środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 10.

Następny dzień, 7 lipca 2013
Rano Sam podniosła się z łóżka jak poparzona, gdyż obudził ją alarm jednego z samochodów na parkingu za hotelem. Położyła się z powrotem, a chwilę później obudził się Ross, a pierwsze co zrobił, to zaczął bawić się włosami partnerki.
- Hej, wyspana? - zaczął uśmiechając się.
- Mhm, tylko w niezbyt fajnym nastroju. Czy zawsze o godzinie 9.30 muszą się włączać alarmy?! - oburzyła się.
- Może to taki specjalny budzik na śniadanie. - zaśmiał się, na co dziewczyna wymierzyła w chłopaka rzut poduszką, po czym wstała, wyjęła ubrania z hotelowej szafy i ruszyła w stronę łazienki, a Ross postanowił nie czekać i przebrał się w sypialni, lecz nie zajęło mu to tyle czasu, co Sam. Kilka minut później dziewczyna była już odświerzona, umalowana i ubrana w czyste ciuchy, więc razem ruszyli do windy. W spokoju zjechali na parter, a następnie ruszyli w kierunku restauracji. Oboje zamówili sobie lekką sałatkę i filiżankę kawy. Tym razem byli spokojniejsi, gdyż chłopczyk, który spowodował ostatnio małe zamieszanie w restauracji grzecznie siedział na krześle i zajadał się naleśnikiem z czekoladą. W pewnym momencie chłopczyk zeskoczył z krzesełka i podbiegł do stolika pary.
- Eee... dzień dobly, no bo ja jestem David. Bo ja kciałem pseplosić, zia moje ziachowanie, ja nie kciałem waś źdenelwować... - mówił, dławiąc się śliną.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziała Sam śmiejąc się i głaszcząc chłopca po głowie. Odszedł od stolika, lecz mama dawała mu widoczne znaki, by wrócił, tym razem podszedł do Ross'a.
- A pan się na mnie nie gniewa? - zapytał z nadzieją.
- Nie, no co ty. - uśmiechnął się do David'a, również się śmiejąc.
- To ja jeśce las pseplasam i do widzenia... - odwrócił się na pięcie i wrócił się do matki.
- Może poszlibyśmy na miasto po śniadaniu? - zaczął Ross.
- Emm... jasne...
- Jesteś pewna, bo się zawahałaś?
- Tak, jestem pewna. - razem skończyli posiłek i ruszyli do samochodu. Pojechali do dużego centrum handlowego. Weszli do środka i Sam od razu ruszyła w stronę małego stoiska z pamiątkami i innymi bibelotami. Kupiła Miley i Rydel komplet kolczyków i wisiorek z podobizną wieży Eiffla. Następnie Sam weszła do New Yorker'a, a Ross poszedł w inną stronę. Nastolatka płaciła za swoje zakupy, a Ross już stał przed wejściem do sklepu z dwoma kubkami kawy. Chwilę później Sam wyszła ze sklepu.
- Proszę bardzo. - szli pasażem popijając gorącą substancję, jednocześnie rozmawiając o wszystkim i o niczym.
- A ty co masz? - zaczęła Sam, wskazując na kubek z kawą Ross'a.
- Sama zgadnij. - oznajmił, po czym cmoknął szesnastolatkę.
- Mmm, latte. - przymknęła oczy, gdy nagle Ross usłyszał charakterystyczny tupot szpilek. "O, matko, Anne? Co ona tu robi?!" - pomyślał. Owa dziewczyna podeszła do pary, puściła Ross'owi oczko i zwróciła się do Sam. Zmrużyła oczy, obejrzała ją od stóp do głów i wylała na nią kubek kawy i odeszła. Sam zasyczała z bólu.
- O matko, nic ci nie jest? - zapytał przerażony Ross.
- Nie, wiesz co? Nic mi nie jest, ta debilka wylała na mnie tylko gorący kubek kawy! - mówiła z sarkazmem. - Wiesz co, zaczekaj tu, ja się pójdę przebrać, na szczęście kupiłam sobie bluzkę. - powiedziała, po czym ruszyła w stronę toalety. Ross w tym czasie zadzwonił do sprawczyni.
** rozmowa telefoniczna **
- No co tam, misiu?
- Słuchaj, Anne. Po pierwsze, nie mów tak do mnie, a po drugie, co ty sobie wyobrażasz?!
- Ale ja nic złego nie zrobiłam!
- A co przed chwilą odstawiłaś?!
- Mówiłam ci, że ta dziewczyna pożałuje tego, że mi cię odbiła. Próbowałam cię obronić, kiedy wlepiła się w ciebie!
- Ona ci mnie odbiła? Dziewczyno, ja z tobą zerwałem! i lepiej wpij sobie to do tej twojej rudej główki!
- Słuchaj, jeszcze będziesz mnie błagał, żebym do ciebie wróciła, zobaczysz!
- Ta, no jasne. Chyba w snach. Ale po co tu przyleciałaś?!
- Miałam przeczucie, że nie przylecisz na spotkanie, więc wszystko zaplanowała, tą rozmowę też.
- Chyba przeoczyłaś jeden fakt. JA. DO. CIEBIE. NIGDY. NIE. WRÓCĘ. I . POGÓDŹ. SIĘ. Z. TYM! Rozumiesz?!
- Jeszcze zmienisz zdanie. Dobra, na razie.
Chłopak schował telefon do kieszeni, gdy Sam wyszła już przebrana.
- Idziemy? - chłopak przytaknął i poszli dalej, gdyby nigdy nic, po prostu poszli do samochodu. Dojechali do hotelu i od razu weszli do apartamentu.
- Siadaj. - Sam wskazała na kanapę, na co chłopak posłusznie usiadł. Serce biło mu jak szalone, bo miała przerażająco poważną minę. - Co to była a dziewczyna?!
- Nie mam pojęcia, pewnie jakaś wariatka zakochana we mnie.
- A niby jak może cię znać, skoro jest z Francji?! - krzyczała.
- Pewnie słucha naszego zespołu, albo ogląda Austin&Ally, a ja jestem jej idolem, nie wiem, nie krzycz na mnie!
- Mam nadzieję, że nie kłamiesz, bo ci wierzę. A teraz wybacz, bo mokry stanik klei mi się do nowej bluzki. Boże, co ja jej robiłam?!
- Może ci zazdrości?
- A niby czego?! Nawet mnie nie zna.
- Może tego, że jesteśmy razem?
- Nie wiem, może, idę się przebrać. - jak powiedziała, tak poszła. Chwilę później wyszła przebrana i razem poszli do windy. Zamiast na parterze winda zatrzymała się na drugim.
- No nie, znowu?! - powiedział na głos Ross.
- Co znowu? - zapytała ciekawa Sam.
- Ehh... zaraz zobaczysz... - chłopak oparł się o lustro i do windy weszła ta sama dziewczyna, co wczoraj wieczorem. Spojrzała na Ross'a i uśmiechnęła się, lecz gdy zobaczyła, że Ross jest już zajęty, od razu jej mina się zmieniła, lecz gdy winda ruszyła, również cały czas spoglądała na skrępowanego chłopaka. Na jego szczęście winda szybko zjechała na dół i para szybko wyszła z ciasnego pomieszczenia prosto do restauracji. W restauracji było cicho, słychać było tylko głuche odgłosy dochodzące z kuchni. 10 minut później para razem poszła do apartamentu odpocząć od całego zajścia w centrum. Wrócili do pokoju i zaczęli oglądać telewizję, oczywiście wszystko po francusku.
- Wiesz co, nie ma co tu tak siedzieć i słuchać nawet nie wiadomo czego, to ja zadzwonię do Miley i siostry, a ty sprawdź co tam u Riker'a. - jak powiedziała szesnastolatka tak poszła do łazienki, a chłopak został w salonie. Oboje powykręcali numery do owych osób.
** rozmowa telefoniczna Sam i Miley **
- No, jak tam w Pahyżu? - zażartowała Miley z francuskim akcentem.
- Dobrze, poza tym, że dzisiaj w centrum handlowym jakaś walnięta laska wylała na mnie cały gorący kubek kawy. A jak tam u was?
- Nic, czekam w salonie na Riker'a, pakuje się. Powiedziałam, żebyśmy nie jechali od razu, kiedy go wypiszą. No, ale się uparł, i nie odpuści. Jestem ciekawa, jakie on miejsce sobie wymyślił.
- Miley, mam do ciebie małą prośbę...
- Dla przyjaciółki wszystko.
- Zadzwoń do mnie, kiedy dojedziecie. Chcę mieć pewność, że nic wam nie jest. Okej?
- Jasne, ja już muszę kończyć, to paa...
- Paa...
** w tym samym czasie rozmowa Ross'a i Riker'a **
-  Co jest braciszku? - zaczął Riker.
- Nic, chciałem się upewnić, czy nie robicie żadnych głupstw.
- Hej hej, nie zapędzaj się, ja tu jestem starszy, raczej ja powinienem się bać o was, a tak na poważnie?
- A tak poważnie, to chciałbym się dowiedzieć, kiedy wyjeżdżacie.
- Eee... no właśnie się pakuję.
- Ale że teraz?
- Nie, za  rok się spakuję. Tak, teraz.
- Myślałem, że przeczekacie ze dwa dni. Po za tym, chyba nie masz czym jechać, bo słyszałem, że samochód trafił na złom?!
- No to prawda, ale pamiętasz tą dużą bordową terenówkę, co rodzice nam zostawili?
- Noo...
- Ona miała być na jakieś nagłe wypadki, jakby w którymś z samochodów coś nawaliło. On jest taki jakby... zastępczy.
- Aaa, no fakt, zapomniałem. To nie przeszkadzam, nara.
- Nara.
- I co tam u Miley? - zaczął Ross, gdy do salonu weszła szatynka.
- Nic szczególnego, a u Rik'a?
- Też nic, mi się zdaje, czy miałaś zadzwonić do siostry? - powiedział podając z powrotem telefon dziewczynie. Nie to, że cię wyganiam, ale mówiłaś, że zadzwonisz. Pewnie mała tęskni.
- Tak, no jasne, zwłaszcza, że u babci na wsi jest festyn, na pewno tęskni, mhm... - wzięła telefon i wykręciła numer do cioci.
** rozmowa telefoniczna **
- Cześć, księżniczko! Jak tam?
- Doooobze. A wies co mi kupiła ciocia Penny?
- Co?
- Tą nową lalkę ‘Barbie’!
- Ojej, No to bardzo się cieszę! Podziękowałaś jej?
- Taaak. Saaam?
- Słucham?
- A gdzie jesteś?
- Eee, no... rodzice prosili mnie, żebym zostawiła cię u cioci, bo dawno tam nie byłaś, a ja pojechałam na wakacje z Miley, żeby odpocząć od szkoły. Wiesz co, muszę już kończyć. Zobaczymy się pod koniec wakacji. To pa!
"Nie chcę okłamywać siostry, ale co jej powiem. ‘Wiesz Lily, zostawiłam cię u cioci a sama pojechałam z chłopakiem na wakacje do Paryża’. No w taki sposób to bym ją tylko zraniła, a tego bym nie chciała." - pomyślała. Wróciła do Ross'a pałaszującego paczkę chipsów. Właśnie robiło się ciemno.
- Może byś tak się nie obrzerał na wieczór?
- Okej, okej... mamusiu... - powiedział ze spuszczoną głową i miną małego chłopca. - Idziemy na kolację? Jestem głodny!
- Teraz? No jak chcesz... - wyszli z apartamentu prosto do windy. Chłopak cieszył się, że nie spotkał już tamtej dziewczyny, jednak obawiał się, że zobaczy ją w recepcji, lecz jednak mylił się. Zanim jednak winda zatrzymała się, chłopak postanowił zagłuszyć ciszę.
- Emm, wiesz, co będziesz jadła?
- Nie, a ty?
- No to może pójdziemy na jakąś pizzę? - zaproponował blondyn.
- Okej. - wyszli z windy i udali się na parking. Samochodem ruszyli do miasta. Szybko znaleźli pizzerię, ponieważ było ich kilka na prawie na każdej ulicy.
- Emmm, nie chcę się wtrącać, ale skoro grasz w zespole, to powinniście chyba mieć jakieś próby, czy coś?
- Powinniśmy, ale na czas wakacji postanowiliśmy trochę odpocząć. Z resztą i tak nam się to nie uda, bo za jakieś dwa tygodnie mamy zaplanowany koncert, więc po przyjeździe będę musiał się trochę wziąć do roboty... Więc nie będziemy mogli się widywać, bo próby, przygotowania będą często. Ale chyba się nie gniewasz?
- Nie, no co ty, rozumiem. - uśmiechnęła się. Pizzerię znaleźli szybko, gdyż na prawie każdej ulicy były co najmniej dwie.
- To, jaki smak najbardziej lubisz? - zapytał przeglądając kartę.
- Emmm, margeritę. A ty?
- Ja też. Przepraszam, można? - ostatnie słowa zwrócił do kelnera.
- Słucham?
- Chciałbym zamówić dużą margeritę i dwie cole.
- Czy coś jeszcze?
- Chcesz coś? - skierował się do Sam.
- Nie, dzięki.
- Eee, jeszcze ketchup. To wszystko. - zamknęli karty i oddali kelnerowi. 10 minut później posiłek trafił na stół. Jedli w ciszy, gdy z głośników telewizora leciała piosenka „Crazy 4 U”. Zaśmiali się pod nosem do siebie i jedli nucąc od czasu do czasu.
- Kurczę, trochę to przerażające, kiedy słyszysz swój głos, kiedy to nie ty śpiewasz. - popatrzał na ekran telewizora, gdy piosenka się skończyła, nagle zaczęli mówić coś po francusku. Najpierw nie wiedzieli o co chodzi, gdy usłyszeli imię i nazwisko Ross'a. Jednak Sam przeraziła się, gdy zauważyła zdjęcie, gdy byli dzisiaj w centrum handlowym. "Na szczęście jeszcze moja bluzka była czysta." - pomyślała.
- Może słuchanie swojego głosu jest straszne, ale to jest na prawdę przerażające!
- Ale dlaczego? Przecież jesteśmy razem, więc teraz media nie kłamią. Nie ma o co się bać.
- Może masz rację... - skończyli posiłek i poszli do samochodu. Jechali do domu. W połowie drogi zadzwonił telefon Sam.
** rozmowa telefoniczna **
- Hej Miley. Jesteście już na miejscu?
- Nie uwierzysz gdzie jestem!
- Gdzie?
- W EGIPCIE!!!
- Ojej! Bardzo się cieszę, że się cieszysz.
- Wiesz co, ja już muszę kończyć, bo właśnie nadjeżdża moja walizka. To paa...
- To paa...
Rozmowa skończyła się i Sam włożyła telefon z powrotem do torebki.
- Miley dzwoniła. Właśnie wyszła z samolotu.
- I co? Była zadowolona? - zapytał ciekawy Ross.
- Jeszcze jak! Wyczułam to po jej głosie.
- No, to Riker będzie zadowolony... - w tym samym czasie zaparkował na parkingu przed hotelem.
- A ty żałujesz? - zapytała zdziwiona miną chłopaka.
- Nie, no co ty. - zaprzeczył, jednak nie przekonały dziewczyny te słowa.

Heeej !!! No więc dzisiaj dodaję rozdział ;) Więc co o nim myślicie? Ja tam nie wiem, komentujcie! Pamiętacie, że teraz zmieniłam na narazie próbną wersję udostępniania rozdziałów, czekam na komentarze!
A tu moja ulubiona piosenka <3 A poza tym co myślicie o Justin'ie? Ja osobiście go lubię i dobrze mi z tym ;) Oczywiście nie mam nic do hejterów :)

~Pattie

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny =]
    A co do Bieber'a to nie jestem ani fanką, ani hejterem. On mi nie przeszkadza, jest mi obojętny ^.^

    Czekam na nexta =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział,
    ciekawa jestem, czy media coś namieszają i czy Anna jeszcze coś namiesza ;)
    A jeśli chodzi u Justina to jest mi obojętny tak samo jak Zuzi :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Swieetnee! Czekam na next! <3 ~Even

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć to ja :)
    fajnie piszesz, przeczytalam juz kilka rozdzialow ale postaram sie dzis nadrobic i przeczytac wszystko :) Bardzo mi sie podoba :)
    A Justina to wiesz ze lubie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej zauwazylam ze moj blog jest u Ciebie w polecanych !
    DZIĘKUJE :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, ty też świetnie piszesz, więc zasługujesz :D

      Usuń
  6. Rozdział świetny ;) czekam na next. Masz ogromny talent , więc nie przejmuj się komentarzami tylko pokaż ludziom jak dobrze piszesz i wstawiaj szybko następny. Ja zawsze będę fanem twojego bloga ;p

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Taka zasada: Czytasz- komentujesz! Dziękuję ;*