?
- Możemy nawet teraz. - zapewnił.
- No okej, ale wypadałoby się przebrać? Same szorty i koszula zapięta na odwal się i w dodatku prześwituje na wylot. Jesteś tego pewien?
- Jak chcesz to się przebierz, mi tam się podoba. - wzruszył ramionami.
- Ha. Ha. Bardzo śmieszne. Wiesz co, możemy zaryzykować. Ale jeśli tylko ktoś pstryknie nam jakąś fotę a potem to trafi do internetu to będzie tylko twoja wina. Z resztą co sobie sąsiedzi pomyślą?!
- O matko, za dużo myślisz! Sam, jest dopiero rano, nie myśl tyle bo zaśniesz przed południem! I może się jednak przebierz...
- Szybo się uczysz. To ja jeszcze wezmę sobie ciuchy na przebranie, żeby nie potrzebnie jeździć do domu i tracić czas.
Gdy Sam poszła się przebrać, Ross postanowił trochę ogarnąć w kuchni, żeby to jakoś wyglądało. Sam zeszła dokładnie wtedy, kiedy blondyn skończył.
- No nie wierzę, nie dość, że zrobiłeś śniadanie, to jeszcze posprzątałeś! Jesteś świetny, wiesz?
- Wiem. - pokiwał głową. - Chodź.
- Już. Eee, a widziałeś klucze?
- Ostatnio widziałem je pod kanapą... - powiedział drapiąc się w tył głowy.
- Aha... czekaj... Mam! - sięgnęła pod kanapę, wzięła klucze i razem poszli do samochodu.

No heeeeej! Daję dzisiaj rozdział, ponieważ niedługo zaczyna się szkoła i będzie mniej czasu. Tak więc jak Wam się podoba? Piszcie w komentarzach. A, jeszcze jedno. Ostatnio ktoś napisał do mnie że robię straszne błędy i może mi pomożecie, bo ja kompletnie nie wiem o co chodzi, ponieważ każde słowo sprawdzam, a gramatycznie też wydaje się dobre. Więc w czym problem?
A tutaj 3 wersja teaseru do Pass Me By:



Ja nie wiem, przecież miał być dzisiaj pełny, może będzie, jak wrzucą na YouTube, to go zamieszczę na blogu, spokojnie <3 A tutaj piosenka, uwielbiam ją:

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 13.

** rozmowa telefoniczna **
- No hej Miley, jak tam?
- Rydel! Rydel, błagam powiedz mi, czy Riker jest na coś chory? No nie wiem, ma na coś alergię?! - zaczęła z paniką w głosie.
- Ale o co chodzi?
- No bo jak zobaczył łóżko w apartamencie to stanął jak wryty i nie mówi, nie reaguje i nagle zaczęły mu wypływać łzy, Rydel, ja nie wiem co robić!
- Emm... A łóżko było... małżeńskie?
- Tak! Rydel, błagam cię, zrób coś, ja... ja nie wiem co się dzieje!
- Spokojnie, wiem, o co chodzi. Daj mi go. - dziewczyna jak na komendę dała Riker'owi słuchawkę, a raczej trzymała ją przy jego zimnym uchu. Po chwili Rydel zaczęła mówić do brata. - Riker, posłuchaj, spokojnie. Alex to przeszłość, teraz masz Miley, pamiętaj, ona cię kocha, nie zrobi ci tego, Riker, wiem, że dasz radę. Riker, pomyśl o Miley, kochasz ją, widzisz w niej inną osobę, zapomnij o Alex. Riker, słyszysz mnie? - chłopak nagle podniósł wzrok z podłogi.
- Rydel, Rydel, tak ci dziękuję, obudził się, dziękuję.
- Niema za co, jak znowu coś się stanie, dzwoń, to pa.
- Pa.
Nastolatka położyła telefon obok i usiadła blisko Riker'a.
- Riker, powiedz mi proszę, co się z tobą stało? - dziewczyna otarła łzy, przekręciła głowę chłopaka i zaczęła masować jego nogę. Chłopak, gdy spojrzał na nastolatkę, od razu rzucił jej się na szyję, powoli zaczął się przełamywać, zaczął mówić. Nastolatka nie wierzyła w słowa, które mówi jej ukochany. Tej całej historii nie dowierzała, a co dopiero paraliżowi Riker'a. Zapewniła go, iż ona nigdy tak nie zrobi, że nawet sobie tego nie wyobrażała. Kilka minut siedzieli w uścisku. Miley było tak wygodnie, że aż zasnęła w objęciach towarzysza. Chłopak nic innego nie zrobił, tylko ułożył Miley na łóżku i sam położył się koło niej i zaczął rozmyślać, jakie musi mieć szczęście, mając taką dziewczynę, jak Miley. Nic od niego nie oczekuje tylko miłości i zrozumienia. O takiej dziewczynie zawsze marzył. Myślał tak i myślał, aż zasnął.
** w tym samym czasie w Miami **
Po zjedzonym już posiłku Ross wraz z Sam pojechał do domu szatynki, była akurat godzina szczytu, 15.30, więc dojechanie na miejsce zajęło im to troszeczkę dłużej niż zazwyczaj. Nastolatka poszła na górę się wypakować, a za ten czas blondyn rozsiadł się wygodnie na kanapie i włączył telewizję.
„Ostatnio w Paryżu był nastoletni gwiazdor, o którym teraz najczęściej się mówi we wszystkich programach o celebrytach, w czasopismach i na forach plotkarskich - Ross Lynch. Widziano go na wieży Eiffla całującego jakąś dziewczynę. Kim jest ta dziewczyna? Tego dowiemy się już niebawem, czas pokaże.”
- Aha, no to teraz już wszyscy to wiedzą! Nawet w wakacje nie dadzą spokoju! Tak, lepsze jest to, żeby nikt nie dawał nikomu spokoju tylko wszędzie o mnie trąbić 24 godziny na dobę, no pewnie! - wykrzyczał.
- Życie gwiazdy jest chyba denerwujące. - powiedziała Sam, która właśnie zeszła na dół, patrząc na zdjęcie zamieszczone w programie.
- Żebyś wiedziała. Teraz to na 100% nie odpuszczą.
Do wieczora para oglądała film „Saga Zmierzch: Przed Świtem”(„Twilight: Breaking Dawn”). Gdy film się skończył, była 21.00. Postanowili, że przejdą się. Już 10 minut później wyszli z domu. Szli powolnym krokiem w stronę parku.
- Wiesz Ross, fajnie się z tobą spędza czas. Z tobą płynie jakoś tak... szybko.
- No właśnie. Bo wiesz, jest mały problem.
- Jaki, mam się bać?
- Emm.. nie, chyba. Za 3 dni wraca Riker, więc mówiłem ci, że mamy zaplanowany koncert. I kiedy wróci, to nie będę mógł się z tobą widywać, no bo wiesz - próby.
- Okej. Rozumiem. To te kilka dni spędzę z Miley. W końcu nie poświęcałam jej za dużo czasu od naszego spotkania.
- Ale nie gniewasz się? - zapytał z głosem pełnym nadzieji.
- Nie, na prawdę. Rozumiem. To twoja... praca. Raczej powinnam poświęcić Miley więcej czasu. Nie gniewam się.
Jeszcze chwilę spacerowali tak bez celu. Była 21.30. W pewnym momencie blondyn zauważył dziewczynę trzymającą w rękach spory bukiet czerwonych róż. Zostawił na chwilę Sam samą i pobiegł w stronę dziewczyny. Często chodziły po parku i sprzedawały róże.
- Hej. Emm, poproszę 10 róż. - poprosił wyciągając drobne z kieszeni.
- Proszę bardzo, to będzie jeden dolar. - dziewczyna dała mu bukiet róż, a nastolatek dał jej odliczoną kwotę pieniędzy i wrócił do Sam siedzącej na ławce. Kwiaty schował za plecami.
- Gdzieś ty się podziewał? - zapytała lekko oburzonym głosem.
- Mam coś dla ciebie. - wyciągnął bukiet zza pleców. Widział, że dziewczyna rozczuliła się.
- Ojej... To dla mnie?
- Oczywiście. Piękne róże dla pięknej dziewczyny.
- Oj, no już sobie tak nie słodź, bo i tak się wzruszyłam... Chyba zaraz się rozpłaczę. - zaczęła machać sobie ręką przed oczami, żeby nie rozmazać tuszu.
- Wiesz co, chodź, wracajmy już, bo robi się zimno.
Gdy para wróciła do domu, od razu rozpętała się burza.
- A ty zostajesz, czy... - powiedziała wkładając kwiaty do wazonu napełnionego wodą.
- Jeśli ci nie będę przeszkadzać, mogę zostać.
- Ross, nie pleć głupot. Ty mi nigdy nie przeszkadzasz.
- To fajnie, bo głupio byłoby cię zostawić samą w takim dużym domu i jeszcze w dodatku w taką pogodę.
- Miły jesteś. To ja pójdę zrobić coś do jedzenia. - powiedziała, po czym poszła do kuchni.
- Emm, może pomogę? Nudzi mi się trochę. - zaczął chłopak, gdy Sam już chwilę siedziała w kuchni.
- Jak chcesz, to chodź. Przyda mi się pomoc.
Dziewczyna zaczęła robić ciasto na naleśniki, a Ross miał zmiksować maliny. Wszyscy Sam mówili, iż w robieniu naleśników była bezkonkurencyjna. Gdy Ross skończył, oparł się tyłem o blat wyspy opierając ręce o krawędzie. Gdy Sam wreszcie wygrzebała patelnię, odwróciła się w stronę Ross'a. Ten popatrzał na nią tak bardziej... uwodzicielsko i zrobił ‘brewki’. Patrzał na dziewczynę, jakby rozbierał ją wzrokiem.
- Emm, mógłbyś się kawałek przesunąć? Chciała bym usmarzyć to ciasto, a ty mi zasłaniasz płytę. - powiedziała śmiejąc się i wskazując na miskę z lejącą się substancją.
- Oczywiście, proszę pani. - mówił, gdy na rozgrzaną patelnię Sam wlała surowe ciasto. - Wiesz, gdy gotujesz, wyglądasz tak pięknie.
- Niby jak?
- Tak... perfekcyjnie. Wyglądasz, jakbyś była szefem kuchni wszystkich restauracji na Ziemi.
- Ojej, na prawdę? Dziękuję. – zarumieniła się. Gdy skończyła smażyć, Ross podał miskę z musem malinowym. Posmarowała wszystkie naleśniki, a potem złożyła w sposób, w jaki jej mama zawsze to robiła, gdy szykowała kolację dla siebie i męża, Sam oczywiście wszystkiemu się bacznie przyglądała.
- Ross, mógłbyś zanieść to do jadalni? Tylko jeszcze nie jedz, ja zaraz przyjdę.
- Okej, okej. - po tych słowach Ross wziął wielki talerz z naleśnikami i dwa mniejsze, a w tym czasie Sam pobiegła do piwnicy.

Heeeeej! wybaczcie, że nie dodałam rozdziału wczoraj, ale byłam u koleżanki i nie bardzo miałam dostęp do internetu, przepraszam. Mam nadzieję, że Wam się podoba i liczę na to, że każdy chętnie będzie komentował :)
No, a teraz pioseneczka, ciągle mi siedzi w głowie <3


~Pattie

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 12.

- Proszę zapiąć pasy, zaraz lądujemy. Witamy w New York'u! - odezwał się nagle głos z głośników. Chwilę później samolot wylądował i razem para odebrała swoje walizki. Poszli na parking strzeżony, gdzie znajdował się samochód Ross'a, wsiedli do pojazdu i pojechali w kierunku Miami. Autostrady były w większości puste, więc nastolatek bez problemu mógł pozwolić sobie na jazdę 140km/h. Koło południa dojechali na miejsce, a mianowicie do domu Ross'a. Wysiedli, a Ross wyciągnął swoją walizkę z bagażnika i oboje ruszyli do drzwi frontowych, gdzie w hallu domu od razu przywitał ich Rocky.
- No cześć! Jak było na wakacjach? - krzyknął od razu.
- No dobrze, jest Rydel?
- Obecna! - zza ściany dzielącej salon i przedpokój wyłoniła się wysoka blondynka.
- Heeeej Ryd, tak za tobą tęskniłam! - od razu przywitała się Sam.
- Ja też, ale ja bardziej... - przyjaciółki przytuliły się.
- Mmmggghhhmmm... - odchrząknął Rocky. - A ze mną to się już nie przywitasz? Czyli za mną nie tęskniłaś?
- Rocky, oczywiście, że za tobą też tęskniłam, tęskniłam za wszystkimi... - nastolatka podeszła do szatyna i przytuliła, a zaraz potem wszyscy siedzieli w salonie, a Rydel zagnieździła się w kuchni.
- SAAAAAAM! LUBISZ KURCZAKA W SOSIE CURRY? - zaczęła krzyczeć Rydel.  Sam nie chciała krzyczeć przez cały dom, więc pobiegła do blondynki.
- Eee, co mówiłaś? Przepraszam, ale chłopaki oglądają football i kompletnie nie słyszę nic poza tymi ich krzykami... Mogłabyś powtórzyć?
- Jasne, pytałam czy lubisz kurczaka w sosie curry. - dziewiętnastolatka uśmiechnęła się ciepło.
- Nie za często to jem, w zasadzie nie miałam okazji spróbować, ale chętnie spróbuję. Może ci w czymś pomóc? Błagam, powiedz, że tak, bo nie wytrzymam z nimi ani chwili dłużej. - dziewczyna wskazała na podekscytowanego grą Rocky'ego wchodzącego na głowę Ryland'a.
- Mmm, rozumiem cię, jasne, możesz mi pomóc. - dziewczyny zabrały się do przyrządzania posiłku.
** w tym samym czasie w Egipcie**
- I co, podobają ci się piramidy? - zapytał Riker, patrząc, jak Miley z zadowoleniem ogląda zabytki.
- Są piękne, o rany...
- Co się stało?
- Wiesz, jesteś okropny. - zaczęła, na co chłopakowi natychmiastowo zrobiło się gorąco.
- Dlaczego?
- Postawiłeś mnie w trudniej sytuacji. Wiesz, że kocham Egipt. Teraz jak jak ja ci się odwdzięczę?
- No wiesz. Wystarczy to, że mnie nie zostawisz, kiedy wrócimy.
- Masz to zagwarantowane. - oznajmiła nastolatka, po czym pocałowała blondyna.
- Wiesz co, nie strasz mnie tak więcej, myślałem, że coś naprawdę przeskrobałem.
- A przeskrobałeś coś?
- Eee.. nie, co ty. Idziemy coś zjeść?
- Jasne. - para pojechała do hotelu, w którym mieli się zatrzymać. Riker wyszedł z samochodu i poszedł do recepcji.
- Witam, miałem rezerwację. O... przepraszam, mówi pani po angielsku? - skierował się do niskiej kobiety stojącej za ladą.
- Tak, spokojnie, jestem amerykanką. Na jakie nazwisko była rezerwacja?
- Riker Lynch.
- Rezerwacja na Riker Lynch, 3 dni, pokój dla dwóch osób, 3 posiłki dziennie plus dodatkowe odpłatnie, podziemny garaż pod hotelem. Zgadza się?
- Tak, wszystko jest okej.
- Proszę o dowód osobisty. Muszę wpisać dane do komputera. - Riker podał kobiecie swój dowód. Brunetka przeanalizowała zdjęcie z twarzą Rik'a i zaczęła zadawać pytania. - Jak się pan nazywa?
- Riker Anthony Lynch.
- Pańska data i miejsce urodzenia?
- 8 listopada 1991 roku, Littleton w Colorado.
- Imiona pańskich rodziców?
- Stormie i Mark Lynch.
- Dziękuję, to mi wystarczy panie Lynch. Oto pańska karta do drzwi oraz do garażu. Życzymy miłego pobytu w naszym hotelu. - chłopak odebrał kartę oraz dowód i wrócił się do samochodu.
- Gdzie jedziemy? - zapytała zdziwiona Miley, gdy dotrzegła, iż towarzysz zapala silnik.
- Do garażu, trzeba korzystać jeśli jest. - puścił oczko do blondynki, po czym wjechał w podziemie hotelu. Długo nie szukali, gdyż znaleźli garaż z numerem, jaki widniał na karcie, którą otrzymał od recepcjonistki. Przejechał kartą po czytniku, a brama garażu automatycznie otworzyła się. Samochód wjechał do czystego, nowoczesnego i dużego garażu.
- No chodź, nie stój tak, to dopiero garaż! - powiedział łapiąc dziewczynę w talii i prowadząc do wyjścia. Gdy chłopak otworzył drzwi do apartamentu Miley zamurowało.
- To.. może nie ekscytuj się tak, może zobaczmy wszystkie pomieszczenia?
- No.. okej.. - najpierw znaleźli się w łazience. Była naprawdę ogromna. - Jej, jest większa od mojego pokoju, a jest spory.
- No, nie można powiedzieć, że jest mała. Potem poszli do kuchni z małą wyspą. Następnie nadeszła kolej na sypialnię. Chłopaka zamurowało, gdy zobaczył łóżko i od razu przypomniał sobie sytuację sprzed kilku miesięcy, zanim jeszcze poznał Miley. Alex, jego była dziewczyna, zaprosiła go do swojego domu i upiła, a potem zaprowadziła go do sypialni rodziców i na tym film mu się urwał. Rano obudził się i zobaczył, że dziewczyna się ubiera. Szybko kazała mu się ubrać i wyjść, a gdy wychodził, powiedziała, że ma już się do niej nie odzywać. Chłopak nie wiedział, o co jej chodziło, lecz 2 dni po zdarzeniu dostał smsa od Alex. "Nie pisz do mnie i nie dzwoń, nie chcę cię znać." Riker bez namysłu odpowiedział nastolatce. "Ale co się stało? O co chodzi?" "A o to, że nie jesteś dla mnie wystarczająco dobry, nie pisz do mnie więcej, z nami koniec." . Chłopak załamał się psychicznie. Przez kilka tygodni nie wychodził z pokoju. Dopiero po rozmowie z Rydel chłopak otrząsnął się i zapomniał o całym zajściu, a potem poznał Miley przypadkowo. Lecz teraz wszystko wróciło. Miley przerażona miną chłopaka zaczęła zadawać mu pytania, lecz chłopak nie reagował, jego myśli i psychiczny paraliż były głośniejsze i silniejsze. Nawet jakby chciał, nie mógł przerwać retrospekcji. Była tak bolesna i przykra, że chłopak nie wytrzymał i wypuścił łzę. Miley nie mogła go dowołać. Wiedziała, iż Riker to świetny aktor, więc pomyślała, że robi sobie z niej żarty. Jednak z głębokich i nieobecnych oczu chłopaka zaczęły wypływać kolejne słone krople, tym razem Miley spanikowała, wiedziała, iż chłopak nie jest w stanie nic powiedzieć, na nic zareagować. Blondynka szybko zaprowadziła chłopaka na łóżko, dała mu usiąść i zadzwoniła do Rydel.

Heeeeej! Tak wiem, miałam dodać wcześniej, ale nie mogłam, ciągle nie miałam czasu go napisać, ale daję dzisiaj i mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie. Dzisiaj trochę więcej o Miley i Riker'ze, pomyślałam, że chcielibyście ich bliżej poznać. Mam nadzieję, że się podobało i będziecie chętnie komentować. I jeszcze jedno! R5 właśnie wypuścili Teaser teledysku Pass Me By! Zobaczcie:



A to jest podobno Pre-Order albumu "Louder" =) Rydel dodała na Facebook'u =)



~Pattie

piątek, 16 sierpnia 2013

Pass Me By!!!

Pewnie już wiecie, że dzisiejszego dnia R5 wypuścili nowy hit noszący tytuł "Pass Me By". Piszę tego posta dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą o nowej piosence.
A to okładka nowego singla:


A tu macie nową piosenkę. Jest rewelacyjna!


P.S. A co do rozdziału, będzie jutro, pa!
~Pattie

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 11.

Weszli do apartamentu. Ross, jak to Ross, od razu położył się na kanapie. Po jego minie Sam poznała, że jest przybity. "No tak! Jeszcze mu tak naprawdę nie podziękowałam!" - pomyślała. Poszła do sypialni.
- ROSS! CHODŹ TU SZYBKO! - krzyczała, udając, że coś ją przeraziło. Z tego co słyszała, chłopak zerwał się jak poparzony. Słyszała, jak biegnie. W końcu sypialnia była po drugiej stronie apartamentu. Chłopak wpadł do sypialni.
- Co się stało?! - zapytał przerażony. Jego mina trochę rozbawiła nastolatkę.
- Chodź! Tu! Widzisz?  zapytała, wskazując na zwisającą zasłonę, za którą było kilka czarnych gumek do włosów, które Sam ułożyła w kształt pająka, jakby za nią siedział wielki, włochaty pająk.
- Ale co to jest? - zapytał zmieszany.
- To... - dziewczyna przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Ten łapiąc talię dziewczyny, odwzajemnił pocałunek. Zaczęli się lekko kołysać do piosenki dochodzącej z telewizora, aż doszli do łóżka. Ross położył szatynkę na miękkiej, puchowej kołdrze i zaczął ściągać powoli koszulkę partnerki, gdy ktoś zapukał do drzwi. Blondyn lekko poddenerwowany przewał czynność i podszedł do drzwi. W drzwiach ukazali się fotoreporterzy.
- Ale o co chodzi?! - zapytał oślepiony fleszami aparatów i kamer.
- Kim jest ta nowa dziewczyna? - zapytał jeden reporter.
- Czy to twoja nowa dziewczyna? - zapytał drugi.
- Od kiedy jesteście razem? - kolejne pytanie rzucił trzeci.
- Chwila, chwila. Po pierwsze, kto was tu wpuścił?! Po drugie, na nic nie odpowiem. OCHRONA!!! - na ostatnie zawołanie pojawili się umięśnieni mężczyźni w czarnych mundurach. W jednej chwili uporali się z nieznośnymi reporterami.
- Mam prośbę. Niech panowie nie wpuszczają więcej żadnych reporterów do hotelu. - zaproponował.
- Oczywiście. - rzekł jeden z ochroniarzy. - Dobhanoc, panie Lynch.
Zamknął drzwi, głośno wypuścił powietrze i wrócił do sypialni.
- Kto to był? - zapytała zdezorientowana Sam.
- Reporterzy. Ale, nie przejmujmy się tym. Już tu nie przyjdą. To, na czym skończyliśmy... - powiedział, na co znowu zaczął namiętnie całować Sam. Z powrotem położył ją na łóżku i wrócił do poprzedniej czynności. Nagle zadzwonił telefon blondyna.
- Cholera, no! - zdenerwował się ponownym przerwaniem. W ekranie komórki zobaczył: <<RIKER IS CALLING>>.
** rozmowa telefoniczna **
- Czego chcesz?
- Spokojnie, chciałem powiedzieć, że jestem już w Egipcie.
- Nie mogłeś z tym poczekać? Zawsze ktoś musi mi przerywać! Czy ja chciałem o tym wiedzieć?!
- Przepraszam! Co się tak denerwujesz?
- Coś jeszcze? Nie? To nara.
- Nara.
Wrócił do pokoju. Sam wyglądała przez okno.
- Coś się stało? - zapytał.
- To ci ludzie byli w hotelu? - powiedziała, wskazując na grupkę reporterów z kamerami, mikrofonami i aparatami, wpatrującymi się w okno nastolatków.
- Tak, tylko zastanawiam się, dlaczego stoją na parkingu? Zaraz wracam. - powiedział, po czym poszedł do recepcji.
- Witam, czy coś się stało? - zapytała recepcjonistka.
- Owszem, stało się. Chyba wyraziłem się jasno, że nie życzę sobie, żeby jacyś ludzie bezczelnie gapili mi się w okno?! Ja też potrzebuję trochę prywatności! - powiedział, wciąż zachowując spokój.
- Oczywiście, zahaz się tym zajmę. OCHHONA!!! - zawołała w stronę dwóch mężczyzn. - Ten pan chyba was phosił, żebyście wyphowadzili tych ludzi POZA TEHEN HOTELU? A nie tylko na pahking! Tak więc phoszę, abyście się tym zajęli!
- Oczywiście, bahdzo przephaszamy za naszą nieuwagę. - powiedział jeden, po czym wyszli z hotelu i zaczęli wyprowadzać fotoreporterów poza bramę hotelu.
- Jeszcze haz przephaszam za ten incydent. Obiecuję, że już się nigdy takie coś nie stanie. - obiecała kobieta.
- Dziękuję, do widzenia.
Poszedł do pokoju kompletnie zrezygnowany tym, że razem już nikt im nie przerwie. Na dworze było już ciemno. Wszedł do apartamentu i poszedł do kuchni. Gdy wychodził z kuchni jednocześnie popijając kilka łyków Sprite’a potknął się o próg dzielący salon od kuchni, jednocześnie wylewając na siebie cały napój. Sam widząc to wybuchła śmiechem.
- No, słucham. Co cię tak bawi? - powiedział.
- No bo wiesz, tak to trochę dziwacznie wygląda, bo spodnie też masz mokre. - oznajmiła, na co spojrzał na cały mokry krok spodni. Wyglądało to, jakby się zmoczył.
- No bardzo śmieszne. - powiedział uśmiechając się do dziewczyny.
- Tak, to jest śmieszne. Bardzo. - mówiła, cały czas się śmiejąc. - No powiedz, że nie.
- No, może trochę... - razem wybuchnęli śmiechem.
- To wiesz co, daj mi te spodnie i koszulkę, to ci je od razu wypiorę.
Gdy ściągnął mokre ciuchy, zostawiając na sobie tylko różowe bokserki poszedł do salonu poszukać jakiegoś programu w ich języku. Na próżno. Prawie w ogóle się nie napił, gdyż nadal był spragniony. Z powrotem poszedł do kuchni i nalał kolejną szklankę tego samego napoju. Tym razem napój wypił w kuchni, unikając kolejnej potyczki. Odstawił szklankę do zlewu i poszedł z powrotem do pokoju dziennego i usiadł na miękkiej kanapie. Chwilę później dosiadła się do niego Sam.
- Gotowe. Do jutra ci wyschnie. To co teraz robimy?
- Emm, no bo wiesz. Nie skończyliśmy jeszcze tego, kiedy ci cholerni reporterzy nas znaleźli. - powiedział, robiąc brewki, na co Sam zbliżyła się do blondyna i zaczęła namiętnie całować. Podniósł ją i na rękach zaniósł ją do sypialni. Dłuższą chwilę się całowali. Zaraz potem zdjął z szatynki koszulkę. Długi czas mocował się z zapinką od stanika. Przeszły przez nią dreszcze, pomimo iż chłopak miał ciepłe ciało w dotyku.
- Amm, wiesz co, jednak nie jestem jeszcze gotowa. Za bardzo kojarzy mi się to z Lucasem. - mówiła zapinając zamek od stanika. - Wybacz.
- Spokojnie, nie przepraszaj. Rozumiem. Nie musimy się z tym spieszyć, nic na siłę.
Nastolatka miała wyrzuty sumienia, bo w sumie to ona zaczęła. Poszli z powrotem do salonu, Sam przygotowała popcorn i zaczęli oglądać nudny film.
- Wiesz co, w tym filmie to już nic się nie rozkręci. Ciekawiej nie będzie, to może pójdziemy się przejść? - zapytał, spoglądając na brązowooką bez najmniejszej urazy za jej odmowę, która miała miejsce w sypialni.
- Jasne.
Wyszli z hotelu i ruszyli w kierunku pobliskiego parku. Szli wolno, trzymając się za rękę i nasłuchując świerszczy. Niebo było ciemniejsze, niż wtedy, gdy wyszli z hotelu.
- O, matko. Chyba zgubiłam komórkę. - powiedziała przerażona, grzebiąc w kieszeniach szortów przyozdobionych wzorem flagi USA.
- Spokojnie, został w hotelu. Czasem warto się odizolować od komórki, swój też zostawiłem. - powiedział, na co jej ulżyło.
- Emmm, to która godzina? - zapytała.
- Za piętnaście piąta nad ranem. - odpowiedział patrząc na zegarek na swojej ręce.
Jakimś cudem, nie wracając się tą samą drogą, co szli znaleźli się pod hotelem. Weszli do windy, a potem do apartamentu. Byli oboje wykończeni, więc poszli spać. Następne dwa dni (8,9 lipca 2013) minęły podobnie. Śniadanie, jakieś zajęcie do zabicia czasu, obiad, wypad na miasto, kolacja, sen. Ostatniego dnia para wstała dość wcześnie, by mieć czas na spokojne spakowanie się, zjedzenie śniadania, ogarnięcie w pokoju, żeby apartament wyglądał w miarę przyzwoicie. Razem wyszli z pokoju i ruszyli do windy. Ta zjechała w miarę szybko. Sam poszła do samochodu, a Ross poszedł do recepcji.
- Dzień dobry, w czym mogę panu pomóc? Czy znów jest jakiś problem? - zapytała recepcjonistka.
- Nie, dzisiaj wyjeżdżam i chciałbym zdać pokój.
- Dobrze... któhy to był numeh pokoju?
- Umm... 432.
- Już liczę... Hezehwacja na cztehy dni plus miejsce pahkingowe, pełne wyżywienie, to będzie hazem przeliczając na dolahy... 3.960 dolahów poproszę. - chłopak podał kobiecie kartę kredytową, wbił kod do czytnika kart, po czym odzyskał swoją kartę i poszedł do samochodu, po czym zaczęli oddalać się od hotelu. Dojechali na paryskie lotnisko, oddali i zapłacili tym razem wspólnie za wypożyczony samochód, który nie kosztował tak dużo, bo tylko 300 dolarów, więc oboje zapłacili po 150 dolarów. Ross oczywiście nie zgodził się, by dziewczyna zapłaciła po połowie za wypożyczenie, lecz nastolatka przypomniała mu, że nie chce, by tylko on cały czas płacił, nie miał wyboru, musiał się zgodzić. Wszystko poszło w porządku. Wsiedli na pokład samolotu, usiedli w wyznaczonych miejscach w środku. Sam wygrzebała z torebki MP3-kę i dała blondynowi jedną słuchawkę, a drugą sama włożyła do ucha. Przez jakieś 15 minut cieszyli się tym, iż mogli odprężyć się wsłuchując się w słowa piosenki Miley Cyrus "We Can't Stop". Akurat, gdy skończyła się ów piosenka, odtwarzacz rozładował się i resztę czasu musieli radzić sobie sami.
- To może pogadamy? - zaczął rozmowę Ross.
- Jasne. Emm... Umm... Ale o czym?
- To może... jak ci się podobało?
- Było super, tylko przepraszam cię za wtedy co cię zawołałam... - nie dokończyła.
- Jeszcze raz mówię, nie przepraszaj. Jak jeszcze raz powiesz "przepraszam" to się na prawdę obrażę.
- Do dobra prze... - chłopak spojrzał na nastolatkę podejrzliwym wzrokiem. - ...cież nic nie mówię, nie obrażaj się na mnie... - próbowała wybrnąć z sytuacji. - A tobie jak było?
- Fajnie było oderwać się trochę od ciągłego troszczenia się o mnie przez Rydel... Cały czas się pytała gdzie i po co idę, fajnie tak odpocząć od pracy...
- Ciekawa jestem, co teraz robią Riker i Miley. - chłopak spojrzał na Sam tym samym spojrzeniem, co przed chwilą. - O, nie. Na pewno nie, nigdy. - oboje zaśmiali się pod nosem, a potem zapadła długa cisza. Reszta podróży mijała spokojnie, poza tym, że jakiś chłopiec siedzący za Ross'em cały czas kopał jego fotel. Blondyn w końcu nie wytrzymał.
- Mógłbyś przestać?! - skierował się do kopiącego chłopca.
- Masz jakiś problem? - odezwał się jego starszy brat. Po wyglądzie było widać, że był w wieku Ross'a.
- O, matko... Ty jesteś Ross Lynch! - krzyknęła siostra chłopaków siedząca przy oknie.
- Melody, nie wtrącaj się i siedź cicho! - krzyknął rówieśnik Ross'a.
- Sam siedź cicho! Uwielbiam muzykę twojego zespołu.
- Dzięki, jesteś bardzo miła. Słuchaj, mogłabyś powiedzieć coś swojemu młodszemu bratu, cały czas kopie w mój fotel, a chciałbym mieć prosty kręgosłup. Bo wiesz, to trochę boli.
- Jasne, Jackson do cholery! Przestań kopać, albo zaraz ja zacznę CIEBIE kopać! - chłopiec nie reagował. - Patrz, co ja mam!
- PSP! Daj! - zawołał.
- Przesiadaj się. Siądź przy oknie, to ci dam.
- No dobra. - chłopiec przesiadł się i od razu zajął się grą.
- Emm... Ross, mogę cię o coś prosić? - zapytała Melody.
- Jasne, o co chodzi?
- Mogłabym prosić cię o autograf? - podała siedemnastolatkowi  notes i długopis.
- Jasne. - wziął ów przedmioty i złożył na kartce papieru swój podpis. - Proszę bardzo.
- Jej, dziękuję ci bardzo...
Dalszą część lotu para odbyła w ciszy. Ross kątem oka widział, iż Melody patrzała na chłopaka z podziwem.

No heeeej :* jak pewnie wiecie, dzisiaj miałam dodać rozdział, według nowej rozpiski. Mnie osobiście nie bardzo się podoba, ale opinia należy do Was. Tak więc komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie, to mnie naprawdę motywuje do dalszego pisania :D
A tu piosenka, którą słuchali Ross i Sam w samolocie :D kocham ją, tylko za pierwszym razem trochę się przeraziłam na widok teledysku, nadal pamiętam tą Miley grającą Hannah Montanę hahah :D Ale no cóż zrobić, jest już dorosła :D

~Pattie

piątek, 9 sierpnia 2013

Happy Birthday, Rydel!

Aaaaaa!!! Chyba już wiecie, że dzisiejszego dnia Rydel obchodzi swoje 20 urodziny!!! A więc trzy, czte-ry:
Happy Birthday to you,
Happy Birthday to you,
Happy Birthday Dear Rydel,
Happy Birthday to you!!!
 
To może teraz po polsku:
 
Sto-lat, sto-lat
Niech żyje, żyje nam,
Sto-lat, sto-lat
Niech żyje, żyje nam,
Jeszcze raz, jeszcze raz,
Niech żyje, żyje nam
NIECH-ŻYJE-NAM!!!
 
A to nasza piękna jubilatka:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
A tu buziaczki od Ross'a dla swojej siostrzyczki <3
 
Happy Birthday Rydel!!!
 
 
 
To na tyle, chciałam dać jeszcze więcej zdjęć, lecz moja intuicja podpowiada mi, że już chyba wystarczy. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Rydel!!!!!!!

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 10.

Następny dzień, 7 lipca 2013
Rano Sam podniosła się z łóżka jak poparzona, gdyż obudził ją alarm jednego z samochodów na parkingu za hotelem. Położyła się z powrotem, a chwilę później obudził się Ross, a pierwsze co zrobił, to zaczął bawić się włosami partnerki.
- Hej, wyspana? - zaczął uśmiechając się.
- Mhm, tylko w niezbyt fajnym nastroju. Czy zawsze o godzinie 9.30 muszą się włączać alarmy?! - oburzyła się.
- Może to taki specjalny budzik na śniadanie. - zaśmiał się, na co dziewczyna wymierzyła w chłopaka rzut poduszką, po czym wstała, wyjęła ubrania z hotelowej szafy i ruszyła w stronę łazienki, a Ross postanowił nie czekać i przebrał się w sypialni, lecz nie zajęło mu to tyle czasu, co Sam. Kilka minut później dziewczyna była już odświerzona, umalowana i ubrana w czyste ciuchy, więc razem ruszyli do windy. W spokoju zjechali na parter, a następnie ruszyli w kierunku restauracji. Oboje zamówili sobie lekką sałatkę i filiżankę kawy. Tym razem byli spokojniejsi, gdyż chłopczyk, który spowodował ostatnio małe zamieszanie w restauracji grzecznie siedział na krześle i zajadał się naleśnikiem z czekoladą. W pewnym momencie chłopczyk zeskoczył z krzesełka i podbiegł do stolika pary.
- Eee... dzień dobly, no bo ja jestem David. Bo ja kciałem pseplosić, zia moje ziachowanie, ja nie kciałem waś źdenelwować... - mówił, dławiąc się śliną.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziała Sam śmiejąc się i głaszcząc chłopca po głowie. Odszedł od stolika, lecz mama dawała mu widoczne znaki, by wrócił, tym razem podszedł do Ross'a.
- A pan się na mnie nie gniewa? - zapytał z nadzieją.
- Nie, no co ty. - uśmiechnął się do David'a, również się śmiejąc.
- To ja jeśce las pseplasam i do widzenia... - odwrócił się na pięcie i wrócił się do matki.
- Może poszlibyśmy na miasto po śniadaniu? - zaczął Ross.
- Emm... jasne...
- Jesteś pewna, bo się zawahałaś?
- Tak, jestem pewna. - razem skończyli posiłek i ruszyli do samochodu. Pojechali do dużego centrum handlowego. Weszli do środka i Sam od razu ruszyła w stronę małego stoiska z pamiątkami i innymi bibelotami. Kupiła Miley i Rydel komplet kolczyków i wisiorek z podobizną wieży Eiffla. Następnie Sam weszła do New Yorker'a, a Ross poszedł w inną stronę. Nastolatka płaciła za swoje zakupy, a Ross już stał przed wejściem do sklepu z dwoma kubkami kawy. Chwilę później Sam wyszła ze sklepu.
- Proszę bardzo. - szli pasażem popijając gorącą substancję, jednocześnie rozmawiając o wszystkim i o niczym.
- A ty co masz? - zaczęła Sam, wskazując na kubek z kawą Ross'a.
- Sama zgadnij. - oznajmił, po czym cmoknął szesnastolatkę.
- Mmm, latte. - przymknęła oczy, gdy nagle Ross usłyszał charakterystyczny tupot szpilek. "O, matko, Anne? Co ona tu robi?!" - pomyślał. Owa dziewczyna podeszła do pary, puściła Ross'owi oczko i zwróciła się do Sam. Zmrużyła oczy, obejrzała ją od stóp do głów i wylała na nią kubek kawy i odeszła. Sam zasyczała z bólu.
- O matko, nic ci nie jest? - zapytał przerażony Ross.
- Nie, wiesz co? Nic mi nie jest, ta debilka wylała na mnie tylko gorący kubek kawy! - mówiła z sarkazmem. - Wiesz co, zaczekaj tu, ja się pójdę przebrać, na szczęście kupiłam sobie bluzkę. - powiedziała, po czym ruszyła w stronę toalety. Ross w tym czasie zadzwonił do sprawczyni.
** rozmowa telefoniczna **
- No co tam, misiu?
- Słuchaj, Anne. Po pierwsze, nie mów tak do mnie, a po drugie, co ty sobie wyobrażasz?!
- Ale ja nic złego nie zrobiłam!
- A co przed chwilą odstawiłaś?!
- Mówiłam ci, że ta dziewczyna pożałuje tego, że mi cię odbiła. Próbowałam cię obronić, kiedy wlepiła się w ciebie!
- Ona ci mnie odbiła? Dziewczyno, ja z tobą zerwałem! i lepiej wpij sobie to do tej twojej rudej główki!
- Słuchaj, jeszcze będziesz mnie błagał, żebym do ciebie wróciła, zobaczysz!
- Ta, no jasne. Chyba w snach. Ale po co tu przyleciałaś?!
- Miałam przeczucie, że nie przylecisz na spotkanie, więc wszystko zaplanowała, tą rozmowę też.
- Chyba przeoczyłaś jeden fakt. JA. DO. CIEBIE. NIGDY. NIE. WRÓCĘ. I . POGÓDŹ. SIĘ. Z. TYM! Rozumiesz?!
- Jeszcze zmienisz zdanie. Dobra, na razie.
Chłopak schował telefon do kieszeni, gdy Sam wyszła już przebrana.
- Idziemy? - chłopak przytaknął i poszli dalej, gdyby nigdy nic, po prostu poszli do samochodu. Dojechali do hotelu i od razu weszli do apartamentu.
- Siadaj. - Sam wskazała na kanapę, na co chłopak posłusznie usiadł. Serce biło mu jak szalone, bo miała przerażająco poważną minę. - Co to była a dziewczyna?!
- Nie mam pojęcia, pewnie jakaś wariatka zakochana we mnie.
- A niby jak może cię znać, skoro jest z Francji?! - krzyczała.
- Pewnie słucha naszego zespołu, albo ogląda Austin&Ally, a ja jestem jej idolem, nie wiem, nie krzycz na mnie!
- Mam nadzieję, że nie kłamiesz, bo ci wierzę. A teraz wybacz, bo mokry stanik klei mi się do nowej bluzki. Boże, co ja jej robiłam?!
- Może ci zazdrości?
- A niby czego?! Nawet mnie nie zna.
- Może tego, że jesteśmy razem?
- Nie wiem, może, idę się przebrać. - jak powiedziała, tak poszła. Chwilę później wyszła przebrana i razem poszli do windy. Zamiast na parterze winda zatrzymała się na drugim.
- No nie, znowu?! - powiedział na głos Ross.
- Co znowu? - zapytała ciekawa Sam.
- Ehh... zaraz zobaczysz... - chłopak oparł się o lustro i do windy weszła ta sama dziewczyna, co wczoraj wieczorem. Spojrzała na Ross'a i uśmiechnęła się, lecz gdy zobaczyła, że Ross jest już zajęty, od razu jej mina się zmieniła, lecz gdy winda ruszyła, również cały czas spoglądała na skrępowanego chłopaka. Na jego szczęście winda szybko zjechała na dół i para szybko wyszła z ciasnego pomieszczenia prosto do restauracji. W restauracji było cicho, słychać było tylko głuche odgłosy dochodzące z kuchni. 10 minut później para razem poszła do apartamentu odpocząć od całego zajścia w centrum. Wrócili do pokoju i zaczęli oglądać telewizję, oczywiście wszystko po francusku.
- Wiesz co, nie ma co tu tak siedzieć i słuchać nawet nie wiadomo czego, to ja zadzwonię do Miley i siostry, a ty sprawdź co tam u Riker'a. - jak powiedziała szesnastolatka tak poszła do łazienki, a chłopak został w salonie. Oboje powykręcali numery do owych osób.
** rozmowa telefoniczna Sam i Miley **
- No, jak tam w Pahyżu? - zażartowała Miley z francuskim akcentem.
- Dobrze, poza tym, że dzisiaj w centrum handlowym jakaś walnięta laska wylała na mnie cały gorący kubek kawy. A jak tam u was?
- Nic, czekam w salonie na Riker'a, pakuje się. Powiedziałam, żebyśmy nie jechali od razu, kiedy go wypiszą. No, ale się uparł, i nie odpuści. Jestem ciekawa, jakie on miejsce sobie wymyślił.
- Miley, mam do ciebie małą prośbę...
- Dla przyjaciółki wszystko.
- Zadzwoń do mnie, kiedy dojedziecie. Chcę mieć pewność, że nic wam nie jest. Okej?
- Jasne, ja już muszę kończyć, to paa...
- Paa...
** w tym samym czasie rozmowa Ross'a i Riker'a **
-  Co jest braciszku? - zaczął Riker.
- Nic, chciałem się upewnić, czy nie robicie żadnych głupstw.
- Hej hej, nie zapędzaj się, ja tu jestem starszy, raczej ja powinienem się bać o was, a tak na poważnie?
- A tak poważnie, to chciałbym się dowiedzieć, kiedy wyjeżdżacie.
- Eee... no właśnie się pakuję.
- Ale że teraz?
- Nie, za  rok się spakuję. Tak, teraz.
- Myślałem, że przeczekacie ze dwa dni. Po za tym, chyba nie masz czym jechać, bo słyszałem, że samochód trafił na złom?!
- No to prawda, ale pamiętasz tą dużą bordową terenówkę, co rodzice nam zostawili?
- Noo...
- Ona miała być na jakieś nagłe wypadki, jakby w którymś z samochodów coś nawaliło. On jest taki jakby... zastępczy.
- Aaa, no fakt, zapomniałem. To nie przeszkadzam, nara.
- Nara.
- I co tam u Miley? - zaczął Ross, gdy do salonu weszła szatynka.
- Nic szczególnego, a u Rik'a?
- Też nic, mi się zdaje, czy miałaś zadzwonić do siostry? - powiedział podając z powrotem telefon dziewczynie. Nie to, że cię wyganiam, ale mówiłaś, że zadzwonisz. Pewnie mała tęskni.
- Tak, no jasne, zwłaszcza, że u babci na wsi jest festyn, na pewno tęskni, mhm... - wzięła telefon i wykręciła numer do cioci.
** rozmowa telefoniczna **
- Cześć, księżniczko! Jak tam?
- Doooobze. A wies co mi kupiła ciocia Penny?
- Co?
- Tą nową lalkę ‘Barbie’!
- Ojej, No to bardzo się cieszę! Podziękowałaś jej?
- Taaak. Saaam?
- Słucham?
- A gdzie jesteś?
- Eee, no... rodzice prosili mnie, żebym zostawiła cię u cioci, bo dawno tam nie byłaś, a ja pojechałam na wakacje z Miley, żeby odpocząć od szkoły. Wiesz co, muszę już kończyć. Zobaczymy się pod koniec wakacji. To pa!
"Nie chcę okłamywać siostry, ale co jej powiem. ‘Wiesz Lily, zostawiłam cię u cioci a sama pojechałam z chłopakiem na wakacje do Paryża’. No w taki sposób to bym ją tylko zraniła, a tego bym nie chciała." - pomyślała. Wróciła do Ross'a pałaszującego paczkę chipsów. Właśnie robiło się ciemno.
- Może byś tak się nie obrzerał na wieczór?
- Okej, okej... mamusiu... - powiedział ze spuszczoną głową i miną małego chłopca. - Idziemy na kolację? Jestem głodny!
- Teraz? No jak chcesz... - wyszli z apartamentu prosto do windy. Chłopak cieszył się, że nie spotkał już tamtej dziewczyny, jednak obawiał się, że zobaczy ją w recepcji, lecz jednak mylił się. Zanim jednak winda zatrzymała się, chłopak postanowił zagłuszyć ciszę.
- Emm, wiesz, co będziesz jadła?
- Nie, a ty?
- No to może pójdziemy na jakąś pizzę? - zaproponował blondyn.
- Okej. - wyszli z windy i udali się na parking. Samochodem ruszyli do miasta. Szybko znaleźli pizzerię, ponieważ było ich kilka na prawie na każdej ulicy.
- Emmm, nie chcę się wtrącać, ale skoro grasz w zespole, to powinniście chyba mieć jakieś próby, czy coś?
- Powinniśmy, ale na czas wakacji postanowiliśmy trochę odpocząć. Z resztą i tak nam się to nie uda, bo za jakieś dwa tygodnie mamy zaplanowany koncert, więc po przyjeździe będę musiał się trochę wziąć do roboty... Więc nie będziemy mogli się widywać, bo próby, przygotowania będą często. Ale chyba się nie gniewasz?
- Nie, no co ty, rozumiem. - uśmiechnęła się. Pizzerię znaleźli szybko, gdyż na prawie każdej ulicy były co najmniej dwie.
- To, jaki smak najbardziej lubisz? - zapytał przeglądając kartę.
- Emmm, margeritę. A ty?
- Ja też. Przepraszam, można? - ostatnie słowa zwrócił do kelnera.
- Słucham?
- Chciałbym zamówić dużą margeritę i dwie cole.
- Czy coś jeszcze?
- Chcesz coś? - skierował się do Sam.
- Nie, dzięki.
- Eee, jeszcze ketchup. To wszystko. - zamknęli karty i oddali kelnerowi. 10 minut później posiłek trafił na stół. Jedli w ciszy, gdy z głośników telewizora leciała piosenka „Crazy 4 U”. Zaśmiali się pod nosem do siebie i jedli nucąc od czasu do czasu.
- Kurczę, trochę to przerażające, kiedy słyszysz swój głos, kiedy to nie ty śpiewasz. - popatrzał na ekran telewizora, gdy piosenka się skończyła, nagle zaczęli mówić coś po francusku. Najpierw nie wiedzieli o co chodzi, gdy usłyszeli imię i nazwisko Ross'a. Jednak Sam przeraziła się, gdy zauważyła zdjęcie, gdy byli dzisiaj w centrum handlowym. "Na szczęście jeszcze moja bluzka była czysta." - pomyślała.
- Może słuchanie swojego głosu jest straszne, ale to jest na prawdę przerażające!
- Ale dlaczego? Przecież jesteśmy razem, więc teraz media nie kłamią. Nie ma o co się bać.
- Może masz rację... - skończyli posiłek i poszli do samochodu. Jechali do domu. W połowie drogi zadzwonił telefon Sam.
** rozmowa telefoniczna **
- Hej Miley. Jesteście już na miejscu?
- Nie uwierzysz gdzie jestem!
- Gdzie?
- W EGIPCIE!!!
- Ojej! Bardzo się cieszę, że się cieszysz.
- Wiesz co, ja już muszę kończyć, bo właśnie nadjeżdża moja walizka. To paa...
- To paa...
Rozmowa skończyła się i Sam włożyła telefon z powrotem do torebki.
- Miley dzwoniła. Właśnie wyszła z samolotu.
- I co? Była zadowolona? - zapytał ciekawy Ross.
- Jeszcze jak! Wyczułam to po jej głosie.
- No, to Riker będzie zadowolony... - w tym samym czasie zaparkował na parkingu przed hotelem.
- A ty żałujesz? - zapytała zdziwiona miną chłopaka.
- Nie, no co ty. - zaprzeczył, jednak nie przekonały dziewczyny te słowa.

Heeej !!! No więc dzisiaj dodaję rozdział ;) Więc co o nim myślicie? Ja tam nie wiem, komentujcie! Pamiętacie, że teraz zmieniłam na narazie próbną wersję udostępniania rozdziałów, czekam na komentarze!
A tu moja ulubiona piosenka <3 A poza tym co myślicie o Justin'ie? Ja osobiście go lubię i dobrze mi z tym ;) Oczywiście nie mam nic do hejterów :)

~Pattie

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozwiązanie !!!

Heeeej !!! Mam dzisiaj do Was pięć spraw. Jedna dotyczy oczywiście bonusa, druga zwycięzców konkursu, trzecia całego bloga, czwarta rozdziału, a piąta liczby wyświetleń. To zaczynam :)
Sprawa numer jeden; rozwiązanie bonusa !!!(będzie tak: pytanie, odpowiedź, pytanie, odpowiedź)

Pyt. 1. Jak ma na drugie imię Sam?
Odp.: Nicole
Pyt. 2. Jaki jest ulubiony kolor Miley?
Odp.: Pomarańczowy
Pyt. 3. Jak poznali się Ross i Sam?
Odp.: W centrum handlowym (odpowiedź dotyczącą rozlanego napoju na koszulkę Sam również uwzględniałam)
Pyt. 4. Ile znają się Miley i Riker?
Odp.: 3 miesiące
Pyt. 5. Co stanęło na przeszkodzie wyjazdu Miley i Riker'a? Streszcz całe zdarzenie.
Odp.: Na autostradzie poluzowała się linka trzymająca pnie drzewa, wszystkie pospadały na ziemię i Riker nie zdążył wyhamować i zderzyli się z innym samochodem (odpowiedzi w innej postaci uwzględniałam)
Pyt. 6. Przy jakiej ulicy mieszka Miley i Sam?
Odp.: River Street
Pyt. 7. Jak ma na imię i ile ma lat siostra Sam?
Odp.: Trzyletnia Lily
Pyt. 8. Jak ma na imię ojciec Miley?
Odp.: William
Pyt. 9. Jak ma na imię ojciec Sam?
Odp.: John
Pyt. 10. Jakie danie jedli Sam i Ross na pierwszej randce na pikniku? A co jedli w domu?
Odp.: Na pikniku: Ravioli plus wino, w domu: popcorn
Pyt. 11. Gdzie odbył się pierwszy pocałunek Sam i Ross'a?
Odp.: W pokoju Ross'a
Pyt. 12. Na jaki film udali się Sam, Ross, Riker i Miley? Określ gatunek i tytuł seansu.
Odp.: Gatunek: horror, Tytuł: "Piła Mechaniczna 3D" 
Pyt. 13. Jak miała na imię dziewczyna, która spotkała się z Lucas'em w pizzerii przy stoliku, przy którym siedzieli kiedyś razem Sam i Lucas?
Odp.: Tess
Pyt. 14. Jaka jest wada Lucas'a?
Odp.: Nie umie kłamać (wyłudzanie pieniędzy też zostało wzięte po uwagę)
Pyt. 15. W co najpierw spakowała ubrania siostra Sam?
Odp.: W pokrowiec na poduszki (poszewka też może być)
Pyt. 16. Co Ross porównuje do butów Sam?
Odp.: Full cap'y
Pyt. 17. Kto napisał kartkę dla Ross'a, która była przyczepiona do lodówki w kuchni?
Odp.: Riker
Pyt. 18. Jaki prezent dostała Sam od Ross'a i gdzie?
Odp.: Połówkę serca z napisem TOGETHER na wieży Eiffla.
Pyt. 19. W jakim pokoju zatrzymali się Sam i Ross?
Odp.: Apartament małżeński
Pyt. 20. Jak ma na imię była dziewczyna Ross'a?
Odp.: Anne
 
Sprawa numer dwa; ZWYCIĘZCAMI KONKURSU ZOSTAŁY Zuza Lbs, która ma I miejsce i Basia Kopytowska, która ma II miejsce, ponieważ miała troszeczkę mniej odpowiedzi prawidłowych, ale wynik również jest dobry. Więc tak, jak obiecałam, daję zdjęcia z dedykiem :)
 
Zdjęcia dla Zuzy Lbs:
 


 
Dla Basi Kopytowskiej:
 
 

Sprawa numer trzy; stwierdziłam, że to bez sensu ustalić sobie dni, w których będę dodawać rozdziały, skoro nie zawsze dodaję na czas, więc będę dodawać wtedy, kiedy wszyscy skomentują, czyli gdy będzie około 4-5-6 lub ewentualnie 7 komentarzy. Jeśli będą 4 i ta liczba nie będzie się zwiększać, dodam rozdział tydzień po. jeśli będzie 5, to dwa dni wcześniej, czyli 5 dni po. Jeśli będzie 6 lub 7 komentarzy, dodam rozdział 4 dni po rozdziale poprzednim. Jakby ktoś zapomniał, kiedy, jak i co, po prawej stronie jest info, kiedy, jak i co.
 
Sprawa numer cztery; BYĆ MOŻE ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ DZISIAJ, ALE BARDZIEJ PRAWDOPODOBNE JEST TO, ŻE JUTRO GO DODAM, ponieważ trochę zmieniły mi się plany i nie wiem, czy zdążę go napisać na dzisiaj.
 
Sprawa numer pięć; liczba wyświetleń. Nie sądziłam, że aż do tylu dojdę z wyświetleniami. bardzo ucieszyłam się, że jest już ponad 1392 wyświetlenia i baaaardzo za nie dziękuję, to najlepszy prezent, jaki mogłam od Was dostać ;).
 
To wszystko, właśnie zaczynam brać się za rozdział, ale nie wiem czy go dzisiaj napiszę, więc niczego nie obiecuję. Buźka! :*
~Pattie